Prus obudził się z gitarą w ręku, szybko wstał i naszykował się do wyjścia. Był przy drzwiach wyjściowych wcześniej niż Niemiec.
-A co ty tak wcześnie się zebrałeś?- zapytał Niemcy.
-A co ty tak późno, co?- odpowiedział Prusy.
Ludwig wypuścił powietrze nosem, ubrał buty i razem wyszli z domu a następnie wsiedli do samochodu. Dojechali do stacji kolejowej, kupili bilety na pociąg i pojechali do Paryża. W podróży niby nie było nic dziwnego, ale Gilbert, ani trochę nie jęczał, ani nie powtarzał "Daleko jeszcze...?" po prostu grzecznie siedział na swoim miejscu.
Nareszcie dojechali wysiedli z wagonu i ruszyli w stronę sali konferencyjnej. W tym samym czasie wchodzili do niej Anglia, Norwegia i Rumunia (dop. aut. dawałam losowe postacie, a wyszło z tego Magic trio XD). Gdy weszli zobaczyli, że większość osób już była na miejscu. Usiedli na swoich miejscach... a raczej Niemiec usiadł, Prus oparł się o ścianę, ponieważ dla niego krzesła nie było. Minęło trochę czasu, a konferencja się zaczęła. Prusy przeczekał ją i od razu po skończeniu się spotkania wypatrzył Polskę i podszedł do niego.
-Hejka~-zaczął Prusak.
-Huh...? Oh... Hej~-odpowiedział Polak.-Nadal musisz tutaj przychodzić?
-Nie... Po Prostu chciałem cię zobaczyć i przyszedłem
-... Widzieliśmy się wczoraj...
-Wczoraj rano... Dużo czasu minęło od tamtego czasu...
-... Okej....
-Gilbert-Ludwig podszedł do rozmawiającej dwójki (dop. aut. Pary ( ͡° ͜ʖ ͡°)).- Musimy już iść
-Uh... Okej...- Prusy zaczął iść do wyjścia.
Tak się złożyło, że Polska i Niemieccy bracia jechali tym samym pociągiem. Polak pierwszy usiadł na swoim miejscu, a Prus zaciągnął brata na siedzenia obok Feliksa. Trochę pogadali ze sobą, w sensie Prusy i Polska, Ludwig się nie odzywał, nawet ich nie słuchał. Niestety podróż minęła dosyć szybko i Gilbert musiał się pożegnać z Feliksem,ktory pojechał dalej do Warszawy.
Bracia poszli do domu, Niemiec poszedł do swojego gabinetu załatwiać swoje sprawy, a Prus postanowił wziąć prysznic i pograć na konsoli u siebie. Zagrał we wszystkie gry jakie miał i położył się spać. Była 3:28.
Prusy zasnął...
Obudził się pełny energi, szybko poszedł się opłukać pod prysznic i ubrać się. Czuł się tak wypoczęty, że postanowił wyjść na spacer. Gdy opuścił budynek zaczął biegać, przebiegł się trochę po czym zauważył...
-F-Feliks...?-powiedział zaskoczony Gilbert.- Co ty robisz w Berlinie...?
-Przyjechałem do Ciebie~-odpowiedział Polska.
-D-do mnie..?
-No przecież mówię że do Ciebie~
-Ach... Tak... Przepraszam po prostu nie wierzę że specjalnie tutaj jechałeś...
-Jesteśmy przyjaciółmi~
To chyba normalne że lubimy się odwidzać-No w sumie... To... Idziemy gdzieś...?
-Hmmm... Chodźmy do Ciebie~
-Oh... Okej...
Wtedy ruszyli do domu Niemiec (dop. aut. Bo Prus nie stać ;-;). Zdjęli buty, Polak poszedł do salonu bo znał drogę, a Prus poszedł trochę się opłukać, żeby nie śmierdzieć potem po bieganiu, a później dołączył do Feliksa.