O obietnicach, brzmiących jak groźby...

1.6K 188 84
                                    

Octavian Draganescu był doskonałym tancerzem. Diana zawsze o tym wiedziała; nawet jako nastolatka uwielbiała wirować z nim na parkiecie niczym księżniczka, dając prowadzić się w najbardziej wymyślnych piruetach. Dzisiaj jednak nie potrafiła się zmusić do zaangażowania w taniec, chociaż jej własne umiejętności znacząco rozwinęły się od nastoletnich lat. Nie umiała pozbierać myśli, a uśmiech na jej twarzy zdawał się do niej niemalże przyklejony.

Ojciec Diany przyglądał się córce ze zmartwieniem, zapewne zastanawiając się nad nagłą zmianą nastroju. Arystokratka wiedziała, że tylko czekał na wolniejszy utwór, by móc w końcu zapytać ją o przyczynę takiego stanu rzeczy, ale ciężko jej było wymyślić wiarygodną wymówkę. Jej bracia zapewne uwierzyliby w każdą głupotę, ale ojciec...

Octavian znał ją lepiej niż ktokolwiek inny.

Co jednak miała mu powiedzieć? Przyznać, że kompletnie nie potrafiła się skupić, bo Charlie Weasley postanowił zwalić ją z nóg namiętnym pocałunkiem? Nawet myśl o tym sprawiała, że Diana rumieniła się wściekle, a jej koncentracja spadała do żenująco niskiego poziomu, co wcale nie sprzyjało tańcom. Mimo to... Wszystko wskazywało, że — niezależnie od usilnych starań — nie będzie w stanie wyrzucić smokologa z głowy już do końca wieczoru.

A może i dłużej.

— Diano... Powiesz mi, co się stało? — spytał cicho Octavian, gdy melodia zwolniła, a oni zaczęli kołysać się łagodnie w rytm nowej piosenki.

W odpowiedzi Diana westchnęła ciężko i pozwoliła swojej głowie opaść na ramię ojca.

— Charlie zjawił się w posiadłości, zanim wyruszyliśmy — mruknęła z zawstydzeniem, a mężczyzna, ku jej zdziwieniu, zaśmiał się rozbawiony. — Co w tym śmiesznego?

— Ależ nic. Po prostu wszystko nagle stało się jasne — wyjaśnił. — Twoje włosy pachną dymem.

Arystokratka odsunęła się nieco, patrząc na ojca ze zgrozą, ale on jedynie uśmiechnął się łagodnie.

— Nie patrz tak mnie. Nie wmówisz mi, że to najnowsze perfumy — parsknął i obrócił córkę w rytm muzyki. — Domyślam się, że pan Weasley zrobił na tobie niebywałe wrażenie, skoro nie jesteś w stanie skupić się chociaż na pięć sekund.

— Ojcze... — jęknęła Diana, czując się co najmniej zażenowana.

— Nigdy nie zachowywałaś się w ten sposób jako nastolatka. Daj się cieszyć staremu ramolowi, że jego córka w końcu się zadurzyła — powiedział Octavian, a ona niemalże potknęła się o własne nogi.

Czy naprawdę można było określić jej uczucia do Charliego tym mianem? Czy naprawdę wykraczały one tak daleko poza sympatię i zainteresowanie? Wywróciła oczami, zdając sobie sprawę, że nie powinna się w ogóle nad tym zastanawiać. Przecież nie była w stanie wyrzucić go ze swoich myśli nawet na krótki moment, nie mówiąc już jakimkolwiek dłuższym okresie. Dla jej ojca musiało być to jeszcze bardziej oczywiste; obserwował ją przecież od długiego, długiego czasu.

— Nie jesteś starym ramolem — zaprzeczyła głupio, a ojciec ponownie się zaśmiał.

— Ach, spodziewałem się, że zaprotestujesz przeciwko innej części mojej wypowiedzi.

— Jaki byłby tego sens? — mruknęła posępnie Diana. — Chyba nie mam siły oszukiwać nawet samej siebie. A już na pewno nie dzisiaj...

Octavian pokiwał głową ze zrozumieniem i, gdy tylko kolejna piosenka się skończyła, pociągnął ją w stronę stołu, przeznaczonego jej rodzinie. Mihai i Gavril byli zajęci tańcem, co dawało sposobność do rozmowy. Diana usiadła na swoim miejscu, a ojciec dołączył do niej chwilę później, podawszy jej wcześniej lampkę czerwonego, wytrawnego wina.

Lochy i Smoki ✔ [Charlie Weasley x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz