O gwiazdach i zapomnieniu...

2K 198 50
                                    

Diana siedziała na krześle, opierając się o stolik, na którym spoczywało smocze jajo, skradzione przez jej braci. Wpatrywała się w nie od dobrych kilkunastu minut, zupełnie jakby mogło się wykluć w każdej chwili. Kobieta miała jednak szczerą nadzieję, że ten moment nie nadejdzie jeszcze przez kilka tygodni; jak dowiedziała się od Charliego, brak ogrzewania zdecydowanie spowalniał rozwój, a jajo przez pierwsze dni po kradzieży spoczywało w zimnych lochach.

Trochę obawiała się, że lekkomyślność jej braci mogła doprowadzić do uszkodzenia nienarodzonego stworzenia, ale — według wszystkich lektur, jakie udało jej się znaleźć — smoki były odporne na naprawdę wiele. Ich jaja zawierały na tyle dużo substancji zapasowych, aby nawet w trudnych warunkach zapewnić im przetrwanie.

— Nie mógłbyś zostać tam na zawsze? — wymamrotała bezsensownie i odważyła się wyciągnąć dłoń w stronę skorupki, która wciąż była ciepła. — Albo mogłabyś... Równie dobrze możesz być nią. Ciekawe, czy istnieje jakiś sposób, żeby sprawdzić... Muszę spytać Charliego.

Na myśl o Weasleyu uśmiechnęła się głupio, po czym oparła czoło na blacie, zażenowana własnym zachowaniem. Od kiedy reagowała tak na samą wzmiankę o smokologu? Zdążyła, co prawda, przyzwyczaić się do swoich uczuć, ale nie zamierzała się im całkowicie poddawać. Była w końcu Dianą Draganescu, a to, co powiedziała Charliemu — że zwyczajnie nie mogła sobie pozwolić na pewne rzeczy — stanowiło niepodważalną prawdę.

Nie powinna zachowywać się jak podlotek, który nie potrafił poradzić sobie z pierwszym zauroczeniem. Powinna trzymać większy dystans, upewnić się, że nie zinterpretowała czegoś w niewłaściwy sposób, a Weasley faktycznie był nią zainteresowany — nie tylko ze względu na dość egzotyczną urodę i szlacheckie maniery. Nie, żeby wątpiła w jego pobudki; widywał ją przecież w brudnych, podartych spodniach, całą spoconą i bez grama makijażu na twarzy, a wciąż nie stronił od komplementów.

Sprawiał, że czuła się atrakcyjnie nawet wtedy, gdy wyglądała absolutnie zwyczajnie.

Sentymentalne bzdury, pomyślała z irytacją i ponownie podniosła się na łokciach, wbijając wzrok w jajo.

— Byłoby ci dużo lepiej, gdyby to Charlie się tobą opiekował. Ale może uda mi się coś wymyślić... Nie mam zresztą wyjścia.

Każdy powód, żeby wrócić do rezerwatu był dobry, nawet jeśli doskonale zdawała sobie sprawę ze swoich prawdziwych motywacji, które nie miały nic wspólnego z pomysłem jej braci. Już nie.

— Czy ty naprawdę gadasz do tego jaja?

Niemalże podskoczyła na krześle, zdając sobie sprawę z obecności Gavrila, który zaczął rechotać głośno na widok przerażenia i rumieńców na jej twarzy. Posłała mu wściekłe spojrzenie, po czym potarła potylicę zmieszana, ale nie ruszyła się z miejsca.

— Wciąż wydaje się inteligentniejsze niż ty i Mihai razem wzięci — odburknęła cicho, a jej brat prychnął.

Podszedł do stolika i poklepał skorupkę z nonszalancją, zupełnie jakby w środku nie znajdowało się nic, poza powietrzem.

— Uważaj! — skarciła go Diana i pokręciła głową. — Słowo daję, wy chyba naprawdę nie macie mózgów. Albo macie jeden wspólny i korzystacie z niego na zmianę.

— Musisz być taka wstrętna?

— Tak. Zasłużyliście sobie na to. Myślicie, że ojciec i ja będziemy wiecznie sprzątać wasze bałagany? Co będzie następne, co? Ukradniecie dziecko ze szpitala? A może dla zabawy będziecie gonić ludzi z różdżkami, miotając zaklęciami na prawo i lewo?

Lochy i Smoki ✔ [Charlie Weasley x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz