¦* 4 *¦

300 40 55
                                    

Wróciłem zestresowany do domu. Zamknąłem drzwi, odłożyłem klucze na wieszaku i udałem się do łazienki. Spojrzałem na siebie w lustro i westchnąłem ciężko. Błądziłem zagubionym wzrokiem po swojej twarzy, szukając jakiegoś wsparcia od samego siebie. Niestety nic nie znalazłem. Umyłem dłonie i uformowałem z nich koszyczek. Zaraz po tym nabrałem do nich trochę letniej wody i przemyłem nią twarz. Powtórzyłem tech ruch parę razy, aby jakoś się uspokoić. Następnie wyłączyłem wodę i wytarłem twarz wraz z dłońmi ręcznikiem, wiszącym przy umywalce.

Wyszedłem z łazienki i ruszyłem ku kuchni. Zaparzyłem sobie zieloną herbatę i stwierdziłem, że zrobię dla siebie jakąś ciepłą kolację. Nie zostało mi zbyt wiele rzeczy w lodówce, więc będę musiał niedługo wybrać się do sklepu. Wyjąłem z niej jedynie resztkę sera żółtego oraz jajka. W szafce pod blatem znalazłem resztkę makaronu. Zagotowałem wodę, dodałem sól i zaraz po tym pszenny wyrób. Po nieco dłuższej chwili odsączyłem makaronowe świderki i przełożyłem je na patelnię. Zaraz na niej spoczęły również dwa jajka. Dodałem kilka przypraw i odczekałem chwilę aż wszystko się podsmaży, a jajka otulą świderki. Zaraz danie było gotowe. Wyłożyłem je na talerz i posypałem starkowanym serem, który roztopił się przy wysokiej temperaturze dania. Sięgnąłem po sztućce i skierowałem się z moim posiłkiem oraz herbatą do salonu. Zasiadłem wygodnie na kanapie. Kubek postawiłem na niskim i ciemnym stoliku, a talerz trzymałem w dłoniach. Włączyłem telewizor i zabrałem się do spożycia mojej kolacji. Nie było to niebywale wspaniałe danie, jednak z aktualnym zaopatrzeniem nie posiadałem możliwości, aby zrobić czegoś lepszego. 

Kiedy skończyłem posiłek i wypiłem herbatę spędziłem jeszcze chwilę przed telewizorem, oglądając jakieś totalne głupoty. Po upływie kilku minut wyłączyłem urządzenie i skierowałem się wraz ze wszystkimi naczyniami do kuchni. Bez zwlekania zabrałem się do mycia ich oraz innych przyrządów, które pomagały mi przy przygotowaniu dania. Kiedy skończyłem, wziąłem piżamę ze swojego pokoju i poszedłem do łazienki, gdzie wykonałem moją wieczorną rutynę. Nareszcie po całym męczącym oraz stresującym dniu leżałem w moim wygodnym i miękkim łóżku. Podłączyłem jeszcze telefon do ładowarki oraz upewniłem się, że nastawiłem budzik po czym go odłożyłem. Wtuliłem się w miękką poduchę i niedługo później zasnąłem.

~*~

Następny ranek zaczął się tak jak każdy inny, tylko z mocnym uderzeniem we mnie stresu. Bałem się, że ta jedna wpadka przesądzi o mojej pracy w tej kawiarni. Nie chciałem kończyć z tym miejscem i starałem odpychać od siebie najczarniejsze myśli tłumacząc sobie, że przecież to nie koniec świata. Moje złe samopoczucie dobijała jeszcze brzydka pogoda za oknem. Ponoć miało dzisiaj cały dzień padać. Westchnąłem i na szybko przygotowałem się do wyjścia. Wziąłem ze sobą parasolkę, klucze oraz parę innych rzeczy i wyszedłem najszybciej jak mogłem. Kiedy postawiłem pierwszy krok na dworze od razu poczułem lekko kapiący deszcz. Nie był on dla mnie problemem, jednak lepiej nie przychodzić do pracy zmoknięty. Tym bardziej, kiedy idzie się na spotkanie ze swoim szefem. Od razu otworzyłem parasolkę i nieco przygnębiony skierowałem się do odpowiedniej kawiarni.

Po jakimś czasie wreszcie dotarłem na miejsce. Złożyłem parasolkę i wszedłem do środka. Na szybko przywitałem się ze Słowacją i zaraz zniknąłem za drzwiami zaplecza. Przebrałem się w moje ubranie robocze, położyłem swoją parasolkę na podłodze, aby się suszyła i spojrzałem na uśmiechniętą buźkę przy mojej plakietce z imieniem. Uśmiechnąłem się sam do siebie i wziąłem głęboki wdech. Przypiąłem przypinkę do szelek mojego stroju i ruszyłem smętnie do gabinetu mojego szefa. Stanąłem przed drzwiami i niepewnie zapukałem. Niemal od razu uzyskałem zimny rozkaz na wejście do środka. Otworzyłem wrota i wszedłem do nie za dużego pomieszczenia.

— Dzień dobry... — mruknąłem nieśmiało.

— Dzień dobry. Usiądź. — Mężczyzna spojrzał na mnie zimno i wskazał na krzesło, znajdujące się przed jego biurkiem. Bez zwlekania zająłem wskazane miejsce i wlepiłem wzrok w podłogę, która nagle stała się bardzo ciekawym obiektem do oglądania. - Nie ma co przedłużać tego spotkania, bo masz jeszcze dużo pracy. Chcę ci jedynie przemówić do rozsądku. Musisz wiedzieć, że ten mężczyzna jest naszym stałym klientem. Zawsze daje spore napiwki i jego strata byłaby naprawdę ciężka dla tej kawiarni. Nie chodzi tu o to, że inni klienci się nie liczą, jednak on przybywa tutaj niemal każdego dnia po pracy i wpłaca ładne sumy. Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi. - Nie patrzyłem na niego, jednak w stu procentach byłem pewien, że się we mnie wpatruje. Jedynie lekko pokiwałem głową. - Dobrze. Nie lekceważ swojej pracy, nawet jeśli jest to tylko obsługa w kawiarni. Widzę jednak, że naprawdę jest ci szkoda tego co zrobiłeś i bardzo to doceniam. Nie załamuj się, każdy popełnia błędy i najważniejsze to umieć się na ich podstawie czegoś nauczyć. - Położył swoją dłoń na mojej głowie. W przeciwieństwie do jego spojrzenia ta była bardzo ciepła. Uniosłem na niego wzrok i lekko się uśmiechnąłem.

— Dziękuję panu. Obiecuję, że to już się nie powtórzy! 

— Bardzo mnie to cieszy, a teraz zasuwaj do Słowacji. Zbierają się poranne tłumy i może sobie z nimi nie poradzić. — Odsunął dłoń od mojej głowy i odwrócił się do mnie plecami.

— Oczywiście! Do widzenia, panie Finlandio! — pospiesznie wstałem z krzesła i skierowałem się do wyjścia. Od razu podbiegłem do blatu, gdzie ciągnęła się już całkiem pokaźna kolejka. Szybko dołączyłem do Słowacji i zaczęliśmy wspólnie obsługiwać na wzajem klientów. Kiedy w końcu udało się wszystko ogarnąć mieliśmy chwilę spokoju.

— O czym rozmawiałeś z szefem? — zapytał mnie Słowacja.

— Huh? Uh... Narozrabiałem wczoraj. — Zaśmiałem się nerwowo i pomasowałem po karku.

— Oh, rozumiem, ale już wszystko dobrze? — dopytał.

— Tak, tak! Szef był dla mnie bardzo wyrozumiały.

— Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło. Nie chciałbym, abyś od razu stąd wyleciał. Hej, a robisz coś dzisiaj po pracy? — spojrzał na mnie z miłym uśmiechem.

— Niestety... Miałem skoczyć do sklepu. W mojej lodówce świeci pustkami. — Mruknąłem trochę smutno. Obawiałem się, że straciłem możliwość na wyjście gdzieś ze Słowacją oraz poznanie go bliżej.

— O, tak się składa, że również miałem dzisiaj iść po produkty spożywcze. — Posłał mi szerszy uśmiech, a w moich oczach od razu pojawiły się iskierki.

— W takim razie możemy pójść razem! — chłopak skinął głową, po czym posłaliśmy sobie szczere uśmiechy.

"Może uda mi się z nim zaprzyjaźnić?"

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hmmm nie wiem co tu napisać, więc dam pytanko do was. Macie jakieś swoje ulubione ciasto? owo

Ja kocham ciasto marchewkowe *^*

Nie będzie wam przeszkadzało jeżeli będę wam zadawać takie pytanka w rozdziałach? ^^"

Miłego wieczorku~

~Marcyś

♨¦* Sweet Coffee *¦♨ *Countryhumans* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz