[01] Ryushamon X Oraz X Zoldyck.

1.9K 96 39
                                    

W tym świecie bez broni nie wychodź nawet z domu. Nigdy przecież nie wiadomo, co cię może spotkać. Czy zza rogu wyskoczy człowiek z karabinem, przejedzie cię samochód, a może i nawet spadnie coś na ciebie z nieba. Samo zdanie: Możesz zdać Egzmain, aby zostać profesjonalnym łowcą. Budzi niepokój. Może to się tyczyć ekspolarcji lub chęci zdobycia pieniędzy, jednak... Ta licencja otwiera zbyt wiele dróg na wykorzystanie. Zabijesz kogoś z dobrym usprawiedliwieniem? Możesz iść wolno. Aż chce się żyć!

No, chyba że jesteś psychopatycznym mordercą, który zachowuje się jak socjopata. Wtedy należy uważać na osoby z góry.

- Nie mogę! - krzyknęła dziewczyna po czym wyrzuciła ręce do góry.

Kobieta miała długie, sięgające do pasa białe włosy oraz idealnie obciętą grzywkę, która odsłaniała jej duże, złote oczy. Jej cera była widocznie blada, jednak to jedynie podkreślało jej urodę. Była mała i to nie metafora. Miała metr pięćdziesiąt trzy.
Ubrana była w pidżamę, ponieważ była już godzina dwudziesta trzecia. Składała się ona z różowych, cienkich, krótkich spodnek oraz dopasowanej do kompletu bluzki.

Aktualnie leżała z nogami w górze na swoim łóżku. Była widocznie zirytowana.

- Czego znów marudzisz? - westchnął ciężko mężczyzna.

Blondyn o wzroście metr osiemdziesiąt pięć, siedział przed biurkiem sprawdzając przy tym pocztę na komputerze. Jego włosy były nieco roztrzepane. Cerę również miał bladą, jednak idealnie komponowało się to z jego czerwonymi tęczówkami. Co do sylwetki, nie posiadał wielu, widocznych mięśni. Był bardziej szczupły.
Na sobie teraz miał czarne dresy oraz tego samego koloru t-shirt.

- No nic ciekawego! Sam widzisz! - krzyczała dziewczyna.

Aktualnie brat dziewczyny przeglądał jej pocztę, ponieważ nie chciał jej uwierzyć, że ta nie ma nic do roboty. Musiał przyznać. Była wybredna.

- Kana nie denerwuj mnie! - chłopak wstał gwałtownie z krzesła. - Masz propozycje za propozycją! - wskazał palcem na monitor.

Jakie to propozycje? Zleceń na morderstwa oczywiście.

- Ty też mógłbyś coś zrobić, zamiast na mnie krzyczeć, Toshi. - dziewczyna ułożyła usta na kształt dziubka po czym zmrużyła oczy.

Toshi Ryushamon. Najstarszy z całego rodzeństwa. Widocznie posiadał dość wybuchowy temperament, a na dodatek jego młodsza siostra wcale mu tego nie ułatwiała.

- Ty mała... - zacisnął dłoń w pięść, a w jego oczach pojawił się wyraźny ogień.

Jego złowroga aura otoczyła jego ciało.

- O! Pan fantastyczny! - zaśmiała się dziewczyna po czym zaczęła uciekać przed wkurzonym bratem.

- Marnujesz mój cenny czas, idiotko! - powiedział blondyn po czym rzucił w nią niewielką kulą ognia.

Białowłosa zrobiła unik po czym wciąż się śmiała skacząc przy tym po meblach, aby uniknąć kolejnych ataków brata. Była to dla niej całkiem dobra rozrywka. Nie lubiła nic nie robić. Nie przepadała również za zwykłymi zleceniami. Wszystkie były praktycznie takie same.

Zabij Pana X.
Zabij rodzinę X.
Zabij ludzi X.
Zabij...
Zabij...
Zabij...

No w sumie, to taka praca zabójcy, fakt.

- Oj! Zamknijcie się w końcu! - wykrzyczał głos zza drzwi.

Kana momentalnie się spięła, gdy usłyszała głos swojego ojca. Obawiała się go. Najbardziej z całej rodziny bała się właśnie jego!
Białowłosa usiadła posłusznie na łóżku, natomiast jej starszy brat stał nad nią wciąż zdenerwowany.

MARENA ¦ Hunter X Hunter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz