-1-

2K 85 23
                                    

Był ciepły poranek kiedy spokojny sen księżniczki przerwały ciche kroki, a ona nie otwierając oczu wiedziała kim była postać krzątająca się po pokoju.

- Witaj Hellen. - powiedziała cicho Lemottien siadając na łóżku i odgarniając blond loki z czoła

- Witaj księżniczko. - odparła młoda dziewczyna odkładając tace z posiłkiem na stolik przed łóżkiem

Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić że Hellen była młoda nawet jak na elfkę którą w zasadzie nie była, nie całkiem, miała bursztynowe oczy i jasno brązowe włosy, splecione zazwyczaj w luźnego warkocza a na ustach zawsze nieśmiały uśmiech. Jej uszy nie były tak szpiczaste jak u większości elfów co zdradzało jej połowiczną naturę.

- Wiele razy prosiłam abyś mówiła mi po imieniu. - zauważyła księżniczka wstając z wielkiego łoża i uśmiechając się do przyjaciółki

- Wiem, Lemottien. - powiedziała cicho brunetka

- Cóż to? - zapytała blondynka patrząc na tacę wypełnioną owocami - Czyżby ojciec nie mógł dziś z nami zjeść?

- Twój ojciec ma gości. - wyjaśniła przyciągając zaciekawione spojrzenie elfki - Nie zapowiedzieli się, przybyli o świcie z jakaś niezwykle ważną nowiną nie cierpiącą zwłoki.

- Z jak daleka przybyli? Kim są? - zapytała podnosząc szczotkę do włosów

- Nie widziałam ich, jedynie słyszałam od strażników, a służka twego ojca prosiła abym przekazała że musisz zjeść dziś sama w komnacie. - wyjaśniła dziewczyna podchodząc do księżniczki siedzącej przy lustrze przejęła od niej szczotkę, jak zazwyczaj rozczesując, a następnie układając piękne włosy blondynki

- Wychodzi na to że jest to coś ważnego i zapewne niebezpiecznego, skoro ojciec nie chcę abym choćby zobaczyła naszych gości. - powiedziała po dłuższej chwili przygryzając wargę

- Proszę Lemottien. - powiedziała Hellen, gdy córka Celebriany uciekła sprzed lustra z miną która zwiastowała kłopoty

- Która będzie bardziej adekwatna na spotkanie z gośćmi z daleka? - rzekła kobieta pokazując dwie zwiewne, jasne sukienki

- Twój ojciec się wścieknie, doskonale o tym wiesz. - westchnęła brązowooka pomagając ubrać księżniczce wybraną kreacje - Na co Ci jego gniew? - zapytała

- Nie chcę go złościć. Chciałbym jedynie wiedzieć do się dzieje. - odpowiedziała od niechcenia - Zrozum Hellen, tu jest twój świat, uwielbiasz Rivendell, cenisz bezpieczeństwo i rodzinną atmosferę. Mimo tego że kocham moje królestwo, kocham swoją rodzinę to naprawę marzę by zobaczyć coś co kryje się za wzgórzami doliny. - westchnęła poprawiając materiał lawendowej sukni z długimi szerokimi rękawami oraz delikatnymi białymi zdobieniami tu i ówdzie

Młodsza elfka doskonale zdawała sobie sprawę z tego iż cała dworska otoczka była domeną starszej z córek władcy, to Arwena kochała piękne suknie, tańce i bale, mimo iż Lemottien również lubiła owe zajęcia, na balach w pięknym upięciu i zdobionej sukni nie można było dostrzec tego błysku w oku blondynki, błysku który towarzyszył jej gdy wczesnym rankiem wymykała się aby w zaciszu opustoszałej sali ćwiczebnej strzelać z łuku, czy trenować walkę sztyletami.

- Nie zrób niczego głupiego. - prosiła brunetka, wymierzając ostrzegawczo palcem w Lemottien

- Obiecuję! - odparła od razu tamta kładąc rękę na sercu w ramach obietnicy - Jedynie posłucham słówko lub dwa, obeznam się w sytuacji i za chwilkę wrócę. - uśmiechnęła się księżniczka by chwilę później przemierzać już korytarze pałacu

Była wręcz pewna że jeśli sprawa miała być na tyle ważna aby trzymać ją z dala, będzie omawiana w gabinecie. Toteż skierowała tam swoje kroki, jej pantofle cicho stukały o posadzkę gdy przemierzała korytarze uśmiechając się do mijanych poddanych.

Drzwi były już w zasięgu jej wzroku, gdy usłyszała odgłosy rozmowy odbiegające z zakrętu naprzeciw, bez problemu rozpoznała głos ojca co zwiastowała jedno. Kłopoty. Jeśli znalazł by córkę która powinna pozostać w słodkiej niewiedzy, czającą się pod jego gabinetem zapewne nie byłby zadowolony z takiego obrotu spraw, toteż dziewczyna cofnęła się, najpierw o krok, następnie drugi i trzeci, każdy szybciej niż poprzedni. Odgłosy rozmowy niebezpiecznie zbliżały się w jej kierunku, a ona była coraz bliżej wyjścia z pomieszczenia. Widziała już czubek buta ojca wyłaniający się zza rogu, wtedy bez zastanowienia, z impetem obróciła się przez ramię wpadając na kogoś stojącego zaledwie metr od wejścia na mały dziedziniec, z niewielką fontanną w centrum.

Nie zaszczyciła go nawet jednym spojrzeniem, jedynie odepchnęła go ciut dalej i przełożyła palec wskazujący do ust, na znak ciszy.

Stali tak chwilę, nim rozmowy przetrwał trzask zamykanych drzwi. Wtedy Lemottien odsunęła się kładąc rękę na sercu i wypuszczając wstrzymane powietrze. Następnie uniosła zwrok dokłanie mierząc nim efla.

Stojący przed nią nieznajomy był o głowę wyższy i dobrze zbudowany, miał długie proste platynowe włosy, szlachetne rysy twarzy oraz zimne błękitne oczy które teraz wpatrywały się w elfkę z rozbawieniem.

- Czy mógłbym się dowiedzieć, co tak w zasadzie miało miejsce? - zadał pytanie nie kryjąc śmiechu

- Nic istotnego. - odparła blondynka machając lekceważąco dłonią próbując ukryć swoje zdenerwowanie

- Doprawdy? - dopatrywał unosząc brew

- Ta informacja nic nie zmieni w twoim życiu. - dodała odrzucając długie włosy (spięte przy skroniach wsówkami) na plecy

- Jednakże nalegam na odpowiedź. Nie przywykłem do takich sytuacji. - wyjaśnił dokładniej przyglądając się rozmówczyni

- Jeśli jesteś tak ciekawski, to wiedz że nie chciałam by ktoś mnie zauważył. - odpowiedziała wymijająco próbując przejść przez placyk do drugiego wejścia

Jednakże nieznajomy nie pozwolił jej odejść tak szybko. Blondyn zastąpił jej drogę przyglądając się jej z góry. Lemottien westchnęła, widząc że elf nie zamierza odpuścić.

- Jestem tu, mimo że nie powinno mnie tu być, a słyszałam ojca na korytarzu, nie może mnie tu zobaczyć. - odparła przygryzając wargę

- Czy...twój ojciec zagraża ci w jakiś sposób? - zapytał a jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie, z ostrego i nieustępliwego we współczujący

- Słucham? - zapytała zbita z tropu po czym po chwili zrozumiała jaki wydźwięk miała jej odpowiedź - Skąd. Poprostu...to nie pierwszy raz kiedy robię coś co nie przystoi. - zaśmiała się mijając mężczyznę

- Nie przedstawiłaś się. -
powiedział głośniej widząc jak kobieta oddala się

- Ty również. - zauważyła lecz nie odwróciła się, dalej szła w stronę wejścia

- Jestem Oropher. - tym razem zawołał co spowodowało że Lemottien zatrzymała się i spojrzała przez ramię

Zmierzyła go wzrokiem, dobrze wiedziała że kłamie, zaśmiała się i wznowiła powolny marsz.

Zostawiając go bez odpowiedzi.

𝕷𝖊𝖒𝖔𝖙𝖙𝖎𝖊𝖓 • ᴸᵉᵍᵒˡᵃˢ ᴳʳᵉᵉⁿˡᵉᵃᶠOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz