12

472 55 11
                                    

Za oknem panował już mrok, gdy dwójka muzyków wciąż kłóciła się o końcowe brzmienie kilku akordów. Zapalone pojedyńcze światła wiszące przy ścianach dodawały lekko romantycznego, a jednocześnie ciepłego i domowego klimatu tej chwili. W ogrodzie paliły się małe lampki, które jak wyjaśnił L, gdy Eren zarzucił mu brak oszczędności prądu, są zasilane energią słoneczną, którą gromadzą podczas dnia. Zielonooki nastolatek zmęczonym wzrokiem znad swojego kubka kawy otaksował popijającego whisky mężczyznę. Była to już jego trzecia szklanka tego wieczoru, przez co jego zazwyczaj bystre spojrzenie stało się bardziej mętne, a jego uwagi z każdą chwilą były coraz bardziej nasycone podtekstami. Nawet sposób w jaki wypowiadał zdania się zmienił, stał się bardziej pociągający i sensualny, a jednocześnie lekko przerażający. Przyjemne ciche pomrukiwanie i przeciąganie niektórych miękkich głosek na początku wprowadzało nastolatka w chwilową konsternację, ale teraz powodowało już tylko przyjemne dreszcze. Ackerman w tej chwili wyglądał i zachowywał się jak dziki drapieżnik kuszący ofiarę i czekający na odpowiedni moment do ataku. Pozostawało tylko pytanie, jak ma zamiar zaatakować i czy w ogóle to zrobi. Eren cicho westchnął przecierając twarz dłonią. Jakieś piętnaście minut temu skończyli bezsensowną dyskusje, w której głównymi argumentami były "Bo nie" albo "Ja chcę" już pogodził się z tym, że nie dostanie swojej wymarzonej, ukochanej solówki. A przynajmniej nie zagra jej na najbliższym koncercie. W salonie panowała cisza przerywana tylko cichym brzęczeniem kostek lodu w szklance Levi'a. Koniec końców udało im się rozdzielić fragmenty utworów pomiędzy Hanji i Erena, ale musieli zrezygnować z solówek i obniżania akordów tak, aby pasowały pod Erena. Tym razem to chłopak będzie musiał się przełamać i dopasować do innych. Jeden koncert chyba wytrzyma. Jeśli nie... Cóż... Będzie to najlepszy sposób na sprawdzenie go w nowej roli. L sam nie wiedział, czy w tej chwili nie wolałby, aby nastolatek sobie odpuścił i odszedł z zespołu. Trochę zamieszania wokół nich, zgodnie z planem, powstało, bilety sprzedały się w ciągu kilku dni, więc można uznać, że Jeager spełnił swoje zadanie zwracając na nich oczy wszystkich w tej branży i już nie jest im potrzeby. Tylko jak mieliby to wytłumaczyć... Nastolatek westchnął ciężko i odstawił kubek na stolik po czym niechętnie nadal czując na sobie wzrok wywołujący przyjemne dreszcze wstał z kanapy. Zerknął niepewnie w stronę błogo uśmiechającego się wokalisty i szybko odwrócił wzrok, gdy ich spojrzenia spotkały się.

- Już późno. Lepiej pójdę - szepnął chwytając w dłoń torbę i zerkając w stronę świdrującego go porządliwym wzrokiem starszego. Jego bystre spojrzenie niebieskich oczu niemalże wypalało ślady na skórze speszonego chłopaka. Było to dziwne i nieswoje uczucie, które towarzyszy mu zawsze gdy ktoś jawnie się na niego gapi, a jednocześnie było to dziwnie przyjemne. Nie widział czemu, ani jak zwrócił na siebie tak dużą uwagę wokalisty, ale nie przeszkadzało mu to. Póki co.

- Zostań jeszcze trochę. Spędzimy razem czas - czarnowłosy poruszył ręką wprawiając tym w ruch szklankę oraz jej zawartość. Kostki lodu przyjemnie zabrzęczały obijając się o kryształ. Mężczyzna zarzucił nogę na nogę i przystawił do ust brzeg szklanki trzymanej w dość nietypowy sposób, bo zamiast stworzyć z dłoni koszyczek i trzymać szkło za dno szczupłe palce zaciskały się na samym szczycie kryształu pełnego brązowego trunku. Eren zamrugał kilka razy nie mogąc się skupić na wszystkim na raz. Był już zmęczony, a widok lekko podpitego już właściciela domu w niczym nie ułatwiał sprawy

- Po co? - mruknął odwracając się w stronę starszego i mimowolnie wypuszczając wysuwające się z dłoni ramię torby. Cicho westchnął odgarniając irytujące włosy z twarzy. Pewnie jego rodzice się martwią. Był pewien, że będzie musiał się tłumaczyć nie tylko matce, ale też Mikasie i Arminowi. Nie dość, że uciekł z zajęć, to jeszcze nie odzywa się od kilku godzin. Nawet nie ma jak zadzwonić. Przecież nie zna ich numerów na pamięć. Czy już postawili na nogi całą okolicę? A może są już prawie pewni, że nie żyje? Ciekawe co teraz? Gdzie on właściwe zgubił ten cholerny telefon? Kiedy to się stało? Jak mógł nie zauważyć?

- Musimy się wreszcie dogadać. Chociaż przed próbą. - z zamyślenia wyrwał go zimny głos starszego. Zielonooki zdziwiony dzisiejszą rozmownością wokalisty uniósł lekko brwi. Mężczyzna z pełną trunku szklanką powoli podniósł się z miejsca i ruszył w stronę fortepianu, na którym stała butelka szkockiej whisky.

- Próbą? - szepnął nieco zdziwiony nastolatek podążając wzrokiem za co chwilę przemieszczającą się postacią idola. Pierwszy raz słyszy o jakiej próbie. Czemu znowu musi dowiadywać się o wszystkim ostatni? I czemu znowu siedzi przez cały dzień u Levi'a? Czemu siedzą z nim tak dużo czasu? Czemu ich dziwna bliskość sprawia mu taką radość..?

- No, a nie powiedzieli ci? - prychnął czarnowłosy siadając na ławeczce przed instrumentem i stawiając szklankę obok butelki - Mamy spotkania dwa albo trzy razy w tygodniu - dodał szybko i dopił zawartość szklanki, aby po chwili od razu ją uzupełnić. Nastolatek westchnął ciężko i podszedł nieco bliżej muzyka. Słyszał wiele o szalonym życiu gwiazd, ale nigdy nie przypuszczał, że mężczyzna pije aż tyle i to bez większego powodu.

- Aha... - mruknął cicho stając tuż przy dużym czarnym masywnym fortepianie i wsparł się na dłoni, którą położył na brzegu instrumentu. Swój mętny wzrok utkwił w krysztale z alkoholem, a właściwe to w szczupłych palcach silnych dłoni starszego. Z całych sił starał się nie myśleć o mężczyźnie, ale nie potrafił. Już po prostu nie umiał oderwać od niego myśli, ani wzroku.

- Nie myśl o tym. Nie będziemy razem pić. Jesteś za młody - mruknął cicho Ackerman zauważając spojrzenie młodszego wbijające się pożądliwie w szklankę alkoholu.

- Zaraz mam osiemnastkę - usprawiedliwił się szybko młody dorosły nieco oburzony traktowaniem go jak dziecko. Przecież był już niemal dorosły - Z resztą, wcale nie chce z tobą pić - szybko sprostował krzyżując ręce na piersi i niepewnie przesiadając na brzegu ławki.

- Dobra, dobra. Jak dostaniesz dowód to porozmawiamy o tym, czy będziesz ze mną pić i ile - odparł przysuwając się odrobinę w stronę wyższego. Najwidoczniej drażnienie się z nastolatkiem nie do końca panującym nad swoimi reakcjami stało się jego nowym ulubionym hobby.

- Kto powiedział, że chce z tobą pić - burknął nadymając policzki. Miał nadzieję, że w ten sposób uda mu się ukryć rumieńce wywołane bliskością idola.

- Każdy by chciał - prychnął pewny swojej racji wokalista i położył palce na białych zimnych i delikatnych w dotyku klawiszach po czym nacisnął jeden z nich. W pomieszczeniu w panującej wszędzie przyjemnej ciszy odbił się echem głośny niski dźwięk.

- A ja nie chcę - szatyn jakby nabierając pewności odrobinę się przysunął, przez co ich uda stykały się wywołując szybsze bicie serca nastolatka i dreszcze na ciele starszego - Zagrajmy coś. Razem - szepnął na poły stanowczo na poły błagalnie i ułożył palce tuż obok tych Levi'a.

- Umiesz grać na fortepianie? - prychnął nieco zaskoczony śmiałością, do tej pory raczej cichego i niepewnego, chłopaka.

- Nie. Naucz mnie - uśmiechnął się lekko rzucając mężczyźnie wyzywające spojrzenie. Dopiero teraz, kiedy ich wzrok spotkał się, a usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów dotarło do niego jak blisko są. Najchętniej by teraz odskoczył, ale siedział na samym brzegu ławki.

- Jaki roszczeniowy. Dobra. Coś możemy spróbować - na ustach niższego pojawił się tajemniczy uśmiech, który nie zwiastował niczego dobrego. Zimne, szczupłe palce wsunęły się pod dłonie zielonookiego w taki sposób, że miękka opalona skóra palców nastolatka spoczywających na dłoniach muzyka idealnie kontrastowała z bielą jego cienkiej skóry. Czarnowłosy powoli zaczął grać jakąś melodie dziecięcej piosenki instruując przy tym chłopaka, co powinien jak robić. Wraz z jego dłońmi poruszały się palce zielonookiego, który zamiast skupić się na darmowej lekcji wlepiał spojrzenie w kuszące wargi idola. Levi zrezygnowany brakiem reakcji ze strony chwilowego ucznia odwrócił twarz w jego stronę i czując palące spojrzenie na swoich wargach, szybko zmniejszył między nimi dystans łącząc ich usta w delikatnym pocałunku. Młodszy na początku zaskoczony tylko jęknął, jednak szybko odwzajemnił pieszczotę zarzucając starszemu ręce na kark. Chciał, aby ta chwila trwała wiecznie.

Nie było sprawdzone. Edytorka zrobi to później... Leniuch ze mnie. W następnym będzie koncert

ZAWIESZONE The rhythm of love *Riren*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz