-5-

1.2K 68 4
                                    

Dzień chylił się powoli ku końcowi gdy elfka dotarła do uroczej wiejskiej chatki otoczonej ogródkiem i wysokim płotem. Była pewna że nie zostanie tam już ani czarodzieja ani kompanii lecz chciała rozeznać się w zaistniałej sytuacji.

Pojechała bliżej wysokiego ogrodzenia zaglądając przez otwartą bramę do środka.

- Przepraszam za najście. - powiedziała zwracając tym uwagę wysokiego, owłosionego człowieka, pracującego w przydomowym ogródku

Mężczyzna odwrócił się w jej stronę ukazując surowy wyraz twarzy. Przez chwilę przyglądał się blondynce, następnie odrzucił pęk chwastów, który trzymał w ręku i podszedł do dziewczyny.

- Ty zapewne, jesteś tą elfką o której wspominał czarodziej. - rzekł, stając przed co najmniej dwa razy mniejszą eldarką

- Jestem Lemottien. - rzekła wyciągając dłoń którą człowiek uścisnął delikatnie - Niezmiernie miło mi cię poznać Beornie.

Beorn wykazywił usta, w bardziej przypominającym grymas uśmiechu.

- Wejdź. - powiedział krótko ciemnowłosy - Daj koniu odsapnąć, napoję go.

Księżniczka skinęła głową na znak zgody, złapała uzdę klaczy, po czym ruszyła przez ogród gospodarza.

- Powiedz mi proszę Beornie, jak dawno temu kompania opuściła twój dom? - zapytała grzecznie, popijając przygotowaną przez mężczyznę herbatę

- To będzie, niecałą dobę temu.

- W takim razie, czas na mnie. - westchnęła wstając od stołu - Dziękuję ci za gościnę. - dodała uśmiechając się pięknie

- To przyjemność porozmawiać z kimś tak oczytanym. Jedź, ratuj krasnale. - odparł

Lemottien zaśmiała się, Beorn choć sprawiał wrażenie oschłego człowieka, był naprawdę miły. Wyszedł razem z nią, pomógł osiodłać konia, którego uraczył na odchodne smakołykiem jakim było świeże jabłko. Choć tego elfka nie wiedziała - w postaci niedźwiedzia, trzymając się na odległość, zadbał by dotarła bezpiecznie na granice mrocznego lasu.

Eldarka zagryzała nerwowo wargę, kurczowo trzymając uzdę. Agada szła za nią posłusznie, choć elfka wyczuwała lęk klaczy i co chwilę przemawiała do niej by ją uspokoić.

Niebieskie czujne oczy, rozglądały się wokół tak szybko, jakby księżniczka co najmniej spodziewała się napaści orków. Mroczna Puszcza w istocie była miejscem dusznym, ciemnym i niezwykle tajemniczym.

🍃

Elfka szła za wyznaczoną ścieżką, nie wierząc we własne szczęście, że owa droga doprowadziła ją prosto do pałacu króla Thranduila. Gdy tylko zobaczyła olbrzymie, zdobione wrota uśmiechnęła się szeroko, nawet Agada widocznie zadowolona z powodu zakończenia nieprzyjemnej wędrówki, zarżała radośnie przyspieszając kroku.

- Stać! - warknął wartownik, zanim księżniczka zdążyła postawić stopę na moście, będącym bezpośrednim wejściem do pałacu - Kim jesteś, i w jakim celu przybywasz? - zapytał, a tym samym czasie, troje innych członków straży skierowało na nią łuki

- Jestem księżniczka Lemottien, córka Elronda z Rivednell i Celebriany z Lóthlorien. - rzekła dumnie

Strażnicy wyraźnie zmieszali się, i choć od początku część patrzyła na księżniczkę oczarowana, teraz nie wiedzieli czy jej wierzyć. Jeden z nich prawdopodobnie dowódca, powiedział coś do drugiego, który w mgnieniu oka zniknął za murami.

Po chwili wrócił zdyszany, mówiąc coś czego Lemottien nie zrozumiała, a następnie brama otworzyła się przed nią.

- Proszę wybaczyć, pani. Nie wiedzieliśmy. - usłyszała od dowódcy

Jeden ze strażników odebrał od niej uzdę klaczy, po czym zniknął dziewczynie z pola widzenia, a ona ruszyła pewnym krokiem do pałacu.

Zdążyła przejść zaledwie parę metrów, a widok jaki zastała wewnątrz pałacu Leśnego Królestwa, zaparł jej dech w piersiach. Wszystko wyglądało tak naturalnie, a jednocześnie majestatycznie, ściany, mosty, filary. To wszystko sprawiało wrażenie że pałac nie został zbudowany, a powstał w ramach zachcianki natury.

- Zawsze uważałem, że pałac jest jednym z najpiękniejszych elementów mego królestwa. - rzekł głos który sprawiał że mimowolnie przeszły ją dreszcze

Odwróciła się, wykonała staranny ukłon i uśmiechnęła się lekko.

Król Thranduil stał przed nią w całej krasie. Niezwykle wysoki, wyniosły i dumny. Wyglądający jak idealna rzeźba. Skronie miał przyozdobione koroną z przeplatanych gałęzi, a ubrany był w srebrną lśniącą szatę z przypasanym mieczem u boku.

- Witaj królu. - powiedziała na powitanie

Thranduil skinął głową, dalej utrzymując kamienny wyraz twarzy.

- Co cię sprowadza, moja droga? - dopytywał władca, powoli idąc na przód, a księżniczka ruszyła za nim

- Przybyłam w odwiedziny, do księcia. - powiedziała splatając przed sobą dłonie, próbując ukryć ich drżenie

Z opowieści wiedziała że król wręcz nie znosi krasnoludów, toteż plan by wypytać księcia o kampanię, musiał zaczekać aż władca zniknie z horyzontu.

- To ciekawe. Co też miało miejsce, że Elrond wypuścił swą drogą córkę w świat? Bez orszaku? Zupełnie samą? - dopytywał, przeszywając ją na wskroś spojrzeniem niebieskich oczu

- Ojcze, kras... Lemottien?

Legolas stanął zdziwiony w połowie drogi, wpatrując się w eldarkę ze zdziwieniem i radością jednocześnie.

- Księżniczka, zaszczyciła nas swoimi odwiedzinami. - powiedział Thranduil, uśmiechając się lekko

Może było to tylko złudzenie, zwykłe przeczucie, ale dziewczyna miała wrażenie że król lubi ją bardziej niż to okazuje.

Lubi mnie. Oh musi mnie lubić, w końcu jestem księżniczką. Dodatkowo o nienagannej reputacji, a on obiecał przecież Legolasowi, że zmusi go do przebywania wśród "odpowiedniego towarzystwa" - cokolwiek ma to znaczyć.

Książę zbył wypowiedź ojca, podchodząc bliżej i nie spuszczając wzroku z białowłosej elfki, która uśmiechała się do niego szeroko.

Nie minęło tak wiele czasu by mógł za nią zatęsknić, a jednak na jej widok jego serce wypełniło się szczęściem. Uczucia dziewczyny były podobne, choć na radość jakie wywołała jego obecność, kładł się cień wyrzutów sumienia. Poza tym, czuła się dziwnie onieśmielona będąc pod czujnym spojrzeniem księcia. Stała przecież w majestatycznym pałacu, a bardziej niż księżniczkę przypominała leśnego chochlika. Zmierzwione włosy uwolniły się z upięcia, tworząc istny bałagan, a twarz zaczerwieniona była od wysiłku i jesiennego wiatru.

- Zapewne księżniczka jest zmęczona. - odezwał się po chwili król

- Zaprowadzę cię do pokoju...

- Miałeś mi zdać relacje, z całej...sytuacji. - przerwał władca, przelotnie spojrzał na syna.

Odwrócił się i poszedł w kierunku swojego tronu.

- Przepraszam. - powiedział wyraźnie niezadowolony Sindar - Tauriel zaprowadzi Cię do wolnej komnaty. - skinął na elfkę stojąca parę metrów dalej, którą Lemottien dopiero zauważyła

- Dziękuję. - uśmiechnęła się niebieskooka i chciała odejść, lecz książę zatrzymał ją

- Przyjdę do Ciebie, jak tylko ojciec mnie wypuści. - obiecał po czym uśmiechnął się do niej czule, sprawiając że rumieńce, jeszcze bardziej zaczerwieniły jej policzki.

𝕷𝖊𝖒𝖔𝖙𝖙𝖎𝖊𝖓 • ᴸᵉᵍᵒˡᵃˢ ᴳʳᵉᵉⁿˡᵉᵃᶠOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz