[28] Rozpoczęcie X Aukcji.

639 85 18
                                    

Nikt nie był zdenerwowany, czy też przejęty. Złodzieje z Trupy Fantomu czuli się najlepiej właśnie w swoim fachu, czyli w kradzieży. Już za parę minut miało się wszystko zacząć. Przedmioty wystawione przez Siedem Królów miało dziś być w ich rękach! Jednak kim są tak dokładnie ci Królowie? Nie wiedzą, czy słyszeli plotki, czy to fakty, jednak i tak zamierzają dopiąć swego.
Każdy miał przydzielone zadanie. Zrobić zamęt na ulicy, zabić kogoś. Jednak Chrollo podczas tej całej fasady, zamierzał wspomnieć i zadedykować tą piękną rzeź Uvo, który został pokonany przez, tak zwanego Łańcuchowca. Oczywiście, że zamierzał go pomścić. Gdy tylko znajdzie tego nędznika, to zapewni mu miejsce w piekle.
Niczego nie świadomi uczestnicy aukcji podziwiali wystawione przedmioty. Targowali się oraz chcieli zawrzeć w jakimś stopniu rozejm. Jednak pierwsze strzały już padły, oddane przez Franklina, który rozniósł w pył jedną z sal, w których byli bogacze. Feitan patrzył na rzeź z dumą, natomiast Shizuku ładnie posprzątała sale na błysk swoim hatsu. Machi wraz z Hisoką pozbywali się  ludzi stowarzyszenia, wojskowych, ochroniarzy. Generalnie tych co przeszkadzali im dopiąć swego. Tak samo jak Shalnark oraz parę innych osób. Krzyki oraz panika towarzyszyła tego wieczoru każdemu, kto był na terenie aukcji. Była to istna rzeź, której niektórzy wciąż nawet nie byli świadomi, siedząc w domach, czy po prostu nie słysząc niczego. Kana z rozkazu szefa nie odstąpiła go nawet na krok. Patrzyła z podziwem jak jeden z użytych przez niego Nen pożera jakiegoś biednego człowieka. Były to jakby dwie, białe, kościste ryby. Niby przerażające, a na swój sposób piękne oraz zabójcze.

- Czyż nie są niesamowite? Nie czujesz jak cię ranią, jednak widzisz jak Twoje ciało powoli znika. - odparł Lucilfer w stronę ofiary.

Chwilę jadnak trwały jego męki. Szef Trupy, nudząc się już tym widokiem, zabił sprawnych ruchem mężczyznę.
Gdy otworzyło się wielkie okno, wiatr rozwiał mu włosy. Ubrany w garnitur, z bandażem owiniętym wokół głowy wpatrywał się w piękny i lśniący księżyc. Wziął głęboki wdech, zamknął oczy, a następnie rzekł:

- Uvo, mam nadzieję, że to widzisz, że Twoja dusza spoczywa w spokoju.

Ruszał płynnie rękami, jakby był dyrygentem. Na jego twarzy zaczęły spływać pojedyńcze łzy, spowodowane utratą przyjaciela, członka grupy, towarzysza.
Kana nie zamierzała się wtrącać. Dobrze wiedziała, że utrata Uvogina uderzyła mocno w każdego. Nie miała pojęcia, czy kogoś wcześniej stracili, jednak mogła sobie wyobrazić jaki ból czuli. Ona sama straciła brata, choć go po tym wskrzesiła. Gdyby poznała ich trochę wcześniej, to może by uratowała wzmacniacza Trupy.
Chociaż myśleli, że nie jest tego świadoma, to nie ufali jej stu procentowo. Domyśliła się również, że Pakunoda, tuż przed akcją użyła na niej swojego Nen, wypowiadając pytanie: Czy użyjesz Fukkatsu, jak poprzednim razem?
Kana odpowiedziała: Jeśli będzie taka potrzeba, nie zawaham się.

Zapewne zrobi tak jeszcze nie raz.

Wtedy blondynka otrzymała wiele informacji na temat tej umiejętności.  Głównie te, które już wiedziała od Toyo Rysuhamon'a, który wszystko jak widać z prawdą im powiedział. Nen dziedziczony przez żeńską linie Ryushamon'ów. Coś zdumiewającego.
Ile jeszcze będą chcieli wiedzieć? Tego nie była pewna, jednak ma dość z ukrywaniem swoich umiejętności. Choć dobrze wie, że to bardzo ryzykowne postanowienie.

Lucilfer skończył oddawać cześć za swojego byłego towarzysza.

- Kana. Idziemy. - odparł w stronę dziewczyny.

- Gdzie? - spytała.

- Zaraz przyjdą goście. - uśmiechnął się blado do dziewczyny.

Kana podążała za nim wciąż nie wiedząc kogo miał na myśli. Doszli do jednej z hal aukycjnych, która była pusta. Dziewczyna zdołała wyczuć czyjaś obecność, jednak bardzo nikłą. Użyła zetsu wraz z Chrollo. Było naprawdę nieskazitelne.
Minęła chwila, a przez drzwi weszła sama głowa rodziny Zoldyck oraz jego ojciec.
Kana szerzej otworzyła oczy niedowierzając.

MARENA ¦ Hunter X Hunter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz