Gorsze dni.

55 2 0
                                    

Przez następny tydzień ledwo nerwowo wytrzymywałam.

Wszystko i wszyscy mnie denerwowali.

Jedna wielka masakra.

Obojętnie kto napisał lub coś powiedział wszystko mnie denerwowało. W sumie to była jedna osoba która nawet mnie uspokajała. Nieee o nie to nie był Kornel. Właśnie on w tym tygodniu denerwował mnie prawie najbardziej. Nie rozumiał mnie. Wszystko co mówiłam lub pisałam musiałam mu dokładnie tłumaczyć. A to bardzo mnie irytuje. Wole pisać komuś coś krótko i na temat a resztę niech sam sobie rozwinie.

Ogólnie to wpadałam w szał gdy ktoś lub coś zrobiło,albo wydało jakiś dźwięk a mi to przeszkadzało. Pomyślcie co wtedy mają ze mną rodzice. Wtedy najlepiej zamknąć mnie w osobnym pomieszczeniu i nie wypuszczać. Lubię spędzać czas w towarzystwie ale tylko wtedy gdy mam dobry dzień.

Najchętniej przesypiałabym całe dnie. Ale nie można odciąć się od świata bez słowa. Wtedy jest jeszcze większy problem...nie można ogarnąć powiadomień na telefonie i wiadomości. Aa i jeszcze pukania do drzwi ale nie w tych czasach. Teraz jest skype,facebook,ask,gg i wszystkie inne bajery dzięki którym  możemy się z kimś komunikować i przez które całe dnie spędzamy przed komputerem i nie wychodzimy na swieże powietrze. Można się uzależnić a wtedy powstaje problem. Ale koniec już o tych nałogach, powróćmy do gorszych dni. Przez głupie kilka zdań można zepsuć wszystko...a dlaczego? Bo ma się zły dzień...złe dni....zły humor.

Tak właśnie było ze mna...

Wszystko zaczęło się...w sumie rano.

Mówi się że wstałam lewą nogą.

Hmmm albo prawą, niee jednak lewą.

Nigdy nie zwracałam na to uwagi a jednak to się sprawdziło. Albo to wszystko nie przez to wstawanie? Teraz to już sama nie wiem.

Kornel napisał czy się spotkamy.

Ehm nie miałam akurat żadnego zajęcia więc się z nim spotkałam.

Zapytał co u mnie i wogóle...

A ja głupia zaczęłam na nim wyładowywać swoje emocje. Biedny Kornel...

Zaczęłam krzyczeć,uderzać o jego tors...płakałam....W pewnym momencie zrozumiał w jakim jestem stanie i złapał mnie za nadgarstki...popatrzył na mnie.

Uspokoiłam się.

Później mnie przytulił.

Pocałował,a ja nadal płakałam. Tym razem tak po prostu. Może ze szczęścia że on jest przy mnie, a może z bezsilności.

Poszliśmy do parku na spacer.

Porozmawialiśmy.

I gdy się żegnaliśmy podeszła do niego całkiem ładna dziewczyna. Nie widziałam jej dotąd. Zaczęła rozmawiać z moim Kornelem. Oddalili się.

Nie wiedziałam o co chodzi.

A na dodatek o ją....przytulił...

Jak on mógł...noo jak?!

Bez słowa zaczęłam biec przed siebie.

I znowu płakałam. Nie dawałam już sobie rady z tym wszystkim. Sama nie wiedziałam co robię.

Kornel pobiegł za mną...był bardzo szybki więc mnie dogonił.

Ja nie chciałam rozmawiać. Widziałam swoje.

-Skarbie to nie było tak jak myślisz.

-Nie? To w takim razie jak? Przytulałeś ją i to na moich oczach. Jakoś wcześniej nic o niej nie wspominałeś. Nie miałeś przede mna żadnych tajemnic...mhm przynajmniej tak myślałam. I wiesz co? Koniec z nami.

-Coo?! Jak to?Bo nie mam i ona to...moja siostra. Wróciła po latach ze Stanów. Mieszka blisko i akurat wracała do domu. Poznała mnie. Przeprosiła...]

-Co? Siostra? Mogłeś powiedzieć...

Dlaczego o niej nie wspominałeś. Mogłeś mnie z nią poznać. Co kolwiek.

- Wiem mogłem. Przepraszam. I wiesz co? Jak mogłaś pomyśleć że zrobiłbym Ci coś takiego? I tak po prostu zrywasz. Nie wiedziałem że taka jesteś.

-Ale ja...nie chce...proszę Kornel...

To ja powinnam Cię przeprosić.

_Kornel odchodzi_

Tak właśnie zjebałam wszystko.

W normalnym stanie nigdy bym takiego czegoś nie zrobiła. Nigdy.

Przecież go kochałam. I nic się nie zmieniło.

Teraz on już mi nie pomoże. A jak nie wybaczy. Co ja zrobię? Nadal go kocham...bardzo.Jest dla mnie wszystkim..

Może sięgnę po żyletkę? Nieee nie jestem taka głupia...a może jednak. Słyszałam że to pomaga. Niee to głupi pomysł.

Może jeszcze wszystko się ułoży.

Cholera co ja zrobiłam...

To mój największy błąd. A to wszystko przez te gorsze dni.


Zwykła czy niezwykła?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz