Prolog

3.9K 130 50
                                    

Ciszę która niepodobna była do tętnicego życiem placu, przerwał donośny głos z wyczuwalną irytacją zawartą w słowach:

- Dorośnij w końcu synu. - rzekł elf dumnie stojący u podnóży swego tronu

Nie patrzył na swojego rozmówcę. Wzrok miał utkwiony gdzieś daleko, wyglądał na zajętego myślami.

- Co kryje się za tym rozkazem? - zapytał z nutką kpiny mężczyzna ubiorem przypominający wojownika, po raz wtóry zbierający reprymendę za swoje "swawolne" zachowanie

- Och proszę cię Legolasie. - król Thranduil skupił spojrzenie bladoniebieskich oczu na swoim synu - Jestem dumny z twoich umiejętności jako wojownika, ale w końcu winieneś zająć się sprawami księcia, kiedyś ty zostaniesz królem.

- Wiem do czego zmierza ta rozmowa. - odparł wzdychając Legolas - Nie mam zamiaru się żenić...

- Kiedyś musisz! - wybuchnął król - Zostaniesz zmuszony porzucić łuk i polowania na pająki, na rzecz spraw politycznych!

Książę nie odpowiedział, patrzył jedynie na ojca morderczym wzrokiem

- Jestem Twoim ojcem i królem, a ostatnimi czasy zdajesz się o tym zapominać.

- Jakże mam o tym zapomnieć kiedy widzę jak odnosisz się do Tauriel...

- Mówiłem ci ona nie jest dla Ciebie dobrą partią! Nigdy nie zezwolę na ten związek.

- Nikt nie prosi Cię o zezwolenie. - odparł ze złością Legolas

- Znów się zapominasz synu. - wycedził przez zęby władca. - A nasza rozmowa znów końcu się w tym samym punkcie!

- Ponieważ owa rozmowa którą tak często odbywamy do niczego nie prowadzi. - odpowiedział niższy blondyn

- Wystarczy! - powiedział w końcu ostro Thranduil odwracając się od syna i wchodząc powoli po stopniach tronu - Niedługo wybieram się w podróż, a ty będziesz mi towarzyszył.

- Nie Legolasie. - dodał król widząc chęć syna do zaprzeczenia - Moja decyzja to rozkaz, niepodlegający dyskusji, jadę w odwiedziny do przyjaciela, nadszedł czas w którym zmuszę Cię byś przebywał w odpowiednim towarzystwie.

Nastała krótka cisza, książę skapitulował, skłonił głowę i szybkim krokiem opuścił mury pałacu.

🍃

Jesienne promienie słońca, delikatnie ogrzewały twarz kobiety siedzącej na kamiennej ławce, znajdowała się w najdalszym zakątku ogrodu, otoczona bujną (jak na jesień) roślinnością, której większość liści przybrała szkarłatny kolor. Z owego miejsca rozciągał się piękny widok na dolinę i rzekę przez nią przepływającą, która szumem wody dawała znak o swojej obecności. Niegdyś było to ukochane zacisze królowej Celebriany, która odeszła przed laty, teraz na jej miejscu siedziała jej wierna kopia. Piękna elfka miała delikatne choć szlachetne rysy twarzy, wydawała się młoda i nie młoda, szeroki uśmiech odzwierciedlał energię przypisywaną młodzieży, a błękitne oczy zdradzały mądrość wielu przeżytych lat, miała jasną cerę a złotocisto-srebrne włosy spływały falami na ramiona aż do pasa.

- Nie musisz się przede mną kryć. - powiedziała lekko rozbawionym melodyjnym głosem, wyczuwając czyjąś obecność

Zza drzewa wyłoniła się równie piękna kobieta, wysoka i szczupła, miała porcelanową cerę, długie czarne włosy i szare oczy.

- Nie kryje się. - odparła Arwena z uśmiechem- Jedynie przyglądam się z jaką pasją po raz wtóry czytasz tę księgę.

- Cóż w tym dziwnego. To moja ulubiona. - odparła Lemottien podchodząc bliżej siostry

- Pieśni matki. - stwierdziła starsza na co blondynka przytaknęła

Nie lubiły rozmawiać o stracie której doznały tak dawno temu, choć wielu nie uznało by tego za stratę. Gdy królowa odpłynęła do nieśmiertelnych krain, jej rodzina jak i większość królestwa pogrążyła się w swojego rodzaju żałobie. Wprawdzie Celebriana nie umarła, jednakże jej odejście było porównane do śmierci. Opuściła rodzinę, królestwo, Śródziemie.

- Ona żyje. - rzekła Arwena po raz kolejny próbując pocieszyć siostrę która od tak wielu lat pogrążona była w smutku

- Przestań. - powiedziała poważnie Lemottien odwracając się

- Nie możesz stale tu przesiadywać. Nie możesz ciągle rozpamiętywać przeszłości. Matka żyje, kiedyś znów będziemy razem. - przemówiła czarnowłosa niezwykle spokojnym i delikatnym głosem

- Odeszła! Opuściła nas! - krzyknęła niebieskooka niezwykle szybko pokonując dzielącą je przestrzeń by stanąć naprzeciw siostry

- Siostro, to było wiele lat temu, musisz jej w końcu wybaczyć, powinnaś zacząć żyć tym co tu i teraz. - szepnęła łagodnie starsza

- Nadal jest mi ciężko...

- Jak każdemu z nas. Ale mama by tego nie chciała, wiesz o tym. - odezwała się po chwili Arwena

Otarła dłonią mokre ślady na policzkach siostry po czym uśmiechnęła się subtelnie. Tamta westchnęła, po czym przełknęła ślinę i przygryzła lekko wargę próbując zapanować nad rozszalałymi emocjami. Nastała chwila ciszy przerywana jedynie śpiewem ptaków, Lemottien poprawiła na ramionach płaszcz.

- Chyba jak zwykle masz rację. - powiedziała cicho a kąciki jej ust drgnęły ku górze - Zostawmy teraz to miejsce.

Arwena uśmiechnęła się lekko usłyszawszy propozycje, gdyż jej młodsza siostra najbardziej z nich wszystkich przeżyła odejście matki, bardzo dużo czasu zajęło jej dojście do siebie, a jeszcze więcej powrót do pozornej normalności.

Resztę dnia spędziły razem, głównie na rozmowie i spacerowaniu, aby ostatecznie przed zachodem słońca udać się na konną przejażdżkę. Minęło wiele czasu odkąd były ze sobą tak blisko, rozmawiały zupełnie szczerze, zapominając o bólu przeszłości.

- Czy nie nuży Cię takie życie? - rzekła Lemottien patrząc na siostrę, gdy siedziały na kamiennej poręczy jednego z tarasów i obserwowały szkarłatny zachód słońca

- Co masz na myśli? - zapytała odwracając wzrok od nieba

- To że jedyną naszą rolą tutaj jest bycie pięknymi ozdobami. Nie zauważyłaś tego? Niegdyś miałyśmy więcej swobody, ojciec więcej z nami rozmawiał i więcej nam mówił, częściej podróżowałyśmy do Lorien. Teraz to tylko wspomnienia minionych lat, teraz czuję się jak więzień.

- Lemottien. - rzekła spokojnym aczkolwiek stanowczym tonem - W naszych żyłach płynie królewska krew wielu pokoleń, nasza rola jest dokładnie taka jak naszych poprzedniczek, to tradycja. Zwyczajnie tak jest, tak działa świat siostro.

- Mimo wszystko chce od życia czegoś więcej. - odparła młodsza skupiając wzrok na swoich dłoniach

- Mianowicie? Cóż mogłabyś jeszcze chcieć? - zapytała Arwena

- Chcę podróżować, zwiedzić całe Śródziemie, zapisać się w historii inaczej niż jako córka Elronda, chcę czegoś więcej niż być księżniczką. Marzę o tym by pomóc Śródziemiu, a gdy będzie trzeba stanąć w jego obronie, a poza tym chcę pomścić matkę, zgładzę każdego orka na mojej drodze, wybije te plugawą rasę co do jednego, odpłace się za jej cierpienie. - powiedziała gniewie Lemottien

Arwena milczała. Gdzieś w zakamarkach swego serca miała pewność że nie są to jedynie puste słowa, i ta perspektywa przerażała ją. Siedziały tak jeszcze czas jakiś, w zupełnej ciszy.


𝕷𝖊𝖒𝖔𝖙𝖙𝖎𝖊𝖓 • ᴸᵉᵍᵒˡᵃˢ ᴳʳᵉᵉⁿˡᵉᵃᶠOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz