7

182 13 11
                                    

Idąc w stronę salonu Feliks i Tolys usłyszeli dzwonek do drzwi.

-Kto to może być?-Zapytał Litwin

-Nie wiem...-odpowiedział Polak, spoglądając na zegarek.- Jest dopiero dziesiąta...

-Chodźmy... Przecież chyba nie zostawimy tak tego...

-No...

Przyjaciele poszli w stronę drzwi wejściowych. Stanęli przed nimi, wymienili spojrzenia i po tym Polska podszedł do drzwi i zobaczył... Znowu... Prusy...

-Umm... Hej?- zaczął Prus.

-Cześć? Co ty tu robisz?- Zapytał Polska.

-Mm... Wiem, że jest jeszcze wcześnie... ale chciałem się ciebie o coś zapytać...

-Co?

-Bo ostatnio...- w tym momencie Prusy zauważył stojącego z tyłu Litwę.- Oh... To wy... Widzę, że wam przeszkadzam, tak? J-ja... Może już pójdę, nie będę wam przeszkadzać...- widać było, że Prusy ukrywa emocje, ale Polski to za bardzo nie obchodziło. Prusak obrócił się na pięcie i odszedł od drzwi.

Polska zamknął dom i spojrzał się na swojego przyjaciela. Obaj nie wiedzieli o co chodzi, więc podeszli do okna zobaczyć, gdzie pójdzie Prus. Zauważyli, że w nie tak daleko domu Feliksa stoją Francja i Hiszpania, a Prusy podszedł właśnie do nich. Cała trójka rozmawiała... a raczej Francis. Antonio i Gilbert się nie odzywali. Hiszpan wydawał się być czymś zawiedziony, Francuz głosił przemowę, a Prusak był... zawstydzony? Polak odsunął się od okna, a Litwin zrobił to samo.

-Widziałeś tego trupa?- zapytał Feliks.

-Tak...- odpowiedział Tolys.- Dziwnie się zachowuje...

-Wczoraj i przedwczoraj też tak było...

-Wczoraj?

-Rano przyszedł do mnie bo telefonu nie wziąłem... I zażartował z tego, że tak naprawdę już nie istnieje...

-Oh...

-Może zadzwonimy do Niemiec? Lepiej, żeby wiedział, że z Prusami jest coś nie tak... I to bardziej niż zwykle...

-Tak... Masz rację zadzwońmy...

Polska i Litwa wrócili do salonu. Feliks wziął do ręki swój telefon znalazł Niemcy w kontaktach i podał telefon Litwie.

-Ty dzwonisz-odezwał się Polak.

-Co?! Dlaczego ja?- powiedział Tolys.

-Bo ja się wstydzę...

-Serio...?

-No...

-Ugh... Dobra dzwonię...

Litwin wykonał telefon i i po rozłączeniu usiedli oglądać telewizję. Po paru paradokumentach (dop. aut. Tak musiałam ^^) Polska dostał sms'a... (dop. aut. Ale mnie kusi żeby tutaj przerwać...Ale nie zrobię tego...)

Polska wziął telefon do ręki i kliknął w powiadomienie bo i tak ten dokument był strasznie nudny. Osoba, która wysłała tę wiadomość był Prusy. A brzmiała ona tak:

-"Hej, Litwa nadal u Ciebie jest?"

Polska postanowił, że odpisze.

-"Tak, a co?"

-"Macie jakieś plany?"

-"No... Liciek zaraz będzie wychodził, ale co cie to obchodzi?"

-"Może wyszlibyśmy gdzieś? Razem?"

-"Okej... A co ode mnie chcesz?"

-"BO CIĘ KOCHAM BARDZO"

-"Co?"

-"Sory... Hiszpania zabrał mi telefon..."

-"Aha... To gdzie chcesz się spotkać?"

-"Podjadę po Ciebie, ok?"

-"Dobra"

-"O 15?"

-"Może być"

-"To do zobaczenia!"

-"Pa..."

Feliks odłożył telefon i chciał wrócić do oglądania, ale przerwał mu Litwa.

-Ja chyba będę się już zbierać...-powiedział Tolys wstając z Kanapy.

-Już?-spytał Polak.

-Jest prawie dwunasta... A ja mam jeszcze parę spraw na głowie...

-Aha... Okej... To Cię odwiozę -Feliks wstał. Odwiózł Litwę, wrócił do domu i poszedł do swojego pokoju, by rzucić się na łóżko. Pomyślał: "Teraz czas na spanko~". Kiedy już zamykał oczy  przypomniał sobie, że jest umówiony z Prusami o piętnastej. Wziął telefon do ręki i spojrzał która jest godzina. Było parę minut po czternastej, więc ustawił sobie budzik na 14:45 i poszedł się zdrzemnąć.

————————        ————————
Ale mi nudno... Mam zamiar następnym razem pobić największą ilość słów UwU chwila... Muszę zobaczyć ile napisałam najwięcej...
*5 minutes later*
810 słów... No cóż... Może mi się uda...
Ciao~

Wybaczysz mi...? |PrusPol Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz