★1. Najpiękniejsze, jakie kiedykolwiek widział.

1.6K 42 30
                                    

Opowiadanie dedykuję Agness, która trochę mnie wkopała w to, co się tu wydarza. A tak naprawdę bardzo mnie wspiera w moich, często głupich pomysłach. 


  ★ ★★ 


Czerwiec zaczął się wyjątkowo ładnie, słońce nie żałowało ciepłych promieni. Młodzież już powoli zaczynała czuć wakacje, które zbliżały się wielkimi krokami, niektórym już w ogóle odechciało się chodzenia do szkoły, więc najnormalniej w świecie tego nie robili, a zamiast tego szli do miasta, albo nad jezioro.

Tylko ona nawet nie myślała o wagarach, nie dopuszczała takiej myśli. Kujonka? Nie. Zwykła nastolatka, ale jednak wyjątkowa. Szczupła dziewczyna o zielonych oczach i prostych, czarnych, długich włosach. Miała idealną figurę, której pozazdrościłaby jej niejedna dziewczyna, ale ona nie zwracała na to uwagi. Nie przejmowała się za bardzo swoim wyglądem, ważne żeby była czysta i miała rozczesane włosy, a co najważniejsze zadbane paznokcie. Można powiedzieć, że miała obsesję na punkcie paznokci. Zawsze były czyste i odpowiedniej długości, nie wyobrażała sobie, żeby nie miała na nich nałożonego lakieru. Przeważnie była to tylko odżywka, ale najważniejsze, że w ogóle coś było.

Należała do spokojnych osób, nie lubiła kłótni, a wredne koleżanki omijała szerokim łukiem. Jednak nie pozwalała sobą pomiatać, czasami nie radziła sobie z krytycznymi komentarzami, które doprowadzały ją do złości, ale najczęściej to ignorowała. Starała się nie przejmować, ale to przecież nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać.

Karina jest bardzo tolerancyjną osobą i szanuje innych ludzi jak i ich poglądy. Mimo to nie lubi bezpodstawnego krytykowania, wtedy nie może powstrzymać się od wypowiedzi, która przeważnie odbiera mowę drugiej osobie, albo zmusza do palnięcia jakiejś bzdury żeby nie wyszło, iż to właśnie ona ma rację.

Ma bardzo dobry kontakt ze swoim starszym bratem, traktuje go też jak przyjaciela. Rodzice są zapracowanymi ludźmi i czasami zdarza się że zapominają iż mają dzieci...

Dziewczyna ma jedną zaufaną przyjaciółkę i właściwie tylko z nią się spotyka, mogą ze sobą rozmawiać o wszystkim i o niczym. Mają do siebie pełne zaufanie.


  ★  


Jak zwykle zamyślona, gdzieś w krainie marzeń, które z dnia na dzień wydawały się coraz bardziej nierealne, szła chodnikiem nawet nie patrząc na drogę. Promienie słońca odbijały się od jej kryształowego napisu na czarnym topie. Wiatr lekko poruszał jej włosami, układając je po swojemu.

Ściskała w rękach książki, a pomiędzy nimi jakieś kartki, których nie schowała do torby, miała je pożyczyć przyjaciółce i wiedziała, że jak je schowa, to zapomni.

Westchnęła głęboko na widok swojej szkoły, znowu się zaczyna nowy tydzień nauki. Znowu się zaczną głupie teksty od jakichś „plastikowych lalek"... Ale ona wie że musi wytrzymać. Jeszcze tylko trochę...

Nagle jakieś uderzenie wyrwało ją z zamyślenia, wypuściła z rąk wszystko, co trzymała i dopiero po chwili dotarło do niej, że na kogoś wpadła.

– Przepraszam... – powiedziała, równocześnie z osobą stojącą naprzeciwko niej. Uśmiechnęli się do siebie, zabrzmiało to dość zabawnie, ale chyba niewskazane było, żeby się śmiać.

Oboje pochylili się nad książkami, leżącymi na ziemi i zaczęli je podnosić. Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie, znała już podobną scenę z filmu... Teraz powinni złapać jednocześnie za tą samą książkę i spojrzeć sobie w oczy... Znowu odleciała w krainę marzeń, ale zaraz wróciła na ziemię, jak poczuła na swojej ręce czyjąś dłoń. Podniosła machinalnie wzrok i spojrzała prosto w czekoladowe tęczówki chłopaka. Teraz mogła mu się przyjrzeć bardziej, bo wiedziała że kogoś jej przypomina, ale nie potrafiła go skojarzyć. W każdym razie był bardzo przystojny i miał wspaniały uśmiech, nie mówiąc już o tych oczach, w które mogłaby się patrzeć bez przerwy.

Uśmiechnął się do niej i oddał jej ostatnią książkę. Ani on, ani ona nie potrafili nic powiedzieć, żadne słowo nie chciało przejść im przez gardło. Stali naprzeciwko siebie i patrzyli, jak w obrazy, jakby zaczarowani.

Wiedziała, że nie mogą tu cały czas stać, że jak żadne się nie odezwie to rozstaną się w tym miejscu i mogą już więcej się nie spotkać. Miała nadzieję, że to on coś powie, ale milczał... Ta chwila była taka krótka, a jej wydawało się jakby trwała wieki. W końcu, obdarowując go przyjaznym uśmiechem, odeszła szepcząc w jego stronę : „dziękuję".


  ★  


Chłopak przymknął powieki w jego pamięci zachowała się twarz dziewczyny, jej oczy i uśmiech. Uśmiech pełen życzliwości i oczy, które były wielkie i zielone jak u kota. Ale były piękne, najpiękniejsze jakie kiedykolwiek widział. Spotkanie z tą dziewczyną dało mu wiele do myślenia... Teraz właśnie, tak nagle zachciało mu się zmiany w swoim życiu. Chciał ponaprawiać wszystko, co zepsuł i zmienić się na lepsze. Przez jedno przypadkowe spotkanie? Czy to możliwe?

Dlaczego się nie odezwał? Dlaczego nie potrafił wydusić z siebie jednego słowa?

Nawet nie wie jak ona ma na imię... A może to właśnie dzięki niej będzie miał lepsze życie. Będzie szczęśliwy?

– Tom, co tak stoisz!? Ruszaj się bo już jesteśmy spóźnieni! – Usłyszał głos swojego brata, który nawet nie zauważył, że coś mogło się stać. Że jego brat chce się zmienić... A przecież to on jest dla niego najbliższą osobą. Jego drugą połową, taką samą, a jak bardzo różną.

Mimo że łączy ich wielka braterska więź, czasami i oni nie widzą tego, co dzieje się z drugim. Myślą, że jest wszystko w porządku, przecież mają do siebie zaufanie i jakby coś się działo to jeden drugiemu może wszystko powiedzieć.

Starszy Kaulitz bez słowa ruszył w kierunku czarnego samochodu. Usiadł na swoim miejscu i wyłączył się zupełnie od rozmowy, którą prowadzili jego przyjaciele.

To Ty Jesteś Moją Gwiazdą  ©2007-2008Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz