Rozdział XVII

152 7 3
                                    

Pov Kaira

Dzisiaj miałam zjeść oficjalną kolację z moim... narzeczonym. Trudno jest mi się pogodzić z losem, ale tak już w życiu bywa.

W nocy nie mogłam zasnąć, a obudziłam się wcześnie rano. Popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 5:48. Poleżałam jeszcze kwadrans próbując zasnąć, jednak wtedy się poddałam. Wstałam z łóżka i przebrałam się w dresy z topem, następnie udałam się do biblioteki. Pierwszy tytuł, który rzucił mi się w oczy to ,,Magia Czarnej Magii". Wiem, że nie powinnam się zagłębiać w takie tematy, lecz coś mnie do tego ciągnęło... Jednak po chwili zawahania sięgnęłam po książkę.

***Magia Czasu***

- Tutaj jesteś!- krzyknęła w moim kierunku Hermiona.

- Jak widać. Co chciałaś?

- Jest już dziesiąta, przydałoby się zjeść śniadanie. Czyż nie?- spytała z nutą złośliwości, a ja na potwierdzenie kiwnęłam głową. Miona brała u mnie prywatne lekcje w uczeniu się bycia Ślizgonką. Naprawdę! Przyszła do mnie któregoś popołudnia z prośbą o nauczenie jej bycia jednym z moich.- Co czytasz? ,,Tajemnice Durmstrangu".- zdążyłam wcześniej zaczarować okładkę, aby nie widać było prawdziwego oblicza księgi.

Wróciłam z księgą do pokoju i zawołałam skrzatkę.

- T-tak, p-p-pan-ni?- zapytała strachliwe Skrabka.

- Zrób mi naleśniki z serem. Tylko szybko, głodna jestem!- poinformowałam stworzenie, które skinęło głową. Po dziesięciu minutach były gotowe.- Mówiłam, że mają być trzy! Bierz go i zjedz!- zawołałam z pretensją i rzuciłam naleśnikiem w skrzatkę.- A gdzie sok dyniowy? Ile razy mam powtarzać, głupia skrzatko!- krzyczałam do niej.

Zjadłam po niepotrzebnych nerwach posiłek i zeszłam do pokoju Alliena.

- Widziałeś Cas?- spytałam brata. Skinęłam głową i poinformował mnie o jej obecności w ogrodzie.

Weszłam do ogrodu, by poszukać Cas. W pewnym momencie ujrzałam jej długie, blond włosy powiewające na wietrze. Huśtała się na huśtawce.

- Hej!- zawołałam do byłej Puchonki podbiegając do niej.

- Hejka, jak tam po wczorajszym?- spytała patrząc na mnie zielonymi oczami.

- Trzymam się.- odpowiedziałam.- Posłuchaj, nie chciałabyś może wybrać się dziś ze mną do na Pokątną. Wiesz, dzisiaj jem kolację z... sama wiesz. I chciałabym kupić suknię na ten wieczór.

- Hej, mała! Przecież wiesz, że na zakupy piszę się pierwsza.- odpowiedziała uśmiechnięta blondynka.

- Dzięki.- odwzajemniłam uśmiech.

- To o której?

- Jak najszybciej. Jeszcze muszę się przygotować, wiesz że to ważny wieczór.- wyjaśniłam Cassandrze.

- Daj mi dziesięć minut, muszę się przebrać.- poprosiła mnie.

- Jasne, w sumie ja też nie powinnam wychodzić na miasto w dresie.- zaśmiałyśmy się na to w trybie natychmiastowym.

***Magia Czasu***

Po schodach w końcu zeszła długowłosa księżniczka ubrana w czarne jeansy z wysokim stanem, jasnobrązowy sweterek oraz czarne kozaki.

- Ile to można na panią czekać?- spytałam zdenerwowana.- Dwadzieścia minut. Miało być dwa razy mniej!

- Jeju! Ja przynajmniej się ładnie ubrałam, a nie jak ty w jakieś szmaty.- tutaj wygrała, ja miałam białą bluzę z jeansami koloru swetra Cassandry. Może też nie był najgorszy outfit, lecz tą konkurencję na 100% przegrałam.

Przeznaczenie? || D.M. 🌹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz