Pov Frisk*
-Przecież żartuję, wiem, że się nie martwisz. W końcu jesteś bezlitosną psychopatką, tak?-Te słowa ciężko przechodziły mi przez gardło, ale nie mogłam tego po sobie poznać. Zależy mi na Charze, ale jak widać nie do końca to odwzajemnia.
Time skip*
Byłam gotowa, żeby wyjść. Przygotowałam parę potrzebnych rzeczy. O dziwo Chara idzie ze mną. Nie wiem dokładnie czemu, ale wspomniała coś o tym, że chce się zobaczyć jak się pogrążam czy coś takiego. Nie mniej jednak miło z jej strony. Gdybym szła sama czułabym się samotna, a tak mogę chociaż z kimś porozmawiać. Nawet jeżeli rozmowa polega na osądzaniu się za wszystko lub obrażaniu.
-Gotowa?- stanęłam przy wyjściu i szeroko się uśmiechnęłam.
-Prawie, wezmę jeszcze noże.
-Po co?
-Tak na wszelki wypadek.-Odpowiedziała z powagą.-Mam co do tego złe przeczucia.
Tak więc, po chwili wyszłyśmy z małego obskurnego domu, ze skórzanymi plecakami, ubrane w swoje charakterystyczne swetry, brązowe szorty i sznurowane buty.
Pov Toriel*
Przed chwilą dzwoniła do mnie policja. Nie znaleziono żadnych poszlak poza tą, że na pewno Asriel przechodził miastem. Podobno ktoś go widział jak szedł do sklepu z narzędziami. Tylko po co miałby to robić? Moją ostatnią nadzieją jest Frisk... Zdałam sobie sprawę z tego, że nie mogę opuścić domu. Jeżeli bym to zrobiła a Asriel by wrócił... Co wtedy?
Pov Sans*
Udałem się z samego rana na górę Ebott wraz z policją. Ogrodzili teren taśmą policyjną. Jest mała szansa, że ktoś będzie tędy przechodził, ale wolę dmuchać na zimne. Jedyne co mnie teraz martwi to Chara. Założę się, że teraz siedzi gdzieś na dole. Zakładam też, że Frisk jest z nią. Nie wiem kiedy ta dziewczyna się nauczy, że nie ufa się demonom.
Pov Chara*
Idziemy już z Frisk dobrą godzinę. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że japa jej się nie zamykała. Albo rozmawiała o pierdołach takich jak kamień, który był przed nami, albo zadawała mi pytania, o rzeczy na które wolałam nie odpowiadać. I nie, nie chodzi o samą rozmowę, tylko o cel tego wszystkiego. To nie spacer tylko poszukiwania. Odczuwam dziwne wrażenie, że coś jest nie tak. Nie spotkałyśmy dotąd żadnej żywej duszy. I to może zrozumiałe bo ruiny od zawsze były dość opustoszałe, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć, że nagle wszystkich wcięło. Nikt nie powinien nic pamiętać. Z moich rozmyślań wyrwała mnie pacyfistka machając mi ręką przed twarzą.
-Hej, słuchasz mnie w ogóle?
-Hę?.. Zamyśliłam się.- Odpowiedziałam od niechcenia.
-Nic nie szkodzi, mówiłam o tym, że trzeba będzie uważać. W końcu Undyne jest napalona na to całe zniknięcie, wolałabym jej teraz raczej nie spotkać.
-Taa... Pewnie już szykuje dla mnie stos.
-Bez przesady, to nie twoja wina. Z resztą niczyja, nikt nie jest tu winny.
-Bez komentarza.- Chciałam jak najszybciej zakończyć konwersacje, żeby znowu zatopić się we własnych myślach. Udało mi się to, ale nie na długo ponieważ już po chwili stałyśmy już przed starym domem Toriel.
-Dawno nas tu nie było...-Zaczęła brunetka. Wydawała się mówić ciszej.-Myślisz, że Asriel... Jej wzrok zatrzymał się na drzewie. Też spojrzałam w tę stronę. Było coś na nim wyryte. W tym samym czasie podeszłyśmy do drzewa.