- Dziękuję! - pisnął szczęśliwy z szerokim uśmiechem rozświetlającym całą jego twarz. W jego oczach błyszczały zbierające się łzy. Był taki szczęśliwy! Nawet w najśmielszych snach nie przypuszczał, że coś takiego może się kiedykolwiek wydarzyć. Zacisnął palce na gryfie gitary, którą oparł na drewnianej podłodze. Ciszę przerywało tylko dudniące mu w uszach szybkie bicie serca. Nawet czarnowłosy, który od samego początku ani trochę nie starał się ukrywać niechęci i pogardy jaką darzy młodszego, nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Nawet jedno małe prychnięcie nie uleciało z jego wąskich ust. Eren uniósł oczy i zadziornie wysunął brodę do przodu. Ku swojemu ogromnemu zdziwieniu, gdy tylko jego wzrok spotkał się z chłodnym spojrzeniem Levi'a zauważył w nim dziwny błysk. Coś pomiędzy dumą, radością, a zainteresowaniem. Cieszyło go to. Nie dość, że się dostał, to jeszcze zwrócił na siebie uwagę głównego wokalisty i pokazał mu, co naprawdę potrafi. Lepiej już chyba nie mogło być. Delikatnie chwycił fragment pokrowca leżącego na podłodze pomiędzy dwa palce i podniósł go powoli, jakby od niechcenia. Kostkę wsunął do małej kieszonki zrobionej z przodu pokrowca, po czym zapiął zamek i nałożył futeralik na instrument. Zasunął zapięcie i przewiesił sobię szelkę przymocowaną do materiału przez ramię. Jeszcze raz uśmiechnął się do trio i schował dłonie do kieszeni spodni. Miał wrażenie jakby za chwilę miał zemdleć. Mimo, że wszytko już się skończyło i mógł spokojnie wrócić do domu, dopiero teraz poczuł jak zgubny wpływ ma na niego stres. Na drżących nogach powoli wstał z krzesła - W takim razie do zobaczenia - mruknął cicho łamiącym się głosem i ciężko człapiąc, zupełnie jakby wszystkie przeżycia i emocje tego dnia go przygniatały swoim ciężarem wyszedł z sali. Uśmiechnął się pod nosem patrząc na pusty już rząd krzeseł stojących na korytarzu. - "I pomyśleć, że z nich wszystkich tylko ja się dostałem" - przez myśl przeszło mu, że powinien teraz zadzwonić do przyjaciół i się pochwalić jednak jego mokre od potu i trzęsące się dłonie nie były w stanie odnaleźć komórki w żadnej z kieszeni i gdy już myślał, że zupełnie ją zgubił zauważył małego smartfona w zielonym pokrowcu z logiem NN leżącego na jednym z krzeseł. Szybko zgarnął komórkę z krzesła i ruszył do drzwi szkoły.
Ackerman skrzyżował ręce na piersi i prychnął pogardliwie opierając się plecami o blat stołu. Jego spojrzenie padło na kartkę z notatkami okularnicy, na której widniało jedynie imię chłopaka i mały dopisek "Ten!". Westchnął ciężko i obrócił w palcach kartkę z numerem telefonu nastolatka. Pusty wzrok wbił w jaskrawy zielony papierek. Na jego ustach nie było już ani śladu po nikłym uśmiechu, a oczy przestały błyszczeć. Jego twarz znowu przybrała zwykły, obojętny wyraz nie wyrażający zupełnie nic.
- Poszedł. Możecie już przestać się tak głupio szczerzyć - warknął patrząc na zachwyconą przyjaciółkę, z której twarzy momentalnie zszedł uśmiech, do tej pory wyglądający na niesamowicie szczery.
- Levi... Jesteś pewien, że on się nada? - blondyn opadł na krzesło i wrócił do grania na telefonie. Brodę oparł o blat stołu i niechętnie uniósł wzrok na odchrząkającego przyjaciela.
- A ty nie jesteś pewien? Masz tu kogoś innego, kto nadał by się choć trochę? - warknął i szybko wpisał numer do kontaktów w swoim telefonie, po czym podobnie jak notatki przyjaciółki, zgniótł w kulkę i rzucił do kosza - Nie bardzo mamy w kim wybierać Mike... Wiesz jaka jest sytuacja - mruknął i napisał szybką wiadomość. "Próba jutro o 16 u mnie. Adres wyślę ci rano ~ L". Czarnowłosy rzucił komórkę na stolik i warknął głośno zwracając tym na siebie uwagę zamyślonych współpracowników.
- Wiem... Wiem... Tylko zastanwiam się czy on nie jest trochę zbyt miękki do tego wszystkiego - Zacharias zmarszczył brwi przypominając sobie, jak ciężko było im na początku. Wybili się dość szybko, jednak utrzymanie się było dużo trudniejsze i dopóki ich wspólny przyjaciel, obecnie właściciel dużej korporacji, wspomagał ich finansowo wszystko było dobrze... Właśnie, dopóki... Żadno z nich przez dłuższą chwilę nie odważyło się odezwać.
- Cholerny Erwin! Nie tak to miało być. Przecież umowa była taka, że nie dołączy do zespołu tylko będzie naszym sponsorem. A teraz co?! Nagle mu się odwidziało! - niższy z hukiem uderzył otwartą dłonią w stół wypuszczając ze świstem powietrze przez zaciśnięte zęby. Zarabiali i to całkiem sporo, ale nadal potrzebowali wsparcia finansowego. Wydanie płyty nie jest aż tak tanie nawet dla znanego zespołu, a oni są rozpoznawalni wśród słuchaczy alternatywnego rocka, których nie jest aż tak dużo jakby chcieli przez co nie zarabiają milinów na każdej płycie.
- Levi... Przecież to nie jego wina...- brunetka uśmiechnęła się lekko, próbując załagodzić sytuację choć trochę - A co do Erena...- zaczęła, sama dziwiąc się sobie, że zapamiętała jego imię - Mike może mieć rację. To jeszcze dzieciak... Może nie dać sobie rady...
- Trudno. Będzie musiał sobie poradzić. Ma talent. Nikogo lepszego nie uda nam się znaleźć, a potrzebujemy pieniędzy - mruknął wsuwając komórkę do tylnej kieszeni ciemnych spodni i chwytając w dłoń wiszącą na oparciu krzesła skórzaną kurtkę.
- I myślisz, że on nam te pieniądze zapewni? - sceptyczny pomruk przypomniał im o obecności milczącego i zazwyczaj zajętego samym sobą perkusisty.
- Nowy członek to zawsze duży rozgłos. Będą o nas mówić, a wtedy sprzedaż wzrośnie... Przynajmniej mam taką nadzieję - zarzucił na siebie kurtkę i przeczesał włosy palcami patrząc na przyjaciół - No to na dzisiaj chyba koniec. Jutro 16, u mnie - westchnął wychodząc z sali. Szybkim krokiem opuścił budynek swojej byłej szkoły i ruszył na parking, gdzie stał jego zaparkowany samochód.
CZYTASZ
ZAWIESZONE The rhythm of love *Riren*
FanfictionWOLNO PISANE Levi - wokalista i gitarzysta znanego zespołu "No Name", 29 letni mężczyzna zawsze otoczony wianuszkiem fanek gotowych oddać wszystko za jedno przychylne spojrzenie, tajemniczy i zamknięty w sobie. Eren - wielki fan starający się o dos...