13

125 13 6
                                    

Siedziałam na brzegu łodzi patrząc na swoje odbicie. Czuję się taka brudna. Jak mogę spojrzeć teraz komukolwiek w oczy? Jak powinnam to wytłumaczyć? Czy powinnam się tłumaczyć? Czy powinnam była zabijać? To akurat nie. Jednak to wydawało się być jedyną opcją. W końcu chodziło o Charę. Spojrzałam kątem oka na dziewczynę siedząca obok. Miała przymknięte oczy i podpierała się na łokciu. Spojrzałam na jej zaschnięte rany. Nie ma opcji, żeby sobie poradziła beze mnie. Jednak, czuję się winna. Powinnam zapanować nad sobą. Przepraszam, że jestem taka słaba. Mam nadzieję ,że kiedy Asriel wróci to wszystko się naprawi. Chcę w to wierzyć.

-Tra la la...-usłyszałam za sobą cichy głos Riverman'a.

-Woda jest dziś wyjątkowo mokra...

Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć więc po prostu milczałam. Woda jest mokra? Co ty nie powiesz.

-Do dziś mam wrażenie jakby ten typ coś brał.-Skomentowała morderczyni.

-Możesz mieć w tym trochę racji.- Wróciłam do spoglądania na swoje odbicie.

Pov Chara*

Nie ma chyba nic gorszego niż siedzenie na jednej łódce z jakimś ćpunem i Frisk. Wszystko mnie boli. Po co ja się w ogóle w to mieszałam. Pomijając fakt, że sprawa głównie dotyczy mnie. W sumie to fajnie było kogoś zabić. Jednak patrząc na obecny stan pacyfistki po mojej lewej, jest mi trochę jej żal. Bo w sumie to ja kazałam jej zabijać. Historia zatacza koło. I czuję się winna ,że nie mogłam zabić ich sama. Mogłam nie być taka słaba. Zależało mi tylko na naszym bezpieczeństwie. Inaczej, bezpieczeństwie Frisk. Można powiedzieć , że trochę to beznadziejne kiedy ci na kimś zależy, ale kiedy ten ktoś jest bezpieczny to czujesz się dobrze. Ale ja nie czuję się dobrze. Bo nie zależy mi na nikim.

-Tra la la... Kwiatek tędy płynął...-Dalej mamrotał. Czemu nie może być jak Frisk i zamknąć się wtedy kiedy wypada.

-Tra la la... Kwiatek niedługo zginie...

Jego słowa w ogóle nie mają sensu, gada jak pomylony.

-Przysięgam ,że jeśli jeszcze raz ten narkoman się odezwie wrzucę go do tej wody.

Frisk nic mi nie odpowiedziała. Siedziała patrząc się w wodę zupełnie nas ignorując. W sumie, nie dziwię się. Oby Hotland było już niedaleko bo mam dosyć tej podróży.

*********************

Byłyśmy już na miejscu. Jak najszybciej zaskoczyłam z łodzi chcąc pożegnać się z tym zakapturzonym creepem raz na zawsze. Frisk zaraz potem do mnie dołączyła.

-Dziękujemy za wszystko.-Dziewczyna uśmiechnęła się dziękując. Odpłynął bez słowa.

-Cieszę się ,że to już koniec.-Odetchnęła z ulgą.

-Ja też, ten gość jest irytujący.

Bez słowa ruszyłyśmy do laboratorium. Na chwilę obecną było puste, i nikt się tam raczej nie zapuszczał. Alphys z tego co mi wiadomo dostała nowe na powierzchni. Idąc czułam jak powietrze stało się gęstsze a grunt zaczynał być gorący.

-Hotland ssie.-Mruknęłam do siebie rozglądając się dookoła. Nadal musimy być uważne.

-Hej, Chara...-Frisk pociągnęła mnie za rękaw swetra pokazując mi stającego przed nami, trzęsącego się potwora.

-Powinnam go zabić?-spytała niewinnie. Zbyt niewinnie.

-Tak, stoi nam na drodze.-Odpowiedziałam spokojnie. Choć nie powiem zdziwiłam się. Myślałam ,że jest pacyfistką czy coś w tym stylu. Nawet nie musiałam jej podpuszczać. Proch ulotnił się z małego stworzonka brudząc bardziej nasze buty. Zabiła go totalnie z zimną krwią. Tak jak lubię. Przywołuje to miłe wspomnienia.

Naucz mnie / ChariskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz