¦* 12 *¦

210 32 31
                                    

Czas leciał mi okropnie szybko w towarzystwie Słowacji. Nawet nie zauważyłem, kiedy ponad dwugodzinny film się zakończył. Praktycznie przez cały seans coś dopowiadaliśmy i komentowaliśmy dziejące się w nim sytuacje. Może niektórych to irytować, jednak my bawiliśmy się i śmialiśmy w najlepsze. Jak widać mamy podobne poczucie humoru. Były nawet sceny, w których rechotaliśmy płacząc ze śmiechu, wręcz się dusząc. Kiedy na ekranie zostały już tylko nazwiska osób biorących udział przy tworzeniu filmu, Słowacja przeciągnął się i spojrzał w moją stronę. 

– Która godzina? – zapytał i sięgnął po pilota, by po chwili wyłączyć telewizor. Od razu wziąłem swój telefon i włączyłem go. Sam lekko się wzdrygnąłem, kiedy spostrzegłem jak długo trwało już to spotkanie.

– Dwadzieścia po dwudziestej trzeciej. – Potarłem swoje zmęczone oczy. Dopiero teraz powoli docierała do mnie okropna potrzeba odpoczynku. Uwinąłem się dosyć szybko. Bez zbędnego przedłużania, pożegnałem się ze Słowacją i skierowałem do wyjścia. Chłopak próbował mnie jeszcze przez chwilę przekonać bym został u niego na noc. Ja jednak odmówiłem i wyszedłem z jego domu. Wracanie po zmroku nie było dla mnie w ogóle przyjemne. Zazwyczaj odczuwałem wtedy niepokój, a dzisiejsza noc była zdecydowanie zimniejsza niż poprzednie. Zdałem sobie sprawę, że powinienem zacząć już nosić dodatkową warstwę ubrań poza bluzką z krótkim rękawem. Przez niemal całą drogę powrotną odczuwałem dziwne uczucie. Jakby ktoś obserwował każdy mój krok, a nawet najmniejszy ruch. Co jakiś czas się odwracałem, jednak nigdy nie mogłem nic dostrzec w rozmywanej przez lampy ciemności. Przyspieszyłem kroku do truchtu i szybko skierowałem się do swojego bloku mieszkalnego. Wpisałem swój kod i  wparowałem do środka, zamykając za sobą drzwi od klatki schodowej. Po tym od razu popędziłem po schodach do swojego mieszkania. Kiedy udało mi się wreszcie do niego wejść, zamknąłem drzwi na wszystkie zamki jakie tylko miałem. Po tym zsunąłem się po ich twardej powierzchni plecami, siadając pod nimi. Dałem sobie dłuższą chwilę na nabranie oddechu i nasłuchiwaniu czy nikt na pewno za mną nie wszedł do klatki. Słyszałem jedynie swój głośny oraz drżący oddech. Na korytarzu panowała totalna cisza. Kiedy udało mi się uspokoić i wytłumaczyć zaistniałą sytuację zmęczeniem, wstałem z ziemi i poszedłem przygotować się do spania. Niestety ta noc nie należała do najprzyjemniejszych.

~*~

Następnego ranka obudził mnie mój znienawidzony budzik. Ustawiłem w nim najgłośniejszy i najgorzej brzmiący alarm, bym nawet nie myślał o przespaniu go. Wstałem z ogromnym trudem i poszedłem się przygotować do pracy. Kilka razy nawet obiłem się o ścianę.

– Przepraszam... – Skierowałem słowa do ściany, a kiedy dotarła do mnie wiadomość jak głupie to było potarłem twarz dłońmi. W lustrze dostrzegłem ciemne worki pod moimi oczami. Ziewnąłem przeciągle i niechętnie zacząłem wykonywać swoją poranną rutynę.

Na szczęście udało mi się uwinąć ze wszystkim dość szybko i już niedługo wyszedłem z mieszkania, kierując się okrężną drogą do kawiarni. Nie zwracałem za bardzo uwagi na otoczenie. Czułem się, jak i wyglądałem jak zombie i zauważyli to nawet ludzie, którzy mnie mijali. Po przejściu nieco dłuższej drogi niż zazwyczaj, wszedłem do swojego miejsca pracy i przebrałem się w ubrania robocze. Wyszedłem z zaplecza i stanąłem przy kasie. Zacząłem pomagać Słowacji w obsłudze klientów. Co jakiś czas odpływałem na co Słowacja musiał szybko reagować. Koniec końców, to on głównie ogarnął cały tłum. Było mi wstyd za swoje dziecinne zachowanie, ale miałem wrażenie jakbym dosłownie mógł zasnąć na stojąco. Dopiero, kiedy ludzie się rozeszli, szybko sięgnąłem po kubek i zacząłem robić kawę dla siebie.

– Co się z tobą dzisiaj dzieje? – Słowacja stanął za mną i zapytał nieco zirytowanym tonem.

– Wybacz... miałem trochę ciężką noc... – Westchnąłem spłoszony. Złapałem za kubek i zacząłem powoli pić gorący napój. Włożyłem odpowiednią ilość pieniędzy do kasy i oparłem się o jeden z blatów.

– Czemu? Coś się stało po drodze? – jego głos nieco złagodniał.

– Sam nie jestem pewien. – Wzruszyłem lekko ramionami. – Miałem dziwne wrażenie jakby ktoś ciągle za mną szedł i mnie obserwował. 

– Hm? Może rzeczywiście ktoś cię śledził. Widziałeś kogoś po drodze? – dopytał już bardziej przejęty moimi słowami.

– Nie widziałem nikogo. To pewnie moja wyobraźnia. – Machnąłem dłonią. – Dzisiaj postaram się już wyspać. Musze tylko przetrwać do końca pracy i będę wolny! – uśmiechnąłem się lekko.

– Jasne, pilnuj się i nie zaśnij mi tu. Idę po zamówienie, a ty je przygotuj. – Powiedział i podszedł do kasy. Odłożyłem swój kubek i przygotowałem ekspres do zrobienia zamówienia. 

~*~

Dzień mijał mi bardzo mozolnie i powoli. Ciągle odliczałem czas do zakończenia pracy i powrotu do mojego ciepłego łóżeczka. Kiedy Słowacja skończył już swoją zmianę, zostałem sam i musiałem samodzielnie wszystko ogarniać jako żywy trup. Na szczęście nie miałem zbyt dużego ruchu. Wręcz zdawało mi się, iż dzisiaj klientów było zdecydowanie mniej niż zazwyczaj. Jedyne co trzymało mnie jeszcze w miarę rozbudzonego to bijący od czasu do czasu dzwoneczek. Uniosłem wzrok przed siebie i zauważyłem zbliżającego się do kasy Rumunię. Tyle mi wystarczyło by się rozbudzić i szeroko otworzyć oczy. Mężczyzna stanął przed kasą i powtórzył cicho swoje codzienne zamówienie, podając mi pieniądze. Szybko skinąłem głową i zabrałem się za robienie kawy. Mężczyzna o dziwo nie zajął swojego miejsca przy stole, tylko stanął w miejscu odbierania zamówień i bacznie mi się przyglądał. Poczułem się okropnie niekomfortowo i niepewnie. Nie miałem jednak na tyle odwagi by zwrócić mu uwagę. Przygotowałem napój i ustawiłem go przed mężczyzną na małej tacce.

– Dziękuję. – Użył cukierniczki, która stała na blacie i wsypał większą część do środka. – Mam nadzieję, że pamiętasz o naszym dzisiejszym spotkaniu? – zaczął dmuchać na gorącą kawę i spojrzał mi w oczy swoim przeszywającym na wylot wzrokiem. Poczułem jak lekko kolana mi się ugięły, a marzenia o odespaniu dzisiejszej nocy rozpłynęły w powietrzu. 

– Tak... – W ogóle nie miałem ochoty nigdzie iść z tym mężczyzną, ale przypomniał mi się jego ostatni ton, kiedy nie zgodziłem się na spotkanie z nim. Był zimniejszy niż lód i cięższy niż kotwica. Mężczyzna już nie odezwał się do mnie ani słowem. Zajął się swoją kawą, a ja wróciłem do obsługiwania nowych klientów. Pomimo zajęcia swojego umysłu pracą, wciąż nie mogłem uwolnić się od uczucia bycia obserwowanym. Było ono bardzo podobne do tego, które czułem wczorajszej nocy. Coraz bardziej zaczęło mnie to niepokoić. Nawet nie zauważyłem, kiedy dłonie zaczęły mi drżeć. Bałem się konfrontacji z tym człowiekiem. Na domiar złego, nie wiedziałem gdzie mamy się spotkać. Modliłem się w głębi duszy by wybrał jakieś zaludnione miejsce. Dzisiaj czułem jeszcze większy lęk przed spotkaniem z nim niż za pierwszym razem. Moje chęci zagłębiania relacji z tym człowiekiem, od początku nie były bardzo duże. Od naszego pierwszego spotkania czułem od niego nieprzyjemną aurę. Co zadziwiające, miałem wrażenie jakbym był jedynym, który to odczuwa. Nie widziałem by żaden klient postrzegał Rumunię w ten sposób co ja. Z tego co wiem, Słowacja również nie uważał go za nikogo nadzwyczajnego. Nabierałem coraz większej ochoty na rozmowę z panem Finlandią odnośnie stałego klienta. Może dałbym radę dowiedzieć się więcej na temat jego tajemniczej postaci.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Uhm, witam ^^;

Szczerzę wątpię by ktokolwiek jeszcze to czytał, ale chciałabym dokończyć to opowiadanie. Nawet jeśli tylko dla swojej satysfakcji... Jeżeli jeszcze ktoś tutaj jest to proszę o odpowiedź na moje pytanko ^3^

Jak się czujecie, kochani? 

Mam nadzieję, że nie jest u was aż tak źle. Pamiętajcie, że każdemu zdarzają się gorsze chwile i nie trzeba ich rozpamiętywać na około ^^ Skupcie się na małych rzeczach, które sprawiają wam radość 💜

No nic, dziękuję tym, którzy jeszcze tu ze mną są ; w ;

~Marcyś

♨¦* Sweet Coffee *¦♨ *Countryhumans* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz