Zerwanie było nagromadzeniem kilku miesięcy, pewnego rodzaju powolne, stopniowe rozwiązanie i do czasu kiedy zdali sobie sprawę co się działo, oboje bez słowa zgodzili się, że to nie mogło zostać ocalone, żadne słowa nie mogły być wypowiedziane, by to uratować. Harry był pierwszym, który zmusił się do odejścia, robiąc wszystko by nie odwrócić się i nie spojrzeć kogo zostawiał za sobą.
Początek roku był obiecujący, wielkie rzeczy działy się dla nich obojga. Louis został przyjęty do szkoły medycznej w połowie stycznia i krótko po tym Harry'emu zaoferowano posadę, by uczył fotografii. Był to powód do świętowania i przepuścili pieniądze na drogi posiłek na mieście, obaj w garniturach, dzieląc butelkę szampana i malinowy sernik na deser. Byli bardziej niż podpici, kiedy wsiedli z powrotem do samochodu Louisa, co skutkowało tym, że starali się wytrzeźwieć na tylnich siedzeniach, Louis histerycznie śmiał się za każdym razem, kiedy Harry uderzał głową o dach gdy wiercił się, by wygodnie usiąść. Okazało się to przegraną sprawą, w jakiś sposób obaj zdawali się stawać coraz bardziej pijani z każdą upływającą minutą, więc porzucili Hyundaia Louisa na parkingu i złapali taksówkę, pijani i głupi i upadający na siebie nawzajem z błądzącymi dłońmi. Ku przerażeniu kierowcy, Louis nie przestawał dotykać Harry'ego na tylnim siedzeniu taksówki, Harry nigdy nie poprosił go żeby przestał i do czasu kiedy wrócili do swojego mieszkania, Harry'ego swędziało żeby jak najszybciej rozebrać Louisa z jego garnituru, żeby umieścić swoje wargi na każdym centymetrze skóry, jaki mógł dosięgnąć.
W pierwszym tygodniu lutego, gazeta do której aplikował po świętach Harry odezwała się do niego. Powiedzieli, że uwielbiają jego portfolio i chcą, żeby pracował na pół etatu, żeby pisał dla ich politycznego działu. Harry był zszokowany, absolutnie zdziwiony że chcieli żeby został częścią ich załogi z tak małym doświadczeniiem, jedynie jakieś niezależne pisanie tu i tam, ale Louis poklepał go po plecach, zagryzając uśmiech i powiedział - wyraźnie wiedzą co robią. Jesteś niesamowicie utalentowany, Styles. Przejmiesz tę cholerną gazetę. Gratulacje, kochanie.
I zrobił to. Kiedy tylko nie dawał lekcji, albo nie planował czy się nie przygotowywał, robił przeszukania do gazety, oczy przyklejone do komputera, długopis pomiędzy jego zębami, podekscytowany by odkopać nowe informacje o trwającej kampanii, gotowy by napisać o tym z nowym zwrotem akcji, świeżym obrotem. Było to trudne, ale było to wyzwanie, które kochał i jego redaktor dostrzegał jego dedykację, którą w to wkładał. Był nawet pod wrażeniem.
- Nawet nie uwierzysz jak zszokowany byłem, kiedy Lisa zawołała mnie do swojego biura by powiedzieć mi, że nigdy nie mieli nowego pisarza, który przekształcił się tak szybko, Lou - powiedział Harry pomiędzy kęsami chińszczyzny, trochę ryżu spadło z jego widelca na podłogę. - Naprawdę mnie lubią. Powiedzieli, że jeśli będzie tak dalej, będę miał swoją własną sekcję do końca roku. Nie tylko rubrykę. Sekcję.
Louis zaśmiał się, wpychając lo mein do ust, nogi skrzyżowane, łokcie opierały się o stolik z jego miejsca na podłodze. - Jak dla mnie to trochę brzmi, jakby cię nienawidzili.
- Nie zapeszaj, w jakiś sposób oszukałem ich, że jestem niesamowity.
Uśmiechnął się, nakładając na swój widelec makaron. - Hej, ja, uch, odezwali się do mnie ze stażu, o który aplikowałem. W szpitalu.
Na to, Harry podniósł głowę. - I?
- Dostałem się.
- Zamknij się! Mówisz poważnie?
Louis przytaknął, uśmiechając się. - Tak, będę chodził niczym cień za Dr. Hargraves przez jakiś czas.
- Czy to ten pediatra? Ten, którego poznałeś kilka miesięcy temu?
CZYTASZ
Perfect Storm /larry tłumaczenie pl/
FanfictionCo robisz, kiedy twój najlepszy przyjaciel prosi ciebie i twojego (obecnie) byłego, żebyście zostali świadkami na jego egzotycznym ślubie? Możesz powiedzieć mu prawdę, powiedzieć mu, że już nie jesteście razem i stawić czoła konsekwencjom, albo może...