Wycieczka

1.5K 56 24
                                    

Nastepnego dnia, moja klasa i klasa Belli, mieliśmy wycieczke, o której całkiem zapomniałam. Późnym wieczorem, kiedy moja siostra mi o niej przypomniała zaczełam się szybko pakować.

Wczoraj siostra dokladnie opowiedziała mi o tym co sie stało w czasie tego wypadku, kiedy ja siedzialam w aucie. Podobno Edward podbiegł do niej i zatrzymał furgonetke pędzącą na nas. Z jednej strony nie mogłam w to uwierzyć, ale z drugiej całe to rodzeństwo od początku wydawało mi sie dosyć dziwne.

Stałyśmy przy naszym aucie na parkingu przed szkołą. Z naprzeciwka szli Jasper, Edward i Alice Cullen.

Do Belli podszedł jej kolega Mike. I zaczął cos do niej mówić, więc stwierdzilam, że nie powinno mnie być przy tej rozmowie

- To ja was zostawie - powiedziałam i odeszlam pare kroków.

Widziałam Edwarda próbującego tak jakby podsłuchiwać co mówi Newton do Belli, ale raczej mu sie to nie udało gdyż stał za daleko, nie to co ja. Ja słyszałam wszystko o czym mówili i ledwo powstrzymywałam sie od śmiechu.

Kiedy siostra spławiła następnego gościa co chciał iśc z nią na bal, zawołał nas nauczyciel i powiedział żebyśmy wsiadali do autobusu.

Pojechaliśmy do jakiegoś budynku, gdzie przechowywano żadkie gatunki roślin czy cos takiego, prawde mówiąc mało mnie to obchodziło, bo i tak sie na tym nie znam.

Chciałam znaleźć Bellę, Camile lub Suse żeby móc z którąś z nich porozmawiać. Kiedy zobaczyłam pierwszą z nich juz chciałam sie do niej odezwać, ale zobaczylam, że rozmawia z Edwardem więc się nie wtrącałam. Raz nawet moja siostra omal sie nie wywaliła o skrzynke stojąca na podłodze, ale chlopak ja złapał.

A później wszysko sie popsuło, bo nagle z nikąd pojawiła się koleżanka Belli, tylko po to żeby się jej pochwalić, że Newton zaprosił ją na bal. Siostra juz mi opowiedziała o każdym z jej ekipy, więc mniej więcej wiedziałam troche o każdym z nich. Kiedy zjawiła sie ta cała Jesica, Edward odszedł.

Nawet sie nie spodziewałam, że cały ten czas, kiedy szłam za Bellą, byłam przez kogoś obserwowana.

- Cześć - usłyszałam nagle za sobą głos.

Odwrócilam sie i nie mogłam uwierzyć własnym oczą. Przede mną stał Jasper Hale i właśnie się do mnie odezwał.

- Cześć - odpowiedziała.

- Super wycieczka, co nie?- odezwał sie znowu idąc teraz koło mnie.

- No prawde mowiąc to tak średnio- odpowiedziałam.

- Moge cię o coś spytać? - zapytał.

- Jasne, pytaj o co chcesz - odpowiedziałam.

- Dlaczego sie do mnie nie odezwałaś ostatnio na historii?

- Bo ty sie do mnie nie odezwałeś - powiedziałam.

Jasper chwile sie zastanowił, a następnie powiedział:

- Jeżeli chcesz możemy na następnej lekcji porozmawiać. Teraz wybacz, ale musze iść poszukać mojego brata i siostry. Pa.

- No ja też musze poszukać swoją siostre. Pa- odpowiedzialam.

Nie ukrywam, że troche mnie zdziwiła ta rozmowa, ale teraz nie mam czasu o tym myśleć tylko musze znaleźć Belle, bo wycieczka sie juz kończy.

Wyszłam na zewnątrz. Zobaczyłam że brat Jaspera i Bella znowu rozmawiają ze sobą.
Przystanełam mniej wiecej 10 metrów od nich i czekałam jak skończą. Wkrótce koło mnie pojawił sie Jasper.

- No to chyba ich znaleźliśmy - powiedział.

Ja sie tylko uśmiechnełam lekko na te słowa. Chwile później zoriętowali się, że na nich patrzymy i spojrzeli na nas. My podeszlismy do nich, a koło mnie i Jaspera jeszcze zjawiła się Alice.

- Jedziecie z nami?- zapytała spoglądając na mnie i na Belle.

- Nasz autobus jest pełny - odpowiedział zimno Edward.

Kiedy tylko usiadłyśmy na swoich miejscach w drugim autobusie zaczełam rozmowe, ale w miare cicho żeby dziewczyny siedzące za nami nie słyszały.

- Pokłuciliscie się - stwierdzilam.

- Dlaczego tak uwarzasz? - zapytała, a ja spojrzałam na nią wzrokiem mowiącym" Myślisz że tego nie widać"

- No dobra - westchneła - Powiedział że lepiej by było gdybyśmy sie nie przyjaźnili, a ja mu powiedziałam, że nie trzeba było mnie ratować.

- No to nieźle siostra - powiedziałam.

- Myślisz, ze już się do mnie nie odezwie?- zapytała.

- Odezwie się, na pewno - odpowiedziałam.

Reszta drogi zleciała nam na gadaniu o głupotach na przyklad o tym po co jutro jedziemy do Port Angeles.

Gdy przyjechaliśmy pod szkołe, przesiadłyśmy sie do auta i pojechałyśmy do domu.

Zaparkowalam pod domem i wysiadłam z samochodu. Bella zrobila to samo.

Weszłyśmy do domu a nastepnie do kuchni gdzie siedział Charlie i czytał gazete.

- Dzwoniła mama - powiedział - znowu.

- To twoja wina, nie trzeba bylo jej mówić o wypadku- powiedziałam i zaczełam zmywać naczynia w zlewie.

- Tak, macie racje, zawsze sie zamartwiała, ale teraz wydaje sie byc inna, szczęśliwa. Phil wygląda na porządnego gościa.

- Tak - powiedziała Bella.


Na zawsze... |~Jasper Hale~| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz