★48. Oni są dla siebie stworzeni!

198 4 0
                                    


– Ale wiesz, że Imelda chyba nie wyjechała? – Szatynka zwróciła wzrok na siedzącego obok chłopaka, który wydawał się być bardzo zamyślony. Nawet nie przejął się jej słowami. Miał gdzieś tą całą Imeldę, nie ona była najważniejsza. On w końcu chciał być szczęśliwy, miał już dosyć tych ciągłych tras i wracania do domu, w którym tak naprawę nikt na niego nie czeka. Nie chodzi o mamę, ale o tą osobę, która wypełni jego życie.

Właściwie, jest młody i ma jeszcze na to czas, ale kiedy on już czuje, że coś się zaczyna w nim zmieniać. Jegi serce przestało być wolne. Ktoś zajął w nim swoje miejsce. Tylko tak trudno jest się do tego przyznać przed samym sobą, a co dopiero przed tą osobą.

– Trudno, jakoś to przeżyję.

– A może... Może powinniśmy powiedzieć jej prawdę? – zapytała niepewnie. Już sama nie wiedziała, czy chce dłużej to wszystko ciągnąć. W prawdzie nie lubi tej dziewczyny, ale nie lubi też udawać przed kimś kogoś, kim wcale nie jest. Nawet jeśli byłby to jej najgorszy wróg. – Chyba trochę przesadziliśmy... A już na pewno z tą ciążą – dodała, uśmiechając się pod nosem na samą myśl o tej urojonej ciąży. Jakim cudem, w ogóle coś takiego przyszło jej do głowy?

– Jeśli chcesz, możemy jej powiedzieć... Mi już nie zależy – powiedział trochę przyciszonym głosem. Zabrzmiało to dosyć dziwnie. Nie w jego stylu. Powiedział to z taką obojętnością, jakby w ogóle się z nią nie liczył.

– Bill, stało się coś?

– Nie, nic – zaprzeczył uśmiechając się lekko. Sam doszedł do wniosku, że trochę dziwnie się zachowuje, chyba się zapomniał.

– Jesteś taki zamyślony... Zakochałeś się, czy co? – Spojrzała na niego z zaciekawieniem. Od razu spostrzegła na jego twarzy wielkie zmieszanie, którego w ogóle nie rozumiała. Przecież są przyjaciółmi, on krępuje się powiedzieć jej o swojej miłości? Czy coś się zmieniło przez czas, gdy był w trasie?

– Nie wiem... Chyba tak – odpowiedział niepewnie, co ją nieco zaskoczyło. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi, sądziła, albo nawet miała nadzieję, że zaprzeczy. – Ale ona chyba mnie nie chce...

– No co ty, kto to jest? Znam ją?

– Znasz. Nawet bardzo dobrze – mruknął. Patrzył wszędzie tylko nie na nią, wydawał się być bardzo zdenerwowany i nie potrafił tego ukryć.

– A kto to jest? – Dziewczyna była trochę zdziwiona, bo nie miała pojęcia kto to może być. I skąd ją niby zna tak dobrze? Chyba nie jest to Ida?! Celine? Niemożliwe, przecież ona jest już przeszłością. Imelda również odpada, raczej nic do niej nie może czuć... Skoro chciał się jej pozbyć. – Bill, to jakaś tajemnica?

– Nie... Ale obiecaj, że jak ci powiem, to się nie obrazisz – Złapał ją nagle za rękę, jakby bał się że mu zaraz ucieknie.

– Nie obrażę się, obiecuję – zapewniła go, uśmiechając się przy tym przyjaźnie. Po jej ciele rozchodziło się niepowtarzalne ciepło, gdy czuła jego dłoń, która ściskała jej rękę.

Patrzył głęboko w jej zielone oczy, próbując dobrać słowa. Nie wiedział jak ma to powiedzieć. Cholernie bał się jej reakcji, jeszcze nigdy się tak nie czuł.

– Ej, no spokojnie, to chyba nie jest jakaś straszna wiedźma? – Widząc jego zdenerwowanie, chciała nieco go wspomóc, ale też za bardzo nie wiedziała jak. Nie rozumiała dlaczego to jest dla niego takie trudne, przecież ona jest jego przyjaciółką. Zaakceptuje każdą jego decyzję.

– Bo wiesz... Na początku, jak ty... – zaczął znowu, ale nie potrafił skończyć. Jej spojrzenie jeszcze bardziej go krepowało, teraz nie mógł w ogóle się wysłowić. Po prostu patrzył na nią z lekko rozchylonymi wargami, a ona wcale mu nie przerywała. Czekała tylko na jakieś słowa... Już sama nie wiedziała, czego ma się spodziewać. Przez chwilę nawet przemknęło jej przez myśl, że mogłoby chodzić właśnie o nią, ale natychmiast to odrzuciła, wmawiając sobie, że to jest idiotyczne i w ogóle niemożliwe.

To Ty Jesteś Moją Gwiazdą  ©2007-2008Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz