Idąc w stronę salonu Feliks i Tolys usłyszeli dzwonek do drzwi.
-Kto to może być?-Zapytał Litwin
-Nie wiem...-odpowiedział Polak, spoglądając na zegarek.- Jest dopiero dziesiąta...
-Chodźmy... Przecież chyba nie zostawimy tak tego...
-No...
Przyjaciele poszli w stronę drzwi wejściowych. Stanęli przed nimi, wymienili spojrzenia i po tym Polska podszedł do drzwi i zobaczył... Znowu... Prusy...
-Umm... Hej?- zaczął Prus.
-Cześć? Co ty tu robisz?- Zapytał Polska.
-Mm... Wiem, że jest jeszcze wcześnie... ale chciałem się ciebie o coś zapytać...
-Co?
-Bo ostatnio...- w tym momencie Prusy zauważył stojącego z tyłu Litwę.- Oh... To wy... Widzę, że wam przeszkadzam, tak? J-ja... Może już pójdę, nie będę wam przeszkadzać...- widać było, że Prusy ukrywa emocje, ale Polski to za bardzo nie obchodziło. Prusak obrócił się na pięcie i odszedł od drzwi.
Polska zamknął dom i spojrzał się na swojego przyjaciela. Obaj nie wiedzieli o co chodzi, więc podeszli do okna zobaczyć, gdzie pójdzie Prus. Zauważyli, że w nie tak daleko domu Feliksa stoją Francja i Hiszpania, a Prusy podszedł właśnie do nich. Cała trójka rozmawiała... a raczej Francis. Antonio i Gilbert się nie odzywali. Hiszpan wydawał się być czymś zawiedziony, Francuz głosił przemowę, a Prusak był... zawstydzony? Polak odsunął się od okna, a Litwin zrobił to samo.
-Widziałeś tego trupa?- zapytał Feliks.
-Tak...- odpowiedział Tolys.- Dziwnie się zachowuje...
-Wczoraj i przedwczoraj też tak było...
-Wczoraj?
-Rano przyszedł do mnie bo telefonu nie wziąłem... I zażartował z tego, że tak naprawdę już nie istnieje...
-Oh...
-Może zadzwonimy do Niemiec? Lepiej, żeby wiedział, że z Prusami jest coś nie tak... I to bardziej niż zwykle...
-Tak... Masz rację zadzwońmy...
Polska i Litwa wrócili do salonu. Feliks wziął do ręki swój telefon znalazł Niemcy w kontaktach i podał telefon Litwie.
-Ty dzwonisz-odezwał się Polak.
-Co?! Dlaczego ja?- powiedział Tolys.
-Bo ja się wstydzę...
-Serio...?
-No...
-Ugh... Dobra dzwonię...
Litwin wykonał telefon i i po rozłączeniu usiedli oglądać telewizję. Po paru paradokumentach (dop. aut. Tak musiałam ^^) Polska dostał sms'a... (dop. aut. Ale mnie kusi żeby tutaj przerwać...Ale nie zrobię tego...)
Polska wziął telefon do ręki i kliknął w powiadomienie bo i tak ten dokument był strasznie nudny. Osoba, która wysłała tę wiadomość był Prusy. A brzmiała ona tak:
-"Hej, Litwa nadal u Ciebie jest?"
Polska postanowił, że odpisze.
-"Tak, a co?"
-"Macie jakieś plany?"
-"No... Liciek zaraz będzie wychodził, ale co cie to obchodzi?"
-"Może wyszlibyśmy gdzieś? Razem?"
-"Okej... A co ode mnie chcesz?"
-"BO CIĘ KOCHAM BARDZO"
-"Co?"
-"Sory... Hiszpania zabrał mi telefon..."
-"Aha... To gdzie chcesz się spotkać?"
-"Podjadę po Ciebie, ok?"
-"Dobra"
-"O 15?"
-"Może być"
-"To do zobaczenia!"
-"Pa..."
Feliks odłożył telefon i chciał wrócić do oglądania, ale przerwał mu Litwa.
-Ja chyba będę się już zbierać...-powiedział Tolys wstając z Kanapy.
-Już?-spytał Polak.
-Jest prawie dwunasta... A ja mam jeszcze parę spraw na głowie...
-Aha... Okej... To Cię odwiozę -Feliks wstał. Odwiózł Litwę, wrócił do domu i poszedł do swojego pokoju, by rzucić się na łóżko. Pomyślał: "Teraz czas na spanko~". Kiedy już zamykał oczy przypomniał sobie, że jest umówiony z Prusami o piętnastej. Wziął telefon do ręki i spojrzał która jest godzina. Było parę minut po czternastej, więc ustawił sobie budzik na 14:45 i poszedł się zdrzemnąć.
———————— ————————
Ale mi nudno... Mam zamiar następnym razem pobić największą ilość słów UwU chwila... Muszę zobaczyć ile napisałam najwięcej...
*5 minutes later*
810 słów... No cóż... Może mi się uda...
Ciao~