peace of mind

516 24 52
                                    

22.01.94

[A/N] pojawia się w tym rozdziale scena seksu, więc jeśli nie masz 18 lat bądź nie lubisz czytać takich rzeczy, pomiń go.

Szelest energicznie przerzucanych kartek notesu rozbrzmiewał w oświetlonym jedynie małą lampką pokoju Townley'a. Mężczyzna starał się jak najbardziej się skupić, by przypomnieć sobie jak najwięcej miejsc, w których mogłyby się znaleźć potrzebne do akcji auta. Większość z tych, co przychodziła mu do głowy, była zbyt skomplikowana do łatwego zgarnięcia, więc te od razu odrzucał. Mikey niby miał dość sporo czasu na przygotowanie ich, bo całe dwa tygodnie, ale zaczął swoją część zadania tak szybko z jednego powodu. Jego partner przyglądał mu się z nieukrywaną irytacją, którą także wyrażał poprzez lekkie szturchnięcia stopą o udo szatyna. Teatralne wzdychanie uciekające z jego ust co jakiś czas również dawało się szatynowi we znaki, bo w żaden sposób nie pomagało w skoncentrowaniu się na tym, co robił.

— Długo jeszcze? — stęknął Trevor, kopiąc Mikeya nieco mocniej, dzięki czemu ten prawie spadł z łóżka.

— Czy ty jesteś dzieckiem, że tak się zachowujesz? Im szybciej skończę, tym więcej czasu znajdę dla ciebie — odparł zirytowany starszy. W momencie gdy to mówił, przypomniał sobie ostatnie miejsce, które mógł odwiedzić w celu pożyczenia aut.

— Ale ja chcę więcej. Daj mi się tobą nacieszyć, coraz starszy jesteś, a co ja zrobię z twoim trupem, jak umrzesz? — zapytał Philips, wykrzywiając twarz w smutnym grymasie. Michael mruknął coś niezrozumiałego, gdyż dynamicznie spisywał wszystkie szczegóły dotyczące parkingu przy fabryce mebli znajdującej się kilkanaście kilometrów od jego domu, a na to poświęcił większość swojej uwagi. — Odpowiedz!

Kolejny kopniak ze strony Philipsa był mocniejszy niż te poprzednie, co poskutkowało tym, że szatyn spadł z łóżka.

— Pojebało cię?! — warknął Michael, masując właśnie skopaną część ciała.

— Na twoim punkcie? Owszem — zaśmiał się brunet i pomógł starszemu wgramolić się na swoje poprzednie miejsce. — Wyjdźmy gdzieś dzisiaj.

Townley spojrzał przeszywająco na mężczyznę, po czym bez odpowiedzi wrócił do przerwanego zadania. To zachowanie Trevora naruszało jego nerwy, a on raczej był zawsze uznawany za tego najbardziej opanowanego. Bardzo nie lubił, gdy mu ktoś przerywał, szczególnie gdy miał ciąg myślowy, a jednak tylko młodszy nie zdawał sobie z tego sprawy i kontynuował zdobywanie uwagi. Mężczyzna naprawdę chciał sprawnie uporać się z powierzonym mu poprzedniego wieczoru zadaniem, żeby poświęcić resztę czasu dla świeżo zaczętej relacji, ale każdorazowy przestój w pracy mu to uniemożliwiał. Ponadto, doskonale zdawał sobie sprawę, że jak odłoży swoje zajęcie na jakiś późniejszy termin to zwyczajnie nie będzie mu się chciało tego robić. Znał sam siebie i wiedział, że lenistwo to rzecz wręcz niemożliwa do zwalczenia.

Natomiast Philips, zauważając, że nie uda mu się skusić swojego partnera na jakąkolwiek rozrywkę czy chociażby spędzenie wspólnie chociaż chwili, postanowił z niechęcią zostawić szatyna w spokoju. Kusiło go, aby wyjść z domu i samemu dać sobie trochę zabawy, ale taka postawa Townleya odebrała mu ochotę na wszystko, co mogłoby dać mu odrobinę radości. Mężczyzna podniósł się z łóżka i nie oglądając się za swoim partnerem, opuścił pokój, po drodze zgarniając paczkę papierosów z komody przy drzwiach. Jako cel obrał sobie wyjście na taras i wypalenie tylu papierosów, ile jego poniszczone płuca będą w stanie przyjąć. Jednakże dopiero po dotarciu na zewnątrz zauważył, że paczka świeciła pustkami, co świadczyło o tym, że nie wykona swojego planu. Młodszy warknął ze złością i rzucił opakowanie do ogrodowego kosza, który po cieplejszych dniach wciąż nie został opróżniony, dzięki czemu finalnie wylądowało ono na śniegu leżącym na tarasie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 10, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

you little prick || trikey Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz