9

227 21 16
                                    

Pov Frisk*

Obudziłam się w nocy z jakiegoś powodu. Ktoś dzwoni na mój telefon. Tak więc, musiałam wstać by się do niego doczołgać. Kto o tej porze dzwoni? Sans... Odebrałam.

-Dowiedziałem się wszystkiego.-Bez przywitania powiedział szkielet.

-Co?-Nie ogarnęłam o co mu chodzi. Głównie przez moje zmęczenie.

-Asriel uciekł z domu przez Chare. Przez to, że tam wróciła i  sprawiła same problemy.- O kur...

-Skąd o tym wiesz?

-Nie interesuj się mała, zamierzam coś z tym zrobić.

-Coś czyli co?-Co on znowu wymyślił.

-Zamierzam załatwić ochronę w waszym domu, znaczy ten bezlitosny morderca nie będzie mógł się tam zbliżać, inaczej zostanie aresztowana, do tego od jutra Undyne z całą komendą policyjną w podziemiu zamierzają szukać Asriela. Polecam nie wychylać się Charze.

-Dlaczego?

-Wszyscy wiemy co zrobiła. Śledztwo nie byłoby wzniecone bezpodstawnie, więc zeznałem kto jest potecjalnym sprawcą.-Że co zrobił...

-C-co... Sans to też nasza przyjaciółka!

-Nie pora na żarty, wiesz co się stało. Nawet szczerze czuje się oszukany, że nie powiedziałaś mi o tak istotnej sprawie.

-Nie mogłeś porozmawiać też o tym ze mną, nie ma potrzeby, żeby mieszać w to policję.

-Dobrze Ci radzę, nie mieszaj się w to, a nikt poza Charą nie ucierpi.-Już chciałam coś odpowiedzieć, ale się rozłączył. Czy to była groźba?

Co ja mam teraz zrobić? Myśl, myśl!
Nie potrafiłam się w ogóle skupić. Nie umiem przyjąć do wiadomości tego co przed chwilą powiedział... Tak właściwie nawet nie wiem co jest moim największym zmartwieniem. Zniknięcie Asriela, powiadomienie Undyne, problemy Chary czy to, że Sans zachował się jak dupek?

-Kurwaaaaa! -powiedziam na głos sama do siebie z natłoku myśli. Było już lepiej, ale musiało się spierdolić, jak zwykle. Udałam się do łazienki w celu przemycia twarzy. Nie mogę tego tak zostawić.

Time skip*

Pov Sans*

Noc kończyła się powoli. Promienie słoneczne zaczęły zmierzać ku górze by powitać nowy dzień. Nie ma to jak kawa o poranku w swoim wygodnym leżaku na własnym balkonie. Wylegiwałem się właśnie odpoczywając wczorajszymi sprawami. Mam wyrzuty sumienia za to jak potraktowałem Frisk, ale tak będzie lepiej... Dla niej... Dla nas wszystkich. Jeszcze raz zacząłem wszystko analizować. Po rozmowie z Frisk udałem się do Toriel aby powiedziała mi co zaszło. Po dość krótkich namowach zaczęła opowiadać. Szczerze nie spodziewałem się czegoś takiego. Tak czy inaczej... Od początku wiedziałem, że powrót mordercy do jej domu będzie złym pomysłem. Będę musiał jeszcze raz porozmawiać z Frisk i wbić jej coś do tego łba. Demony to nie nasi przyjaciele. Wracając, zaraz po tej historii udałem się na komisariat w podziemiu. I tak obiecałem starszej pani, że nic nikomu nie powiem. Powiadomiłem Undyne o całym zajściu. Dawno nie widziałem jej tak wkurwionej i rządnej mordu. Od razu wysłała jednostki na poszczególne biomy, jak i również zaangażowała w to zwykłych mieszkańców. Co prawda nie wspomniałem Frisk o tym, że nie tylko będą szukać Asriela, ale też i Chary. Zacznie się tak zwane "Polowanie na demona". Sam zamierzam się ruszyć. Będę pilnował góry Ebott. Tak na wszelki wypadek.

Pov Toriel*

Było dość wcześnie, a ja już siedziałam w książkach. Nie mogłam zmrużyć oka. Z resztą od paru dni nie śpię. Muszę odciągnąć myśli od problemów. Choć chwilę. Chodź sekundę nie przejmować się całym zajściem. Mam wrażenie, że przyciągam same negatywne myśli. Jeszcze po wczorajszej wizycie Sansa też się rozsypałam. Zresztą nie tylko ja. Mój mąż cały czas siedzi w swoim gabinecie. Nie można go odciągnąć od biurka. Widać, że też próbuje zająć swoje myśli, a co lepiej działa na zapomnienie o życiu prywatnym niż praca? Zamierzam dziś chyba znowu udać się na komisariat. Jeżeli nic się nie zmieni, za parę dni sama pójdę do podziemia i razem z Frisk będę szukać mojego synka.

Pov Chara*

-O ja pierdole, zajebie gnoja.

-Po pierwsze język. A po drugie żadnej przemocy w stosunku do przyjaciół.- Odpowiedziała spokojnie Frisk.

-On nie jest moim przyjacielem.- Burknęłam obrażona.- Poza tym jak tu się nie wkurwić. Chcesz się wyspać, ale pewna osoba, której imienia nie wypowiem bo na samą myśl mnie skręca budzi cię opowiadając Ci o tym jak to jej przyjaciel aka żałosny komik pofatygował się, żeby zgłosić psom, a raczej rybom zniknięcie twojego niedorobionego brata, który nie może się pogodzić z twoim istnieniem.

-Nie spodziewałam się, że zareagujesz inaczej, ale wciąż tworzy to spore komplikacje.

-Nie mów mi, że nadal chcesz iść go szukać.

-A właśnie, że tak. To nie może być takie proste na jakie się wydaje.

-Co masz na myśli?- O czym ona mówi?

-Minęło parę dni odkąd zniknął. Nie widział go nikt, a musiałby chodź raz przechodzić przez miejsce publiczne.

-Bawisz się w detektywa czy co? Nie wiesz czy nikt go nie widział. Zostawmy to policji, dobra?

-Nie ma takiej opcji! To samo radzicie mi wszyscy, a sami nie robicie nic! Co jeżeli on teraz leży w jakiejś ciemnej uliczce zaciukany brutalnie, co?!-Sama przestraszyła się własnych słów.

-Powtórzę się nie wiesz tego, poza tym nawet jeżeli tak jest to co z tego?

Dziewczyna patrzyła na mnie jak wryta. Oczywiście, że nie jestem aż takim potworem żeby tak myśleć, ale nikt nie musi o tym wiedzieć.

-To twój brat, powinnaś się martwić o niego najbardziej z nas wszystkich!- Krzyknęła, i dała mi z liścia. Powiem jedno, bolało. Cicho się zaśmiałam.

-Okej...Jesli mi nie pomożesz, to sama go znajde.

-Zeżrą cie tam- odpowiedziałam jej z rozbawieniem.

-Nie prawda! Poza tym skoro to "wiesz" to dlaczego nie pójdziesz ze mną?

-Ponieważ mam to gdzieś.

-Gdybyś miała to gdzieś nie ostrzegła byś mnie teraz.

Dziewczyna przeszyła mnie spojrzeniem. Odwróciłam wzrok gdzieś w bok. Idiotka... Jak może w ogóle myśleć, że mnie to obchodzi. Bo mnie nie obchodzi! Czy może... Lekko się zarumieniłam. Tą chwilę ciszy przerwała Frisk kładąc rękę na moim ramieniu.

-Wiem, że się martwisz bo to niebezpieczne, ale nic mi nie będzie.-Ciepło się uśmiechnęła na co jeszcze bardziej się zarumieniłam.

-N-nie martwię się! O co ci w ogóle chodzi, weś tą łapę!-Strąciłam rękę brunetki z mojego ramienia.

Dziewczyna lekko się zaśmiała.

-Przecież żartuję, wiem, że się nie martwisz. W końcu jesteś bezlitosną psychopatką, tak?-Jej ton głosu spoważniał.

Poczułam się... Dziwnie. Coś w środku... Zabolało... Dlaczego?

***********************

Tak wiem, ja i moje przewydywanie rozdziałów jest tak precyzyjne jak wróżenie wróżbity Macieja, ale co zrobię 🤣. Będę musiała bardziej się przyłożyć przez plany jakie mam na moją aktywność na tej aplikacji, więc trzymam się za słowo. Mam nadzieję, że rozdział przypadł do gustu. Pozdrawiam dobranoc/ miłego dnia😘

Naucz mnie / ChariskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz