Długi czarnowłosy warkocz powiewał po wietrze, kiedy kobieta pośpiesznie wychodziła z domu, zmierzając do swojego samochodu.
— Też za tobą tęsknię, kochanie. Nie mogę się doczekać twojego przyjazdu za kilka dni. Tobio również jest podekscytowany. Mam nadzieje, że kupiłeś jemu jakiś prezent z Osaki — powiedziała, odpalając pojazd i wsłuchując się w swojego męża. — Hmmm? Nie. Jadę odebrać go z treningu. Trochę się spóźniłam, bo musiałam dokończyć sprawdzać pracę swoich uczniów.
W czasie jazdy nadal rozmawiała z Osamu. Wszystko w ich życiu się idealnie układało. Dla Junko od zawsze najważniejsza była rodzina. Marzyła, aby zostać wspaniałą matką. Kobieta chciała dobrze wychować Tobio i zamartwiała się o jego przyszłość. Czasami jej mąż wypominał, że za mocno tym się przejmuje.
— Zaraz muszę kończyć, Osamu. Dojeżdżam już pod salę.
Zaczęła się rozglądać, gdy zatrzymała się na czerwonym światle. Spostrzegła swojego syna, który wychodził z autobusu z innymi dzieciakami. Od razu ją zobaczył i radośnie pomachał do swojej mamy, a ta odwzajemniła gest. Usłyszała z drugiej strony głośny dźwięk. Odwróciła głowę, zanim zobaczyła, że ciężarówka stojąca na górce, zaczęła się staczać. Prawdopodobnie hamulec przestał działać. Pojazd jechał na wprost autokaru z jej dzieckiem.
— Osamu? Pamiętaj, że kocham ciebie i Tobio.
Skręciła swoją głowę w stronę syna, aby przez łzy się do niego uśmiechnął. Następnie wcisnęła gaz i zatrzymała się na środku skrzyżowania.
***
Kageyama obudził się z głośnym biciem serca, ciężko oddychając. Mokre łzy spadały z jego policzków na kołdrę. Śmierć jego matki często mu się śniła w czasach gimnazjalnych i wielokrotnie wstawał w nocy z płaczem, lecz od dłuższego czasu ten koszmar go już nie nawiedzał. Myślał, że pogodził się z jej odejściem.
Poczuł. jak drobne ramiona go delikatnie objęły, które mocno przycisnęły go do siebie.
— Znowu miałeś sen o swojej mamie? — zapytał spokojnie i śpiąco Hinata. — Jestem przy tobie. Nie musisz się już bać, Tobio.
Po poprzednim zajściu Kageyama jednak zdecydował, aby jego chłopak został. I tak byli umówieni, że miał dzisiaj u niego spać. Shouyou na nocowanie naciskał, bo martwił się, czy wyższy chłopak da sobie radę samemu po wypadku.
— Skąd wiesz, Hinata? — powiedział z ledwością, powstrzymując płacz. — I co tutaj robisz? Miałeś spać w pokoju obok.
— Słyszałem krzyki zza ściany — wytłumaczył, sięgając po chusteczki z szafki nocnej. Zaczął wycierać łzy Kageyamy. — Powiedziałeś mi o tym wszystkim w przeszłości. — Hinata dobrze pamiętał jak na początku ich związku, gdy pierwszy raz nocował u swojego chłopaka, ten go zbudził płaczem. Przez tamtą całą noc rudowłosy uspokajał Tobio, gdy Kageyama wszystko mu opowiadał o swojej matce. Podobna sytuacja była po pobiciu Shouyou przez ojca. Nie mógł wtedy zasnąć, bo ciągle nawiedzały go koszmary. Przez ponad miesiąc chłopcy codziennie razem spali w łóżku, dzięki czemu Hinata miał spokojny sen.
— Ty mnie nie opuścisz, prawda? — Pociągnął nosem Kageyama. — Zostaniesz przy mnie.
Mimo ciemności, patrzyli się głęboko w swoje oczy. Hinata spostrzegł w granatowych tęczówkach strach i przerażenie. Tak bardzo chciał mu pomóc. Zbliżył się do niego, żeby złożyć delikatny pocałunek na skroni Tobio.
— Przecież obiecałem, że będę przy tobie.
Czarnowłosy bardziej się rozpłakał i przyciągnął do siebie swojego ukochanego. Trzymał go w ramionach, jakby Hinata miał zaraz rozpaść się na milion kawałków porcelany.
— Dziękuję — mówił, schowawszy twarz w szyi niższego. — Dziękuję, że jesteś, Shouyou.
Po opanowaniu ataku Kageyamy chłopcy zasnęli wtuleni w siebie. Czarnowłosemu już nie przyśnił się żaden koszmar.
CZYTASZ
Pokocham Ciebie ponownie
ФанфикHinata wychodzi z wypadku samochodowego bez szwanku, a Kageyama natomiast walczy o swoje życie w szpitalu. Liczba słów: 26094