4

275 16 23
                                    

Minął tydzień. Polska nie kontaktowal się przez ten czas znikim, ale wkońcu postanowił wyjść z domu.

Poszedł do Litwy i powiedział mu co się stało po tym jak tydzień temu wybiegł zaplakany z sali konferencyjnej. Litwa chwilę pomyślał.

-Pamiętasz dokładnie jak to mówił? - Odezwał się Tolys.

-Mniej więcej... - odpowiedział Feliks.

-A... Było słychać... w jego głosie, że mówi to na poważnie?

-No... Jak na skończonego debila brzmiał dosyć poważnie...

-Myślę... Że powinieneś dać mu szansę...

-Napewno...?

-Myślisz, że on by tak podszedł do pierwszej lepszej osoby i przeprosił?

-No... Nie...

-Po tym można się domyśleć że mu zależy... Daj mu jedna szansę... Co będzie później? Zobaczymy....

-O-okej...

Łukasiewicz wrócił do domu i usiadł na kanapie, na stoliku przed nim leżał telefon z wyświetlony numerem Prus. Blondyn zastanawiał się czy zadzwonić. Bo dłuższym czasie zrezygnował z rozmowy z Gilbertem i poszedł naszykować się do spania. Szybko zasnął.

Rano... A raczej po południu kiedy już wstał. Zdecydował się zadzwonić, trzymał w rękach telefon, lecz coś go odciągało od wybrania numeru Prus. Wkońcu zadzwonił.

-Halo...? - Odezwał się głos w telefonie.

-Cześć... jesteś w domu? - powiedział Feliks.

-Tak... a co?...

-...mógłbym wpaść do ciebie?...

-S-spoko! J-jasne!

-To ja będę już jechał...

-O-okej! Cz-czekam...

Łukasiewicz rozłączył się i wszedł z domu. Na szczęście Litwa oddał mu już kluczyki i mógł jechać autem do Berlina. Odziwo podróże nie było żadnych korków, a Polska szybko dojechał do domu Niemieckich braci. Podszedł do drzwi i zadzwonił. Otworzył mu Ludwig.

-Oh... Polska-Odezwał się Niemcy. - Co ty tu robisz?

-Przyszedłem do Gilberta... - odpowiedział Feliks.

-Do mojego brata?

-A do kogo innego?

-... Dobra wejdź...

Łukasiewicz wszedł do domu.

-Chcesz jakieś kapcie? - zapytał się Niemcy.

-Jak masz jakieś to możesz dać...

-Okej... - Ludwig dał Polsce jakieś kapcie

-Dzięki...

-Gilbert!!!

-Co?! - zza paru ścian dało się usłyszeć głos Prus.

-Chodź tutaj!

-Okej...

Gilbert przyszedł do miejsca, w którym stał Łukasiewicz.

-Oh... Jesteś już...

-Ta... Korków żadnych po drodze nie było... Więc szubko przyjechałem...

-Chodź do mnie...

-Okej...

Gilbert ruszył do swojego pokoju, a Feliks za nim po drodze, żaden z nich się nie odezwał. W ciszy doszli do pokoju Prus.

-Starałem się posprzątać jakoś...

-Jest spoko... Ja też zawsze mam w pokoju burdel...

Gilbert usiadł na swoim łóżku i gestem pokazał żeby Łukasiewicz usiadł obok niego. Polska usiadł i zaczęli rozmawiać

-Myślałeś... O tym co Ci powiedziałem tydzień temu...?

-... Tak... M-myślę... Że mogę dać Ci jeszcze jedna szansę... Ale to już ostatnia...

-Dzięki...

Później zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym, tak minął im czas, aż do 20:00.

-Ja chyba będę się już zbierać...-powiedział Feliks i wstał z. łóżka Prusaka. Spojrzał za okno, a tam... Ulewa... Lało i lało... Twarz Łukasiewicza mówiła "Serio?..."

-Mhh...-pomamrotał Gilbert- Możesz zostać u nas... Jak się Ludwig zgodzi...

-Nie mam ubrań...

-Będę Ci mógł coś pożyczyć...

-... Dobra... Jak nie przestanie padać to śpię u was...

-To ja idę powiedzieć to Niemcom.

-Okej...

Gilbert wyszedł z pokoju, a Łukasiewicz rozejrzał się po nim. Na stoliku nocnym Prus leżał jego pamiętnik, otwarty. Na ostatniej zapisanej stronie. Polska nie mógł się powstrzymać, wziął pamiętnik do rąk i zaczął czytać.

"Wkońcu miałem okazję i odważyłem się przeprosić. Mam nadzieję, że mi wybaczy... Naprawdę się starałem... Gdybym wtedy miał jakiś wybór... Nigdy bym go nie zaatakował... Jest jedyną osobą, na której mi tak zależy... Nigdy wcześniej nie czułem niczego takiego... Wydaje mi się, że go-"

W tym momencie Prusy wyrwał pamiętnik z rąk Polski.

-Co ty robisz?! - Odezwał się Gilbert.

-P-przepraszam... Ale skoro nie chcesz żeby ktoś tego czytał to nie powinieneś zostawiać tego na wierzchu! - Powiedział Feliks.

-Ugh... No dobra wygrałeś... A... Możesz spać u nas...

-To... Co będziemy teraz robić...?

-Nie wiem... Możemy pograć na konsoli.... - Prusy wskazał na telewizor w jego pokoju przy którym stała konsola.

-A jakie masz gry?

-Minecraft'a... No... Dużo będzie do wymienienia.

-No to możemy...

Gilbert i Feliks zaczęli grać, tak ich to wciągnęło, że przegrali tak do 22:00. Dopiero o tej godzinie im się to znudziło.

-Nudne to się zrobiło... - powiedział Polska.

-No... To może pójdziemy do salonu pooglądać telewizję?-zapytał Prusy.

-Spoko

-Ale najpierw się wykapiemy będzie nam wygodniej.

-Okej... Ale jak mi wejdziesz do łazienki to Cię jebany zboczeńcu zabije.

-Okej, spokojnie - Gilbert się zaśmiał pod nosem.

Po wykapaniu się poszli do salonu. Gilbert zaczął przełączać kanały w znalezieniu odpowiedniego filmu.

-... Serio?-nagle Odezwał się Prusy. - Nigdzie nic nie leci?

-Ja mam tak zawsze nie wiem jak ty... - odpowiedział Polska.

-Ja też... Zawsze kiedy jest czas wolny to w telewizji nic nie leci...

-No...

-Harry Potter... Jak rozpętałem drugą... Czekaj co?

-Jak rozpętałem drugą wojnę światową... Taka komedia...

-... Aha...

-Narnia... Może być?

-Spoko.

Zaczęli oglądać, akurat trafili na maraton wszystkich części, więc mieli co oglądać. Bo 4 częściach Feliks zasnął oparty o ramię Gilberta. Prusy to zauważył i zniósł Łukasiewicza na swoje łóżko, on zaś poszedł spać do salonu na kanapę.

Wybaczysz mi...? |PrusPol Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz