-Gdzie on jest!-wykrzyknęłam spanikowana podbiegając do jego rodzeństwa. Wszyscy mieli grobowe miny ale kiedy w moich oczach pojawiły się łzy a ja sama spodziewałam się najgorszego oni roześmiali się głośno a zza ich pleców wyłoniła się moja zguba.
-Piotrek ty totalny idioto!-wydarłam się na niego, po czym podbiegłam i rzuciłam mu się na szyję- Tak bardzo się o ciebie bałam-wyszeptałam wprost do jego ucha.
-Spokojnie Lis, jestem tu i na razie nie wybieram się w zaświaty-zaśmiał się i połączył nasze usta w długim pocałunku. Później jednak odsunął się ode mnie i wraz z resztą pokłonił się przed Aslanem.
-Powstańcie królowe i królowie Narnii- rzekł lew miło a rodzeństwo Pevensie wstało- Bez wyjątku- dodał po chwili, patrząc wyczekująco na Kaspiana, który nadal klęczał. Chłopak spojrzał na niego kątem oka i uśmiechając się lekko również się podniósł. Natomiast Piotr kiedy tylko już stał na nogach, podszedł i obiał mnie jedną ręka w tali, sprowadzając na nas tym samym wzrok Aslana, który tylko posłał nam ciepłe i radosne spojrzenie. Nagle od strony wody rozległa się smutna muzyka a po chwili przed nami pojawił się również mysi odział trzymający na noszach mojego małego przyjaciela.
-Ryczypisk...-przykucnęłam tuż przy jego ciele-Oddycha... Łucja szybko!-zawołałam do dziewczynki a ta czym prędzej wlała kroplę wyciągu z ostrokrzewiu do jego pyszczka. Potrwała dłuższa chwila za nim coś zaczęło się dziać ale ostatecznie mysz odzyskała przytomność.
-Och, dziękuję wasza wysokość-zwrócił się do Łucji i zaczął wstawać w czym mu trochę pomogłam-Dziękuję... Och!-wykrzyknął zobaczywszy wielkiego lwa- Chwała ci Aslanie, to wielki zaszczyt...-nagle upadł a dookoła rozległ się cichy szmer, spowodowany tym ze zwierzę nie miało ogona- O nie! Racz mi wypaczyć panie... Że stoję przed tobą... W tak niegodziwej postaci...-jąkał się zdenerwowany-Pani może jeszcze kropelka?-spytał małej królowej, ale ta pokręciła przecząco głową.
-Wybaczm ale on chyba tak nie działa-odparła smutno.
-Nie zaszkodzi spróbować...
-To żadna ujma mały rycerzu-odezwał się Aslan.
-No tak... Ale jednak będę musiał oddalić się w cień, ponieważ ogon to duma i ozdoba każdej myszy-powiedział odkładając na ziemie swój mały mieczyk.
-Przywiązujesz zbyt dużą wagę do dumy Ryczypisku-zauważył drapieżnik. Westchnęłam cicho i spojrzałam na niego prosząco na co ten kiwnął niezauważalnie w moją stronę łbem.
-Wasza królewska mość- jeden z mysich rycerzy zabrał głos- Nie możemy cieszyć się przywilejem, który odebrano naszemu wodzowi- i uniósł swój ogon w górę blisko miecza, gotowy się go pozbyć, tak jak reszta oddziału.
-Nie przez twą godność lecz przez miłość braci twych rycerzu-zdecydował Aslan a nagle z końcówki odciętego ogona zaczął wyrastać nowy i o wiele silniejszy.
-Ach!-zachwyciła się mysz- Oj dzięki ci, dzięki ci panie! Od dziś to będzie mi przypominać jak wielka powinna być moja skromność-skłonił się nisko a wszyscy zebrani, wraz z lwem wybuchnęli głośnym śmiechem...
❁❁❁
Później wszystko już potoczyło się wspaniale. Lud ogromnie cieszył się z naszego zwycięstwa i gorąco powitał nas na zamku. Nawet mogę powiedzieć, że bardzo gorąco, wszyscy mieszkańcy pchali się na siłę tylko po to żeby zobaczyć naszą królewską szóstkę wraz z Aslanem. Co do mieszkania dostałam przepiękną ogromną komnatę, która jednak po jednej nocy stała się moją i Piotra. No bo przecież ,, Po co zajmować dwie komnaty jak i tak śpimy razem" tłumaczył się niebieskooki. Na początku czułam się z tym trochę dziwnie, ale po tygodniu przyzwyczaiłam się. Dziś miała odbyć się koronacja Kaspiana przez co wraz z Łucją, Zuzą i krawcowymi, które troją się i dwoją abyśmy wyglądały cudownie, przygotowujemy się na to wielkie wydarzenie.
CZYTASZ
I'll be back |Piotr Pevensie| TOM I ✔
Fiksi Penggemar-Dlaczego Lis? Dlaczego, przecież...-zaczął patrząc na mnie ze łzami w oczach. -Wiesz, zawsze myślałam, że wystarczy tylko przeżyć te złe chwile w naszym życiu, a później już wszystko samo zacznie dobrze się układać. Jednak to miejsce nauczyło mnie...