Całą resztę dnia mojej pracy chodziłem z głową w chmurach. Ciągle zastanawiałem się nad tematami, które będę poruszał na spotkaniu ze Słowacją. Nie chciałem, aby między nami trwała niezręczna cisza. Bardzo zależało mi na lepszym poznaniu Słowacji. Zawsze marzyłem o posiadaniu dobrego przyjaciela. Niestety wszystkie moje próby zwykle kończyły się urwaniem kontaktu. Tym razem postanowiłem, że przytrzymam go przy sobie jak najdłużej.
Uśmiech nie schodził mi w ogóle z twarzy i nawet nieciekawa pogoda za oknami kawiarni nie potrafiła mi popsuć humoru. Co jakiś czas nawet zapominałem, że jestem w pracy. Musiałem się szybko ogarniać i wracać do moich obowiązków.
Powoli zbliżało się ulewne popołudnie, a co za tym idzie tłumy ludzi, wracających z pracy. Przewidywałem, że będzie ich dzisiaj jeszcze więcej ze względu na niską temperaturę i chęć ogrzania się za pomocą ciepłej kawy czy herbaty. Coraz częściej można było usłyszeć rozchodzący się po całym lokalu dzwoneczek nad drzwiami, który oznaczał przyjście kolejnego klienta. Przy samej ladzie, za którą aktualnie stałem, zaczęła zbierać się już dość spora kolejka. Co chwila przyjmowałem zamówienia i przekazywałem je do Słowacji na paragonach, żeby na pewno niczego nie zapomniał.
Twarze gości wyrażały wiele stresu, smutku, a także nawet gniewu. Niestety nieładna pogoda nie działała korzystnie na humory ludzi i jedynym, który starał się ich rozweselić byłem ja. Zauważyłem, że coraz więcej osób oddawało mi miłe uśmiechy, co ociepliło me serce. Kiedy nareszcie udało mi się ogarnąć kolejkę ruszyłem do Słowacji, aby pomóc mu w przygotowaniu tylu deserów oraz napojów.
— Chyba masz dzisiaj bardzo dobry humor. Cały dzień widzę cię uśmiechniętego. — Zwrócił mi uwagę Słowacja i ustawił na małym talerzyku kawałek czekoladowego ciasta.
— To prawda! — zaśmiałem się i położyłem zamówienie na tacy. Po chwili jeden z klientów podszedł do lady, pokazał paragon, aby po chwili wziąć swoje zamówienie. Zawsze kiedy zabierałem się za robienie napojów czy nakładanie deserów czas zaczynał mi płynąć szybciej. Było to dla mnie bardzo korzystne, bo chciałem jak najszybciej udać się ze Słowacją na spotkanie. Po pewnym czasie uniosłem głowę i spojrzałem na zegar nad drzwiami od zaplecza.
— Słowacja, ty już nie skończyłeś przypadkiem pracy? — zwróciłem się do chłopaka.
— Owszem, ale i tak przecież idziemy razem od razu po pracy, więc stwierdziłem, że zostanę z tobą już do końca. — Potwierdził i ustawił kolejne zamówienie na tacy. Usłyszałem po raz kolejny dźwięk dzwonka, więc szybko wróciłem do lady. Przymknąłem powieki i z uśmiechem powitałem gościa.
— Dzień dobry! Co dla pana? — zaraz uchyliłem oczy i ujrzałem klienta, którego wczoraj oblałem kawą. Od razu uśmiech zszedł mi z twarzy i opuściłem nieco głowę, aby ukazać skruchę.
— Poproszę to co wczoraj. Tylko wolałbym nie musieć prać moich kolejnych ubrań. Nie mam na to czasu. — Powiedział dość zimno po czym położył na blat odpowiednią ilość pieniędzy, następnie odchodząc do stolika. Schowałem szybko monety do kasy i podałem Słowacji zamówienie. Spojrzałem na swoje buty, aby upewnić się czy na pewno są zawiązane. Szybko ruszyłem na zaplecze i wyjąłem swój portfel. Wziąłem z niego kilka monet i wróciłem do kasy, gdzie włożyłem swoje pieniądze. Zaraz sięgnąłem po jedno z pokazowych ciast kawiarni i ukroiłem kawałek. Położyłem je na małym talerzyku. Ustawiłem deser obok kawy, którą przygotował Słowacja i wziąłem tacę. Ostrożnie podszedłem do stolika klienta i postawiłem gorzki napój na stoliku. Zaraz obok spoczął kawałek ciasta.
— Nie przypominam sobie, abym to zamawiał. — Rzekł z lekkim grymasem na twarzy.
— T-tak, wiem... Ale bardzo jest mi przykro za to, że pana oblałem gorącym napojem. Jest na koszt firmy. Proszę przyjąć je jako przeprosiny ode mnie. — Opuściłem głowę i lekko ścisnąłem w dłoniach tackę ze stresu.
— W porządku, dziękuję. — Westchnął i przystąpił do spożywania deseru.
— Smacznego! — szybko odszedłem od mężczyzny, dając mu zjeść w spokoju. Wróciłem za ladę i odetchnąłem z ulgą. Lekko uniosłem wzrok na stolik przy którym znajdował się gość. Zaczął dosładzać swoją kawę. Problem polegał na tym, że nie skończyło się na dwóch czy trzech łyżeczkach. Lekko przekręciłem głowę zdziwiony.
"Chyba naprawdę lubi cukier..." — Odwróciłem wzrok od mężczyzny i wróciłem do Słowacji.
Stanąłem przy zlewie i zacząłem myć niektóre naczynia. Od razu poczułem jakby jakiś uporczywy ciężar spadał z mojego serca. Cieszyłem się z tego, że dzisiejszy dzień był dla mnie taki przychylny.
— Bułgaria, już idziemy! — zawołał do mnie Słowacja.
— Dobrze, tylko skończę zmywać! — odkrzyknąłem mu i szybko zabrałem się za umycie ostatniego talerza. Zaraz wyłączyłem wodę i wytarłem dłonie. Szybko ruszyłem na zaplecze. Po drodze minąłem się z szefem. Lekko się ukłoniłem, przepuszczając go i zaraz zniknąłem za drzwiami dość małego pomieszczenia.
Słowacja zdążył się już przebrać i wyszedł, aby na mnie zaczekać. Podszedłem do moich rzeczy i zmieniłem ubrania. Ładnie złożyłem mój strój roboczy i ułożyłem na jednej z półek. Sprawdziłem czy na pewno wszystko ze sobą wziąłem. Przed wyjściem podniosłem jeszcze swoją suchą parasolkę i złożyłem ją. Rozejrzałem się jeszcze po pomieszczeniu i szybko pognałem do Słowacji.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie jakiś swój ulubiony napój? ^0^
U mnie to mleko smakowe i Liptonek zielona herbata~
~Marcyś
CZYTASZ
♨¦* Sweet Coffee *¦♨ *Countryhumans*
Roman d'amourZAWIESZONE NA JAKIŚ CZAS (Na pewno jeszcze do tego wrócę ^^) Update 21.12.21 - jeszcze do tego nie wróciłam xD ❣¦* Kochali kawę, a jej woń doprowadziła do ich pierwszego spotkania. Jeden z nich uwielbiał gorycz, a drugi wręcz przesadną słodycz. Pomi...