Staliśmy dłuższą chwilę w ogromnym zdziwieniu, kiedy ocknęłam się jako pierwsza, uśmiechnęłam się promiennie i klepnęłam Piotrka w ramię.
-Gonisz!-zawołałam i zaczęłam uciekać w stronę wody.
-A niech to... Nie uciekniesz mi tak łatwo!-krzyknął za mną i rzucił się w pogoń. W biegu zrzuciłam ze swoich stóp buty a moje długie, ciemno-bordowe falowane włosy, które były związane w kitkę, rozpuściłam i pozwoliłam spadać im swobodnie na moje plecy. Dobiegłam do wody i wpatrywałam się w jej lustrzaną powierzchnię. Była tak nieskazitelna, że z łatwością mogłam się w niej przejrzeć. Nagle poczułam, że coś wskakuje mi na tyły a po chwili leżałam już na brzuchu.
-Mam cię-wymruczał mi do ucha blondyn.
-Widzę ale zaraz zejdzie ci z tej pięknej buźki, ten twój uśmieszek-zaśmiałam się jednocześnie wyrywając się spod niego i ochlapując go dużą ilością wody.
-Osz ty mendo!-krzyknął, po czym odpłacił mi się pięknym za nadobne.
-Jak dzieci!-zaśmiała się, stojąca za nami Zuza. Puściłam do chłopaka oczko i łapiąc ciemnowłosą za ręce wrzuciłam ją do wody.
-O, jejku! Zuziu chyba troszkę się umoczyłaś-zaśmiałam się wrednie.
-Lissa Roberts!-krzyknęła próbując wstać, oczywiście bezskutecznie, bo mokry piasek rozsypywał jej się pod stopami- Zemszczę się- dodała siedząc w wodzie a po chwili roześmiała się głośno. Zaraz potem dołączyli do nas Edmund i Łucja, chlapaliśmy się wodą i wygłupialiśmy się w najlepsze.
-Tak właściwie to gdzie my jesteśmy?-spytał Edmund rozglądając się w około.
-W Narnii, a nie widać?-odparł Piotr trzymając mnie na rękach.
-W takim razie od kiedy w Narnii są jakieś ruiny?-spytał ponownie brunet i wskazał na gruzy w oddali.
Wyplątałam się z objęć najstarszego Pevensie i ruszyłam tuż za jego bratem.
-Musimy to sprawdzić. Chodźcie!-zawołałam i zaczęłam biec w stronę skał.
❁❁❁
Chodziliśmy po ruinach starając się określić czym były one przedtem. Na pewno był to jakiś zamek albo twierdza. Nie wiem dlaczego ale to wszystko wydawało mi się tak bardzo znajome. Kamienne schody, kolumny i pozostałości ze ścian, utwierdzały mnie w przekonaniu, że na sto procent trafiliśmy do Narnii. Usiadłam na jednym z kamieni i wpatrzyłam się w piękny widok morza i lekko uderzające o brzeg fale.
-Myślisz, że naprawdę wróciliśmy do Narnii?-usłyszałam za sobą spokojny i przyjemny głos najstarszego Pevensie. Wzruszyłam ramionami.
-Nie wiem ale nie zmienia to faktu, że w tym miejscu jest to coś... Czuję się tutaj tak inaczej. Zupełnie tak jak bym była...
-W domu-dokończył za mnie chłopak. Przytaknęłam lekko głową i odwróciłam się w jego stronę.
-W Londynie nikt nie brał mnie na poważnie, nie umiałam dogadać się z tamtymi ludźmi... Po prostu nie umiałam-wyszeptałam cicho spuszczając głowę.
-Nie umiałaś, czy nie chciałaś?-spytał z lekkim uśmiechem. Posłałam mu karcące spojrzenie.
-No wiesz, przynajmniej nie biłam się z nimi przy byle jakiej okazji-odparłam sarkastycznie, co wywołało u chłopaka nagły napad śmiechu.
-Walczyłem o dobre imię mojej królowej-szepnął mi do ucha gdy się już trochę uspokoił. Gdy usłyszałam "mojej królowej" natychmiast się zarumieniłam i aby ukryć moje czerwone poliki zakryłam się moją gęstą, rozczochraną czupryną.
CZYTASZ
I'll be back |Piotr Pevensie| TOM I ✔
Fanfiction-Dlaczego Lis? Dlaczego, przecież...-zaczął patrząc na mnie ze łzami w oczach. -Wiesz, zawsze myślałam, że wystarczy tylko przeżyć te złe chwile w naszym życiu, a później już wszystko samo zacznie dobrze się układać. Jednak to miejsce nauczyło mnie...