[Tom 1] #4#

3.5K 306 219
                                        

11 Sierpnia 2020

Przez kolejny tydzień Kacchan nie pojawił się u niego ani razu, a ciocia Mitsuki zaś przychodziła, gdy jego mama wychodziła do pracy, żeby sprawdzić jak sobie radzi sam w domu. Były to raczej krótkie wizyty, ot na godzinkę lub pół, żeby wypić herbatę, podpytać o samopoczucie i dać też lekcje, których Katsuki nie chciał mu przynieść osobiście, bo tłumaczył się treningami.

Patrzył dłuższy czas tępo w budzik z All Might'em stojący na stoliku nocnym tuż przy jego łóżku. Czas umykał powoli, niespiesznie, jakby na złość. Słońce nieśmiało wdzierało się przez zasłonięte zasłony do pokoju, w którym panował przytłaczający mrok. Dzień czy noc, ostatnio nie zauważał różnicy. Mama starała się, jak mogła go wspierać, ale widział, że i ona nie może już patrzeć na niego w tym stanie. Przymknął do połowy powieki. No właśnie... W jakim stanie? Czuł się raczej dobrze, ale im więcej dni upływało, tym bardziej dostrzegał, że coś było naprawę z nim źle. Nie mógł zwalić tego na depresję, znał ją jak nikt inny. Była jego odwieczną przyjaciółką, towarzyszką od chwili, gdy odkrył bycie Quirkless, a z czasem zadomowiła się bardziej po diagnozie oczu. Nie, to było coś całkiem innego. Czuł się...

- Izuku?

...obcy we własnym ciele.

- Izuku, wstałeś? - Drzwi do pokoju cicho skrzypnęły. - Kochanie, śniadanie jest już na stole, obiad do odgrzania w lodówce... - Cisza. - Ciocia Mitsuki przyjdzie za jakiś czas, pamiętasz? - Westchnęła.

- O której wrócisz? - Zapytał cicho, gdy chciała wyjść.

- Będę o szesnastej. - Uśmiechnęła się słabo. - Izuku, jeżeli cokolwiek ciebie dręczy, to wiedz, że możesz mi o tym powiedzieć.

- Jasne, powiem.

Inko zdawała się, że chce coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnowała z tego i wyszła bez słowa. Wiedział, o co jej chodziło. Chciała zapytać „Na pewno wszystko dobrze?". Pytała o to samo codziennie, po kilka razy, jakby obawiała się, że znów zrobi sobie w jakiś chory sposób krzywdę i zostawi ją samą z dziurą w sercu. Wiedział, że więcej nie zrobi niczego podobnego, to było od początku bezcelowe i tak go uratowali...

- Śniadanie ostygnie... - Mruknął, podnosząc się z łóżka. - Ciekawe, o której ciocia wpadnie...

Zaszedł do kuchni, gdzie czekała jajecznica z tostami i przygotowany karton soku pomarańczowego. Obok zaś był liści.

„Izuku, jak zjesz, to proszę, zajmij się czymś, tylko nie siedź sam."

Buziaki, Mama

Za każdym razem pisała to samo... Westchnął, chowając kartkę do kieszeni spodni od piżamy. Spojrzał na zegarek wiszący na ścianie. Dochodziła dziewiąta rano, była sobota. Nie miał za bardzo co ze sobą zrobić i nie planował żadnych, ale to absolutnie żadnych gości... No może poza ciocią Mitsuki, która miała przynieść znów lekcje od Katsuki'ego i sprawdzić jak sobie radzi. Ach, dzień jak co dzień... Rutyna trwająca od ponad tygodnia. Kiedy skończył śniadanie, opadł na kanapę, biorąc do ręki telefon.

- Kolejny nic nieznaczący dzień... - Mruknął, patrząc na kilkaset wiadomości tekstowych i nieodebranych połączeń, wszystkie od znajomych z klasy. - Nic od Kacchan'a, huh? Chyba naprawdę zrozumiał, co miałem na myśli i dał sobie ze mną spokój, ciekawe...

Odchylił głowę na kanapie i spojrzał w sufit pustym wzrokiem. Domowa rutyna mu nie służyła, wolał wrócić do szkoły i nauczyć się czegoś interesującego, ale z drugiej zaś strony wiedział, że będą patrzeć na niego jak na ofiarę. Nienawidził być ofiarą, patrzenia z żalem i sztuczną troską. Od takich zachowań w gimnazjum było mu zwyczajnie niedobrze. A teraz? Jak miał określić swój obecny stan inaczej niż pusty? Próbował zrozumieć, co jest z nim źle. Zamknął oczy. Czyżby coś przeoczył? Tylko co takiego nie widział? Czemu czuł się pusty?

Bez UczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz