end of the day

1.6K 127 112
                                    

Harry Styles mieszkał w małym miasteczku na obrzeżach Londynu. Był kochanym nastolatkem, był pomocny, troskliwy i życzliwy. Z chęcią pomagał innym w każdej sytuacji.

Harry mieszkał w domku razem ze swoją straszą siostrą Gemmą i mamą o imieniu Anne. Kochał kobiety ponad swoje życie. Zawsze mógł na nie liczyć, zawsze był z nimi szczery, ufali sobie bezgranicznie. Byli swoimi najlepszymi przyjaciółmi.

Styles uwielbiał zawsze wieczorami siedzieć z nimi razem w salonie z kubkiem kakao i rozmawiać. Nie ważne o czym, ważne jest to, że są razem.

***

Brunet nie miał co robić. Był środek wakacji, jego znajomi wyjechali na różne kolonie lub obozy. Harry nie przepadał za takimi wydarzeniami. Wolał swój przytulny pokój, wolał miejsce gdzie czuje się bezpiecznie.

Harry posprzątał swój pokój już trzeci raz w ciągu tego dnia, książki które mógłby przeczytać zostały przez niego przeczytane, nie miał ochoty oglądać filmów ani słuchać muzyki. Jego dni ciągle wyglądy tak samo. Były monotonne.

Styles leżał w swoim łóżku i myślał co mógłby robić dzisiejszego wieczoru. Nagle usłyszał muzykę dobiegającą z domu obok. Podniósł się i wyjrzał za okno. Na przeciw jego było okno jego sąsiada, który bardzo podobał się Harry'emu.

Louis Tomlinson miał dwadzieścia lat, czyli był trzy lata starszy od Harry'ego. Rozmawiali rzadko, ale Styles uważał, że Lou jest naprawdę w porządku osobą. Wiele razy widział jak pomagał mamie w ogródku, albo razem ze swoimi siostrami bawił się na podwórku lub urządzali sobie przejażdżki rowerowe.

Harry przyglądał się Louisowi, który siedział na parapecie i palił papierosa. W pewnej chwili ich spojrzenia spotkały się. Styles zarumienił się a Louis posłał mu delikatny uśmiech.

— Cześć, Harry — Styles był zawstydzony. Jego policzki oblał różowy rumieniec.

— Hej, Louis — pokiwał mu niepewnie. Louis zaciągnął się ostatni raz papierosem i wypuścił dym. Harry uważał, że to najpiękniejszy widok jaki mógł ujrzeć. Nienawidził tego nałogu bardzo mocno, ale Louis z papierosem wygląda przepięknie.

— Co tam? — zapytał przyglądając się zawstydzonemu loczkowi. Harry poszedł w ślady Lou i tak samo jak on usiadł na parapecie.

— W sumie to jest w porządku. Tylko nie mam żadnych pomysł co mógłbym robić. Znajomi wyjechali na wakacje a ja za tym nie przepadam. — Tomlinson pokiwał twierdząco głową.

— Wiem o czym mówisz. Mam tak samo. Najlepiej czuje się w domu.

Nastała cisza. Oboje przyglądali się sobie z lekkim zawstydzeniem.

— Dziś jest noc spadających gwiazd. — wyznał Harry. Louis spojrzał w niebo gdzie było widać już kilka gwiazdek.

— Mówisz, że nie masz planów, tak? — Harry pokiwał twierdząco głową. — Co ty na to aby dziś zarwać noc dla gwiazd?

Styles był w szoku, że Louis zaproponował mu coś takiego. Nigdy nie sądził aby jego sąsiad go lubił. Naprawdę jest mile zaskoczony.

— Jestem jak najbardziej za!

***

Chłopcy udali się na łąkę obok ich domów. Rozłożyli sobie kocyk a obok postawili koszyk z jedzeniem i piciem. Położyli się obok siebie i patrzyli w gwiazdy.

Już chwilę później pierwsza gwiazda przecięła niebo. Chłopcy zamknęli oczy i pomyśleli życzenie.

— O czym pomyślałeś? — odezwał się Louis. Harry spojrzał na niego rozbawiony.

— Jeśli powiem to się nie spełni, Lou — Tomlinson przewrócił oczami i odezwał się. — Jeśli mi powiesz, to ja powiem Tobie.

Styles był ciekawy czego życzył sobie Louis. Po chwili ciszy Harry odezwał się. — Dobra. Niech Ci będzie — uśmiechnął się.

Louis położył się na lewy bok aby widzieć lepiej twarz Harry'ego. — Pomyślałem sobie aby było tak jak jest teraz, aby nic nie zmieniało, bo teraz jest idealnie. A ty?

— Nie śmiej się, ale... — zamilkł. Wziął głęboki oddech i powiedział: — Chciałem abyś się ze mną umówił.

Zielonooki podniósł się z koca i spojrzał z niedowierzeniem na Louisa. — Mówisz poważnie?

Louis pokiwał głową.

— Tak, chciałem do Ciebie zagadać już znacznie wcześniej, ale się wstydziłem. Dziś powiedziałem sobie, że w końcu to zrobię. — odparł zawstydzony.

Harry uśmiechnął się do niego i odpowiedział: — Zgodzę się. Umówię się z Tobą, Lou.

Tomlinson przygryzł wargę powstrzymując uśmiech. Spojrzał w oczy młodszego, ale kątem oka zauważył, że spadła następna gwiazdka. — Spadła kolejna.

Harry zerknął za siebie, ale niestety nie zdążył jej zobaczyć. — Pomyśl życzenie!!

Louis zastanowił się chwilę i powiedział, że pomyślał. Chłopcy położyli się ponownie na kocyk i patrzyli w niebo. Harry odważył się położyć swoją głowę na klatkę piersiową strasznego. Louis bawił się jego włosami a z jego twarzy nie mógł zejść uśmiech.

Był szczęśliwy.

Harry spojrzał na Louisa gdy ten zaprzestał swoich ruchów. Ich spojrzenia skrzyżowały się. — Coś się stało?

Louis nic nie powiedział tylko złączył ich usta w pocałunku. Harry po chwili zaskoczenia sam oddał pocałunek. Objął twarz Louisa swoimi dłońmi i usiadł na Lou okrakiem.

Tomlinson nie mógł uwierzć w to co się dzieje. Całował się z chłopkiem, którzy podobał mu się odkąd wprowadził się obok niego.

Calowali się długo, czule i delikatnie. Po serii pocałunków położyli się w początkowej pozycji.

— Harry?

— Tak, Lou? — zapytał zaciekawiony.

— Moje drugie życzenie się spełniło.

Styles spojrzał na niego nie rozumiejąc.

— Chciałem Cię pocałować i życzyłem sobie abyś nie uciekł i nie uważał mnie za głupka.

Harry zachichotał i skradł mu buziaka. Właśnie tak wyglądała dalsza noc chłopców. Na oglądaniu gwiazd, przytulaniu i skradaniu sobie pocałunków.

----

WIEM, ŻE TO NIE JEST DOBRE XDDD ale przez wczorajsze soadajce gwiazdy dostałam olśnienia haha

mam nadzieję, że jako tako coś wyszło haha buziaki!!

Wasza I, XX.

Larry Stylinson - One Shot.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz