,,Drogi wujku!
Tak to ja Lissa, może mnie już nie pamiętasz ale jestem twoją siostrzenicą. Pewnie ciężko ci w to uwierzyć bo przecież teoretycznie nikt taki jak Lissa Roberts w twoim świecie nie istnieje ale wiedz, że istniała. Ciężko jest mi zebrać słowa i wytłumaczyć, czemu nie ma mnie na ziemi ale spróbuje to zmieścić w kilku zdaniach o reszcie opowie ci rodzeństwo Pevensie. Mowiłeś mi kiedyś, że życie opiera się na wyborach, nie które z nich są błahe na przykład co zjeść na podwieczorek a inne tak ogromne i trudne, że zaważają o naszym dalszym życiu. Kilka dni temu i ja stanęłam przed takim wyborem. Aslan poprosił mnie o przysługę, dla niego i dla Narnii. Pewnie wiesz co to za miejsce. Tak cudowne... I nie, nie mylisz się wybrałam jej dobro, nie swoje ale jej... Dlatego zostałam wymazana z twojej pamięci a raczej wszystkich ludzi na ziemi. Nie wiem kiedy wrócę i czy w ogóle wrócę ale...Proszę cię o wsparcie dla Piotra, mojego ukochanego, daj mu możliwość rozwoju i dobrą pracę. Bądź jego przyjacielem i nie pozwól by stracił nadzieję...
Twoja ukochana, nie istniejąca siostrzenica
Lissa''
Postawiłam ostatnia kropkę i włożyłam kartkę do śnieżnobiałej koperty. Miałam nadzieję, że chociaż wuj zrozumie moja decyzję i postawę i nie będzie miał mi nic za złe. Westchnęłam głośno i oparłam brodę o kolano wpatrując się we wschodzące słońce na pięknym narnijskim niebie. Zawsze przychodziłam na wschody i zachody słońca z Piotrem jednak dziś postanowiłam udać się tu sama. To ostatni taki moment, w którym całą nasza piątką tu jesteśmy, już nie będzie kolejnego wschodu słońca które wstanie dla Piotra, Zuzy, Edmunda, Łucji i mnie. Od jutra ze słońcem będę witać się tyko ja. Znaczy się wiem, że w Anglii jest to samo słońce ale mimo tego jest inne, bardziej szare i o wiele mniejsze. Po raz ostatni w murach tego zamku będzie rozbrzmiewać śmiech dwóch sióstr Pevensie. Wojenne okrzyki młodszego brata podczas pojedynków z Ryczypiskiem i ciche rozmyślania najstarszego z nich wszystkich.
-Zgadnij kto to?-usłyszałam za sobą.
-Niestety nie wystraszyłeś mnie Wasza Królewska Mość-ze śmiechem odwróciłam się przodem do bruneta.
-Ile razy powtarzam ci żebyś mówiła do mnie normalnie?-spytał udając zirytowanego.
-Nie wiem o co ci chodzi-wzruszyłam ramionami i wróciłam do dalszego oglądania świetlistej kuli. Chłopak pokręcił głową śmiejąc się cicho, po czym usiadł na ławce tuż obok mnie.
-Poddani zaczęli się już zbierać- wymamrotał po dłuższej chwili ciszy.
-Super...-mruknęłam i jeszcze bardziej opatuliłam się wielką bawełniana chustą.
-Aslan z nimi rozmawia...-tu załamał mu się głos- Wiem, że to jest koniec ale nie mogę się z tym pogodzić... Nie chcę...
Odwróciłam się w jego stronę i położyłam mu moją dłoń na jego.
-Kaspianie...-zaczęłam- Posłuchaj, wiem, że to dla ciebie ciężkie, dla niej pewnie jeszcze bardziej ale chyba najważniejsze są te chwile, które spędziliście razem, tak? Nie możesz przejmować się przyszłością, bo ona idzie nieuchronnie ale powinieneś cieszyć się chwilą i wspomnieniami, które pozostawia. Zuzia jest twoją pierwszą miłością a ty jesteś jej pierwszą miłością, dlatego nigdy o sobie nie zapomnicie... Misja prawowitych władców się skończyła ale twoja dopiero się zaczyna, nie zamartwiaj się na zapas ale myśl o tych ludziach, którzy czekają tylko aż w końcu zaprowadzisz całkowity pokój a oni będą mogli żyć spokojnie. Jeśli zrobisz to i będziesz cięgle się doskonalił, będą cię uwielbiać ale jeśli spoczniesz na laurach zbyt wcześnie to... Sam dobrze wiesz jak to się skończy.
CZYTASZ
I'll be back |Piotr Pevensie| TOM I ✔
Fanfiction-Dlaczego Lis? Dlaczego, przecież...-zaczął patrząc na mnie ze łzami w oczach. -Wiesz, zawsze myślałam, że wystarczy tylko przeżyć te złe chwile w naszym życiu, a później już wszystko samo zacznie dobrze się układać. Jednak to miejsce nauczyło mnie...