19.

117 13 53
                                    


Patrzyła jak krew wylewa się z ciała detektywa. Miała oczy przesłonięte łzami złości i rozpaczy. Co powinna zrobić? Czy da radę uratować obu? Czy to w ogóle ma sens? Spojrzała na swoje ręce i zrozumiała, że nie tą czerwoną krew powinna mieć na nich. Odsunęła się od pacjenta, który i tak na monitorze wykazywał brak funkcji życiowych. Zabrała ze stołu rękawiczki i szybko założyła. Ulękła przy Jaydenie. Sprawdziła rany. Dwie trafiły w klatkę piersiową, jedna w ramie. Ta trzecia to tylko draśnięcie więc nawet się tym nie przejęła. To był dowód na to, że napastnik był marnym strzelcem. Jednak trafił w Jaya wystarczającą ilość razy, aby zagrozić jego życiu. Detektyw wciąż przytomny.

- Jay, musisz mi pomóc. Muszę zobaczyć czy przeszły na wylot. - westchnęła przewracając go na bok. Tylko jedna rana wylotowa, więc druga utkwiła wewnątrz. Nie wróżyło to niczego dobrego. - Dobrze nie jest, ale i nie jest najgorzej. Jay posłuchaj...

- Musieli mnie postrzelić, żebyś powiedziała do mnie Jay. - zaśmiał się kaszląc. Nagle nie mógł złapać powietrza. Avery sprawdziła jego gardło, ale ono było w porządku. Więc to płuco. Oczy detektywa zachodziły mgłą i wywracały się, zaczynał tracić przytomność.

- Nie! Nie rób tego! Jayden! Zostań ze mną! Nie! - krzyknęła, nie mogła zrobić za wiele, nie tutaj i nie z lufą przyłożoną do skroni - Jayden, nie zasypiaj! Słyszysz! - uderzyła go w twarz - Nie masz prawa mnie tu zostawiać samej! Jayden ty kretynie chodź raz zrób coś co będzie dla ciebie dobre! - dodała, prawie się załamując.




 Otworzył oczy widząc biały sufit. Odetchnął głęboko czując zapach czegoś smażonego. Zerknął przed siebie i dostrzegł białą kołdrę. Wielka puchata przesłaniała mu widok na drzwi sypialni. Odsunął ją siadając. Przeciągnął się czując jak jego ramie się napina. Zerknął na nie i potarł. Rana po kuli się zagoiła, ale została blizna. Tak samo ta na klatce piersiowej. Kolejna do kolekcji. W drzwiach stanęła ona. W jego koszuli, niebieskiej w kratę, opierała się o futrynę. Gryzła właśnie coś, co pachniało jak naleśnik.

- Dasz spróbować. - zapytał, a ona rozbawiona pokiwała przecząco głową. Jej urocza twarz przybrała grymas jak u małego dziecka, które nie chce oddać swojej własności. - Oj, bo przyjdę po to sam. - zażartował. Dziewczyna ostentacyjnie włożyła do ust ostatni kawałek i zjadła. Gdy już nie zostało nic, powoli podeszła do łóżka. 

- Nie ma! Za długo spałeś! - oznajmiła wskakując na łóżko jak myszoskoczek. Usiadła na detektywie okrakiem nachylając się nad nim. Jej skrócone niedawno włosy muskały jego twarz. Pachniały papają i miodem. - Detektyw jest śpiochem i potrzebuje porządnego lania za to. - prowokacyjny ton działał na niego.

- Tylko nie bij za mocno. - westchnął - Bo ja się odwdzięczę.

- Będziesz bić dziewczynę, która uratowała ci życie? Zły detektyw! - zadrwiła muskając ranę na jego klatce piersiowej. 

- Nie mówię, że będę bić. - nim dokończył znalazł się nad nią - Ale znajdę inną torturę. - złożył na jej ustach delikatny pocałunek. 

- Jayden...

- Avery... prosiłem cię. 

- Dobrze. - zaśmiała się - Jay. Ale wciąż nie rozumiem dlaczego nie lubisz tego imienia...

*********

- Ja wciąż nie rozumiem, jak to się stało? - westchnęła stojąc przed urzędem stanu cywilnego. Czekali na parę młodą już kilka minut, byli spóźnieni, a urzędnik chciał już pójść do domu. - Jak mógł tak szybko poprosić ją o rękę?

Chicago P.D. - Cruel Intentions.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz