Rozdział 12

1.6K 63 6
                                    

Tej nocy śniłam bardzo pięknie. Ja, on i rozgwieżdżone niebo, scena wyrwana z najskrytszych marzeń... Niestety z tego cudownego stanu wyrwały mnie ciche chichoty tuż nad moim uchem. Otworzyłam leniwie oczy i zamglonym wzrokiem prześledziłam zbiorowisko, które zabrało się nad łóżkiem Piotra. Następnie moje spojrzenie skierowało się na mojego chłopaka, na którym leżałam. Spał jak zabity i tylko czasami cicho pomrukiwał natomiast jego blond włosy były rozczochrane we wszystkie strony a pojedyńcze kosmyki przykleiły się do jego czoła. Zaśmiałam się cicho i podniosłam się na łokciach aby pocałować go w nos.

-Fuu nie przy ludziach Lis-dociekł do mnie rozbawiony głos Edmunda.

-Przed chwilą jeszcze nikogo tu nie było-spojrzałam kątem oka na bruneta- Tak w ogóle to dzień dobry wszystkim-zwróciłam się do pozostałych. Pozostałych mam na myśli Łucję, Zuzę, Zuchona, Borsuka i Ryczypiska... Tak więcej ich matka nie miała. Nagle poczułam jak niebieskooki przyciąga mnie do siebie mocniej i składa na mojej szyj lekki pocałunek przez co wśród gapiów można było usłyszeć kolejną falę chichotu.

-Piotrek...-szturchnęłam go w ramię na co ten lekko się skrzywił.

-Coś się stało?-spytał zaspany.

-Mamy publiczność-zaśmiałam się cicho i chwyciłam za narzutę aby się szczelnie przykryć.

-Co...Emm... A tak...-spojrzał zawstydzony na całe zgromadzenia i schował się za moim ciałem.

-Och Piotruś nie wiedziałam, że jesteś aż tak wstydliwy-odezwała się Zuza ze śmiechem ale momentalnie została przez swojego najstarszego brata zjechana wzrokiem.

-A czy wy czasem nie macie osobnych posłań-nie dawał za wygrana Edmund kiedy nagle mój naszyjnik rozbłysnął jasnym światłem. Spojrzałam zdziwiona na blondyna a ten tylko uśmiechnął się pod nosem i objął mnie ramieniem natomiast cała reszta wpatrywała się w nas z wyraźnym zadowoleniem.

-Chyba masz już odpowiedź bracie-odparł rozbawiony król.

-Hej a co to za zgrupowanie!-rozległo nagle zza reszty rodzeństwa Pevensie. Zapadła cisza... Zuza posłała mi niepewne spojrzenie i zrobiła przejście dla telmarskiego księcia, który tylko kiedy zobaczył mnie i Piotra wydał z siebie stłumiony okrzyk zdziwienia- Ja... Może...-jąkał się- Śniadanie czeka... To może ja już pójdę- i wybiegł zostawiając nas wszystkich w osłupieniu. Ocknęłam się jako pierwsza wiec szybko wyprosiłam wszystkich twierdzą,c że to chyba najlepsze w tej chwili rozwiązanie.

-No dobra kochani koniec zebrania, do widzenia wszystkim!- poderwałam się na równe nogi i wskazałam przyjaciołom drzwi a kiedy już wszyscy opuścili pomieszczenie zgodnie i z ciszą zatrzasnęłam przejście opierając się przy tym plecami o drewniane deski. Wzięłam wielki wdech.Konflikt Kaspian vs Piotr wznowiony... Super-Czego tak się patrzysz?-burknęłam w stronę niebieskookiego, któremu uśmiech nadal nie schodził z twarzy i który uważnie się we mnie wpatrywał. Wzruszył ramionami szczerząc się głupio.

-Chyba częściej będę ci pożyczał swoje koszule-prześwietlał mnie wzrokiem rozbawiony. Nie rozumiejąc o co mu chodzi spojrzałam na siebie. A tak... Miałam na sobie jego za duża koszulę, która sięgała mi do kolan i wisiała na mnie jak worek.

-No jakoś zbytnio szlachecko w niej nie wyglądam-zaśmiałam się do zmierzającego w moją stronę blondyna.

-Dla mnie wyglądasz jak bogini w każdym ubraniu- splótł swoje dłonie na moich plecach i przyciągnął mnie do siebie-Kocham cie.

-Ja też cię kocham-wyszeptałam po czym wspólnie złączyliśmy nasze usta w długim pełnym miłości pocałunku- A teraz raz dwa ubieraj się bo ktoś musi przeprowadzić ćwiczenia wojenne- wyplątałam się zwinnie z jego uścisku a kiedy usłyszałam jego jęk niezadowolenia zaśmiałam się cicho i chwytając wczorajszą suknię, weszłam za parawan.

I'll be back |Piotr Pevensie| TOM I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz