Eren odetchnął głęboko i zmierzył wzrokiem mężczyznę siedzącego na jednym z ostatnich krzeseł ustawionych na korytarzu jego liceum, tuż przed salą muzyczną. Sobota. Godzina 9 rano, a on właśnie zajął ostatnie wolne miejsce. Wiedział, że to przesłuchanie będzie bardzo oblegane przez ludzi i przez paparazzi, ale nie spodziewał się, że aż tak. W środku zżerał go stres. Jacy są? Czy główny wokalista na prawdę jest taki jak przedstawiają go szkolne legendy? Na jego usta wkradł się delikatny uśmiech. Nerwowo przeczesał włosy palcami i zacisnął dłoń na swojej gitarze. Co prawda nie był to żaden wymyślny i drogi sprzęt tak jak większości jego konkurentów, a tylko zwykła stara gitara klasyczna z odrobinę już przetartymi strunami od częstych ćwiczeń, jednak nastolatek miał do niej sentyment i wiedział, że jeżeli ma wygrać ten casting to tylko grając na niej. Zielonooki otaksował sporą grupę ludzi przed nim nieprzychylnym wzrokiem i prychnął pod nosem. Wachlarz wiekowy jak i asortyment instrumentów był bardzo szeroki. Znalazł się nawet jakiś na oko 40 letni pan z fletem jednak widząc masę młodszych konkurentów odpuścił sobie i wyszedł. Wbrew pozorom w miarę spory tłum szybko się zmniejszył. Niektórzy z kandydatów nawet nie zdążyli zagrać, a już zostali wyrzuceni z pokoju przesłuchań.
- Więc jednak jest taki jak mówią - blondwłosa kobieta szepnęła w stronę swojej przyjaciółki i uśmiechnęła się szeroko. Miała na myśli wokalistę i założyciela zespołu. L był wymagającym człowiekiem. Nigdy nie robił niczego na pół gwizdka i od innych wymagał tego samego. Oprócz tego był obdarzony wprost niesamowitym talentem i nieziemskimi głosem. Jego fanki były niczym najbardziej stereotypowe k-poperki. Nie potrafiły znieść krytyki spadającej ostatnimi czasy na "No Name" czym sami członkowie tercetu zdawali się zupełnie nie przejmować. Plotki mówiły, że trio miało jakiegoś tajemniczego sponsora dlatego nie zwracali uwagi na rankingi. W miarę upływu czasu kolejka się zmniejszała, a Eren znajdował się coraz bliżej drzwi, zza których dało się słyszeć krzyki jednego z członków zespołu oraz niektóre bardziej lub mniej udane próby zaprezentowania się. Większość ludzi przyszła tu z gitarą. W końcu to zespół rockowy, a dobrej gitary nigdy dość. Tylko, że "No Name" ogłosili, że szukają młodego talentu, a nie jakiegoś tam gitarzysty czy perkusisty. Eren z nieukrywanym zadowoleniem obserwował, jak fani próbujący nieudolnie grać piosenki autorstwa dzisiejszego jury wylatują z sali jeden za drugim.
- "Oklepane" - pomyślał z pewnym siebie uśmiechem. Przecież to takie oczywiste podlizywanie się. Mimo, że zna na pamięć cały repertuar postanowił zagrać inny utwór z jednego prostego powodu. Domyślił się, że wszyscy będą próbowali wkupić się w łaski odtwarzając autorskie piosenki 'diabelskiego trio' jak często ich nazywano.
W kolejce przed nim zostało mniej niż dziesięć osób. Czuł jak stres zaczyna go paraliżować. Co prawda to nie jest jego pierwszy występ, jednakże... Zielonooki znał swoją wartość. Zawsze był bardzo pewny siebie jednak w tej chwili czuł się malutki i nic nieznaczący. Uśmiechnął się i musnął palcem maleńką niebieską kostkę do gry, którą zawsze nosił na szyi. Kupił ją kiedyś po jednym z koncertów kiedy zespół z okazji Pride Month wypuścił kolorową kolekcje gadżetów. Rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Ledwo udało mu się zdobyć ostatni egzemplarz niebieskich. Dlaczego akurat niebieski? Cóż... To proste. Oczy wokalisty są delikatnie niebieskie. Jego serce zabiło mocniej kiedy z sali wyszła zapłakana kobieta, która wcześniej siedziała dwie osoby przed nim. Za chwilę jego kolej. Jak to się w ogóle stało, że tu trafił? Wbrew pozorom historia jego przyjścia na casting jest prosta i całkiem zwyczajna. Obserwuje wszystkie media społecznościowe każdego z członków zespołu, więc gdy tylko pojawiła się informacja o przesłuchaniu zaczął ćwiczyć różne piosenki, aż w końcu zdecydował się na tę jedną, którą dzisiaj zagra. Wiele osób mogłoby nazwać go psychofanem i nie pomylili by się zbytnio. Słucha "No Name" od kiedy skończył 12 lat. Właśnie przez miłość do nich, a w szczególności przez talent głównego gitarzysty L'a zdecydował się na pobieranie okropnie drogich, ale także lukratywnych lekcji gry na gitarze, pianinie oraz śpiewu. Postawił sobie za cel, że nawet jeśli nigdy nie uda mu się dostać do ukochanego zespołu, co było dość realną wizją nawet dla takiego marzyciela jak on, to jakimś cudem wkręci się do branży muzycznej i zbliży do "NN". Był ich ogromnym, jak nie największym fanem. Na Boga! On nawet poszedł do tej samej szkoły, którą kończyło trio, aby móc usłyszeć jacy byli od ich własnych nauczycieli, czy znajomych, których młodsze rodzeństwo chodziło z nim do klasy. Po chwili usłyszał zmęczony głos, który poznałby wszędzie. W drzwiach od sali muzycznej stał Levi "L" Ackerman i mierzył go oceniającym wzrokiem. W rzeczywistości był dużo niższy, a jego wzrok był bardziej przenikliwy i zimny niż wszyscy mówili.
- Dobrze, że zostałeś już tylko ty. Nie zmarnuj mojego czasu - prychnął i odwrócił się na pięcie po czym uderzając ciężkimi skórzanymi butami o drewnianą podłogę klasy, wrócił za stolik. Nonszalancko zarzucił nogi na stół i odchyli się na krześle przymykając oczy i zakładając sobie ręce za kark.
- "On nie jest taki jak mówią"- mruknął w myślach młodszy i niepewnie podnosząc się z krzesła ruszył powoli za mężczyzną - "Jest dużo gorszy"- jęknął w duchu czując jak uchodzi z niego cała pewnością siebie.
CZYTASZ
ZAWIESZONE The rhythm of love *Riren*
FanfictionWOLNO PISANE Levi - wokalista i gitarzysta znanego zespołu "No Name", 29 letni mężczyzna zawsze otoczony wianuszkiem fanek gotowych oddać wszystko za jedno przychylne spojrzenie, tajemniczy i zamknięty w sobie. Eren - wielki fan starający się o dos...