[34] Koniec X Misji.

439 57 8
                                    

Chrollo patrzył uważnie na wschodzące słońce. Wraz z towarzyszami stali na sąsiednim budynku czekając jeszcze na Kane. Udało im się zdobyć to co chcieli - skarby królów - więc został im w końcu czas na odpoczynek. Szef złodzieji spojrzał na telefon wyczekując coraz bardziej niecierpliwie białowłosej. Nie wiedząc nawet kiedy stała się bardzo potężnym ogniwem dla Trupy, ale za to jak bardzo problematycznym. Sam nie jest pewien czy ma z niej więcej pożytku, czy więcej przygód i zmartwień.

- Szefie, patrz. - odparła Machi wskazując palcem na najwyższe piętro wieży Króli.

Trupa spojrzała się zaskoczona na Ryushamon, która zlatywała z najwyższego okna. Na szczęście było to kontrolowane spadanie, jednak żadnemu z nich nie przyszłoby do głowy, aby wyskoczyć przez okno, zamiast użyć drzwi wyjściowych. W locie złapała się jednej z latarni, a następnie zsunęła się na niej bezpiecznie na ziemię. Tuż po tym namierzyła swojego szefa i dołączyła do reszty grupy.

- Misja zakończona sukcesem. - uśmiechnęła się szeroko, jednak w głębi serca wciąż słyszała w głowie rozmowę z Siódmym Królem.

Postanowiła, że zaraz po uporaniu się z zadaniami Chrollo, pójdzie na wyjaśnienia do ojca. Nie skończy się to dobrze. Sam fakt, że złamała jego zakaz i wplątała się w sieć historii Króli wystarczy, aby nie wyszła szybko z pokoju karnego.

- Co się stało z resztą Króli? - spytała białwołosa przypominając sobie, że zostawiła Hisoke z dwójką z nich.

- Chwilę po tym jak poszłaś na górę zebrali się, aby odebrać nam skarby. - odpowiedział Hisoka. - Jednak zdążyliśmy już uciec.

- A ten...? - dziewczyna spojrzała nieco skołowana na niebieskowłosego mężczyznę, który był związany niciami Machi.

- Nasz nowy przyjaciel. - uśmiechnął się Feitan.

Rikiya Monosuke. Pierwszy Król. Król Anomali. Został pojamny przez Trupę Fantomu. Chrollo zamierza wyciągać z niego informacje oraz przygotować się na ewentualne negocjację z Siódemką.

-

Toshi z dnia na dzień czuł się na duchu coraz lepiej. Śmierć zostawiła mu blizny na duszy, jednak jako wyszkolony zabójca jest wstanie to przezwyciężyć. Aktualnie przeglądał zlecenia jakie przyszły mu na maila. Nie chciał się przepracowywać, jednak stwierdził, że parę zleceń przyspieszy jego oficjalny powrót do żywych.

- Nie masz zamiaru się z nią spotkać? - usłyszał egoistyczny ton głosu za swoimi plecami.

- Sama ma dużo roboty, dobrze o tym wiesz, Toyo. - stwierdził akceptując przy tym zlecenie o głowę pewnego kupca.

- Kana właśnie spenetrowała wierzę Króli. - rzekł Toyo opierając się plecami o kant biurka starszego brata.

Toshi spojrzał się na niego zaskoczony myśląc wpierw, że się przesłyszał.

- I nic z tym nie zrobiłeś? Skąd o tym wiesz? - widać było jego zdenerwowanie. Domagał się więcej wyjaśnień. - Ugh, powinienem był  spytać co się stało po tym jak Kana mnie wskrzesiła, prawda? - starał się być opanowany, jednak jego wewnętrzny temperament wychodził powoli na zewnątrz.

- Powiem tyle, że musiałem zawrzeć mały sojusz z Chrollo Lucilfer'em oraz Illumi'm Zoldyck'iem. Jedyne co, to jak na razie Illumi wysłał mi wiadomość, że Trupa chciała okraść Króli, ci ich wykiwali, i właśnie się zemścili zabierając im oryginalne kosztowności. I jak już wiesz Kana uczestniczyła w tej misji i miała styczność z Siódemką, jednak jeśli chcemy wiedzieć więcej, to musimy z nią sami porozmawiać, zanim zrobi to ojciec.

Toyo przeleciały małe, przyjemnie dreszcze strachu przed ojcem.

- Tata pewnie nie będzie zadowolny z jej zachowania jeśli się dowie... Wtedy będzie musiał ją ukarać... - ścisnął bardziej nogi. - I poprosi mnie do tego, ah~

Toshi spojrzał się zniesmaczony na młodszego brata. Dobrze wiedział, że prędzej czy później Kana odwiedzi Króli pomimo zastrzeżeń. Kara od ojca to tylko kwestia czasu.

- Dość tego. Idę się z nią spotkać. Nie wiadomo co się tam wydarzyło. - blondyn wstał, a tuż po tym zdjął swoją białą koszulkę.

Ukazał się nagi, blady, umięśniony tors z dużą ilością blizn po oparzeniach. Toyo wlepił wzrok w plecy brata.

- Zadzwonisz do niej?

- Nie mam wyboru. Nie wiem gdzie Trupa ma kryjówkę, a dowiadując się o tym przysporze sobie tylko problemów. - założył na siebie świeży t-shirt i czarną bluzę.

Najstarszy wyszedł, zostawiając Toyo w swoim pokoju. Blondyn westchnął ciężko po czym przeczesał swoje włosy.
Musiał zająć się jeszcze swoją robotą. Toyo był jednak ciekawy dzisiejszej przygody swojej młodszej siostry. Zawsze w dzieciństwie była przy nim. Nawet, gdy ten zwyczajnie przewrócił się na glebę, Kana rzucała wszystko co robiła w aktualnym czasie i szła do niego. Jej zdeterminowany wzrok podczas walki, jej martwe spojrzenie podczas przyjmowania kary, jej uśmiech podczas mordowania jakiegoś ciecia, a co najważniejsze jej ruchy, technika podczas wymierzania kary najmłodszemu z rodzeństwa za niesubordynację. To wszystko wprawiło Toyo Ryushamon'a w euforię i jeszcze większą miłość do swojej młodszej siostryczki.
W ich rodzinie zawsze starsze wymierzało karę. Kana Nori'emu, Toyo Kanie, Toshi Toyo. Było to tak zwane uporządkowanie obowiązków w rodzeństwie Ryushamon.

-

W kryjówce Trupy cały czas było słychać krzyki Rikiyi, który był torturowany przez Feitan'a oraz pilnowany przez Machi. Reszta starała się to ignorować, ciesząc się złotem i popijając ulubiony alkohol, albo po prostu idąc spać. Kana tym razem postawiła na sen. Nie wyjaśniała nic Chrollo, na czym polegało jej spotkanie z Reymont'em van Singhel'em. Oczywiście, że brunet zauważył, że czymś się zmartwiła. W końcu, co by był z niego za szef, gdyby nie widział smutku swoich kompanów? Jednak za najrozsądniejsze uznał pozwolenie dziewczynie spać i usłyszenia wyjaśnień w późniejszym czasie.
Feitan wyszedł z piwnicy, a tuż po tym wytarł dłonie w białą chustę. Chwycił po trunek oraz szklankę, aby móc wymyślać bardziej efektywniejsze tortury, aby wróg zaczął mówić konkrety.

- Milczy. Jedynie się drze jaki to jest lojalny. - odparł widząc spojrzenie szefa.

- Rozumiem. - westchnął Lucilfer. - Odpocznij. Później będziesz kontynuować.

- Kto go będzie pilnował? Machi też ma już dość.

- Na razie ja to zrobię. Za dwie godziny zastąpi mnie Nobunaga.

Feitan kiwnął głową.

- Powiedziała coś? - spytał Portor z myślą o białowłosej.

- Na razie odpoczywa. Później się nią zajmę. - wyjaśnił, a tuż po tym wrócił do czytania lektury.

Jednak sen nie mijał jej tak miło jak każdy myślał. Trzy godziny po zaśnięciu obudził ją dźwięk przychodzącej wiadomości od najstarszego brata. Przeklęła w duchu, a tuż po tym zwlokła się z łóżka, aby móc doprowadzić się do porządku.

MARENA ¦ Hunter X Hunter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz