★10. Gucio... Billuś... Geolg.

429 16 1
                                    


Dziewczyny nawet nie zauważyły kiedy doszły na miejsce, a to wszystko dzięki Idzie, która zapewniała im atrakcje swoim ciągłym gadaniem. Co z tego, że mówiła o niczym. Ważne, że zajmowała ten czas, a musiała mówić, bo była tak stremowana, jakby to ona miała zaraz tam zagrać, a nie Tokio Hotel.

Stanęły przed dużą halą. Dla nich to była duża hala, ale ktoś inny mógłby powiedzieć, że jest ona mała i w końcu Ida zamilkła. Spojrzała na wielki budynek i na otaczające go nastolatki.

– Ach, co za widok... – westchnęła rozmarzona, ale Karina zupełnie nie rozumiała jej zachowania, bo niby co jest w tym nadzwyczajnego? Zwykła hala, jakieś dziewczyny i najzwyklejszy koncert, najzwyklejszego zespołu...

– I kedy ten koncert? – Cassca postanowiła o sobie przypomnieć, była już zniecierpliwiona tym czekaniem.

– Oj no niedługo, teraz tylko musimy czekać, aż nas wpuszczą... – odpowiedziała jej siostra i podeszła bliżej wejścia, przepychając się przez tłum.

– KARINA! – wrzasnęła blondynka, rozglądając się za przyjaciółką, która natychmiast się koło niej pojawiła wraz z Casscą – daj jeden bilet, a drugi oddaj komuś. Albo sprzedaj, bo szkoda kasy...

– Ale komu? – zapytała zrezygnowana szatynka.

– Oj no nie wiem, idź gdzieś do przodu... To znaczy do tyłu, tam na pewno ktoś zechce kupić... No idź! – Dziewczyna wypchnęła przyjaciółkę. Karinie wcale się nie uśmiechało poszukiwanie chętnej osoby na zakup biletu. Ona ma łazić i szukać, a Ida sobie będzie stała i czekała, aż ją wpuszczą, gdzie ta sprawiedliwość? A właściwie ona nie zna tego zespołu i nie zależy jej na tym koncercie tak, jak jej przyjaciółce.

Zatrzymała się, nagle dostrzegając niewysoką, szczupłą dziewczynę stojącą przed bramą. Była zapatrzona w ziemię, przyciągnęła uwagę Kariny i to ona była jej wybranką, o ile jej domysły są w ogóle prawdziwe. Podeszła do niej i obdarzyła ją przyjaznym uśmiechem. Nieznajoma uniosła na nią swój wzrok, była zaskoczona, ale odwzajemniła gest.

– Hej, jestem Karina – Zielonooka przedstawiła się swojej „wybrance" i podała jej dłoń.

– Inez – Brunetka uścisnęła jej rękę.

– Lubisz Tokio Hotel? – zapytała na wstępie Karina.

– Tak, a dlaczego pytasz?

– Bo mam jeden wolny bilet na ich koncert, a szkoda żeby się zmarnował... Chyba że już masz?

– Nie mam, ale ty chcesz mi go oddać?

– No tak, jeżeli masz ochotę...

– Ale ja nie mogę...

– Dlaczego? Masz jakieś inne plany?

– Nie, nie o to chodzi. Po prostu te bilety dużo kosztowały, nie mogę ich tak o przyjąć od ciebie...

– Daj spokój... Uznaj to za prezent, a prezenty się przyjmuje.

Karina wcisnęła bilet zszokowanej dziewczynie, właściwie chciała się go pozbyć więc nie chciała słyszeć odmowy.

– Ale...

– No chodź! Niedługo nas wpuszczą... – Pociągnęła dziewczynę za rękę w stronę wejścia, gdzie stała Ida zapatrzona w wielkie drzwi, pragnęła aby w tej chwili się otworzyły i wyszli z nich chłopcy z Tokio Hotel... Takie ciche marzenia.

– I co, wcisnęłaś komuś ten bilet? – Blondynka ocknęła się widząc przyjaciółkę.

– Poznaj Inez – Szatynka wskazała na swoją towarzyszkę – to jest Ida, a to jej siostra Cassca – wyjaśniła brunetce, wskazując na wymieniane osoby. Dziewczyny przywitały się ze sobą.

To Ty Jesteś Moją Gwiazdą  ©2007-2008Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz