1.6

2.1K 45 7
                                    

  Alex jest coraz bliżej i bliżej. Przybieram maskę obojętności. Moje oczy nie wyrażają żadnych emocji. Nic. Zupełna pustka. Obojętność, która aż razi. Widzę, że ten wzrok boli go. Nie wie czego ma się spodziewać. Pomimo wyraźnych prób bycia obojętnym, marnie mu to wychodzi.

  Trzy metry ode mnie...

   Dwa metry...

   Jeden...

   Nic..

Rzadnej granicy.

- Rachel

-alex. Witaj

-Nie spodziewałem się że cię spotkam

-och doprawdy? Widzisz... Ja miałam nadzieję spotkać cię wczoraj, lecz nie wyszło

Alex jest lekko poddenerwowany
Nie wiem czego się spodziewał.
Z tego wszystkiego totalnie zapomniałam o Rayanie

-ach tak... Alex to Rayan.-wskazałam ręką na mężczyznę. Rayan tak jak przystało wystawił rękę do Alexa, którą po chwili niechętnie chwycił.
Obydwoje na wzajem zabijali się wzrokiem.

-Rachel kochanie, myślę, że możemy już się zbierać.

-oczywiście. - po Aleksie było widać, że mu się to nie podoba, jak zwraca się do mnie Rayan.

-też tak sądzę. Robi się już późno

-myślę, że powinnaś odpocząć. W tym szpitalu bardzo cię umęczyli

Dlaczego on musiał wspomnieć o szpitalu?!

-jakim szpitalu?

-żadnym. Nie interesów się. Rayan, chodźmy już.

-Rachel czy możemy porozmawiać?

-nie wydaje mi się, abym miała na to czas.

-Rachel proszę

-nie

-chodźmy

  Razem z Rayanem wyszłam z restutracji, pozostawiając za sobą niezadowolonego Alexa.

P. O. V. Alex

Po raz pierwszy zostałem odrzucony przez kobietę. Czuję się jak zdeptany kwiatek. W pełni rozumiem jej złość. Też byłbym zły, ale nie miałem zbytnio wyjścia.

  Delphin to zdaniem mojej matki idealna kandydatką na moją żonę.

  Bogata, mająca wysoko postawionego ojca, a do tego idealnie dogaduje się z moją matką.

  Dla mnie to tylko dziwka, którą do tego jest, bo puszcza się z każdym kto ma pieniądze. Jest totalnie pusta. Nic. Zero jakiegokolwiek stylu i inteligencji. Jedynie co umie to dobrze obciągać.

  Nic dla mnie nie znaczy.

Gdy zobaczyłem Rachel z tym typem poczułem jak w moich żyłach dosłownie gotuję się kręw, a serce po raz pierwszy odczuwa coś takiego jak ból. Ból, który nigdy mi nie toważyszyły. Taki który łączy tyle emocji.

Zazdrość, smutek, złość, bezradność, ból taki który odczówa się gdy widzisz, że tak naprawdę na kimś ci zależy, ale ten toś zupełnie niszczy twoje uczucia. Najgorsza jest świadomość tego, że sam do tego doprowadziłeś.

Podchodzę do Rachel i tego gnojka.
Uwierzcie mi że mam ogromną chęć przywalenia mu, ale nie  zrobię tego ze wzgłędu na Rachel. Nie chcę jeszcze bardziej pogarszać swojej sytuacji. Za bardzo zależy mi na rozwinęciu tej znajomości.


- Rachel

-alex. Witaj

-Nie spodziewałem się że cię spotkam

Jej twarz nie wyraża nic. Nie mogę nic odczytać. Również staram się przyjąć obojętną maskę, ale zamiast tego wyszedł mi jedynie dziwny grymas

-och doprawdy? Widzisz... Ja miałam nadzieję spotkać cię wczoraj, lecz nie wyszło

Ałć... Zabolało

-ach tak... Alex to Rayan.

-Rachel kochanie, myślę, że możemy już się zbierać.

  Jeszcze raz tak do niej powie a jego tważ nie będzie już tak idealna. Tylko ja mogę się tak do niej zwracać. Kim on w ogóle dla niej jest?

-oczywiście.

-też tak sądzę. Robi się już późno

-myślę, że powinnaś odpocząć. W tym szpitalu bardzo cię umęczyli

  Rachel była w szpitalu?!

-jakim szpitalu?

-żadnym. Nie interesów się. Rayan, chodźmy już.

-Rachel czy możemy porozmawiać?

-nie wydaje mi się, abym miała na to czas.

-Rachel proszę

-nie

-chodźmy
 
  Wyszła... Jak mam to naprawić? Co zrobić żeby było dobrze?

Jestem Twoja Tom I i IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz