15

131 10 6
                                    

*perspektywa Prus*

Prusy siedział u siebie na łóżku myśląc nad tym, czy jest jakaś szansa na to, że Polska odwzajemnia jego  uczucia. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi, postanowił pójść otworzyć. Gdy otworzył drzwi, zobaczył za nimi Węgry.

-Hej Gilbert~

-Um... Hej...?

-Mogę wejść?~

-Um... T-tak...- Prus odsunął się od drzwi, tak żeby Węgierka mogła wejść.- Chcesz czegoś...?

-Hm... A pójdziemy do salonu?

-No okej... To chodź...

-Oki~-Elizabeth zdjęła buty i poszła za Gilbertem do salonu. Prusy usiadł na kanapie, a Węgry stanęła przed nim. Jej wyraz twarzy się zmienił, teraz miała poważna minę. Rękę, którą cały czas trzymała z tyłu, wyciągnęła w stronę Prus, trzymała w niej swoją słynną patelnię. Gilbert był zaskoczony i jednocześnie troszkę przestraszony.

-O co ci chodzi?!

-Gadaj. Czy to co powiedziałeś Polsce było prawdą?

-E... Co...?

-Kochasz go...?

-Ah... O to chodzi... No oczywiście że tak! A może nie...? Kocham go! Ale... Ugh...

-Huh...? Ahaha~ Ty go kochasz!

-Huh...? C-co...?

-Twoje serce szaleje. Sam nie wierz co czujesz. To miłość! Ty go naprawdę kochasz!- Węgry rzuciła patelnie w kąt salonu.

-T-tak... Kocham go...

-To ja spadam!- Wegierka szybko wybiegła z domu Niemców.

-A-ale...-Prus nie zdążył nic dopowiedzieć, tylko patrzył się przez chwilę w miejsce w którym stracił z pola widzenia Elizabeth. Następnie spojrzał się na patelnie, której Węgry zostawiła w rogu salonu, podszedł do niej, schylił się i wziął ja do ręki.

-Siło nie czysta... Trzeba się ciebie pozbyć...-Prusy wyszedł z salonu z patelnią w dłoni i poszedł ja torturować.



———————     ———————
Em...
Nie zadawajcie pytań...
Pisanie ff po północy to jednak nie jest dobry pomysł...
Ta... So...
Ciao~

Wybaczysz mi...? |PrusPol Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz