always you

2.2K 172 8
                                    

Harry pracuje w kwiaciarni. Codziennie rano, o godzinie 8:32 przechodzi obok niej szatyn o niebieskich oczach. Zazwyczaj ma na sobie luźne dresy, bluzę i pali papierosa. Harry nienawidzi tego nałogu, ale musi przyznać, że akurat on z papierosem wygląda jak rzeźba, którą można podziwiać w muzeum. 

Harry wstydzi się do niego zagadać, coś powiedzieć. Szatyn onieśmiela go. Loczek nie zna szatyna, ale przyzna się, że codziennie rano wyczekuje aż go zobaczy. Nie wie gdzie chodzi, ale zawsze jest o tej samej godzinie.

Styles pielęgnuje kwiatki, patrzy czy każda różyczka ma odpowiednią ilość wody oraz czy każdy fiolek ma dużo miejsca w doniczce. Za niedługo kończy swoją zmianę, ale jakoś nie chce mu się wracać do domu. Nie chce wracać do wuja, który jest jego opiekunem. Harry się go boi. Harry czuje się niekomfortowo, łamie mu się serce gdy ten go poniża i obraża. Gdyby tylko mógł uciekłby z miasta i zaczął by od nowa. 

Kiedy loczek przekładał doniczki usłyszał za sobą głos: -  przepraszam?. Harry odwrócił się w stronę osoby i zaniemówił. Był to ten szatyn!! 

Spojrzał w jego niebieskie oczy i przepadł. Przepadł, gdyż jeszcze nigdy nie widział tak przepięknych oczu. Niebieskooki odezwał się: - wszystko w porządku?

Harry wrócił na ziemię i strzelił sobie w głowie w twarz. Już zdążył się ośmieszyć!!!!

- T-tak - powiedział. - W czym mogę Ci pomóc? - chłopak powiedział, że potrzebuję jakiegoś kwiatka, na urodziny swojej mamy. Harry znalazł najpiękniejszy kwiat w całej kwiaciarni i podarował go mu. Szatyn uśmiechnął się z wdzięcznością, zapłacił i wyszedł. 

Harry był na siebie zły, że nic się nie odezwał. Był zły na siebie, że staje się przy nim zawstydzony. Skończył zmianę, pożegnał się z Emily i wyszedł z kwiaciarni. Gdy przechodził obok zakrętu ktoś pociągnął go za ramię. Chciał już krzyknąć, ale zobaczył niebieskie tęczówki. Uspokoił się. 

- Przepraszam, że Cię przestraszyłem, bardzo mi głupio, ale widziałem, że byłeś zamyślony i wcześniej mnie nie zauważyłeś. Chciałem Cię zapytać czy robisz coś w ten piątek wieczorem? Wiem, że się nie znamy, ale chciałem do Ciebie zagadać już dużo wcześniej, ale się wstydziłem. Dziś była okazja, ale kiedy chciałem Cię zaprosił stchórzyłem.. - oznajmił szatyn. 

Harry musiał ugryźć się w język, bo prawie krzyknął z radości. Uśmiechnął się w jego stronę i powiedział - Jestem wolny. 

Louis uśmiechnął się tak szeroko, że w kącikach jego oczu powstały słodkie zmarszczki. Harry pomyślał wtedy, że Louis jest najpiękniejszym człowiekiem na ziemi, że jest piękniejszy od czerwonych róż, które tak bardzo kocha.


Larry Stylinson - One Shot.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz