Louis leżał na łóżku w swoim pokoju, w lewej dłoni trzymał telefon i dzwonił na FaceTime do swojego przyjaciela. Harry nie odzywa się do nikogo od prawie tygodnia. Tomlinson go rozumie. Rozumie to, że jest smutny, że jest zraniony i ma złamane serce.
Rozstanie to bardzo ciężki czas, a szczególnie dla Harry'ego, który bardzo był zaangażowany w swój związek. Kochał Finna całym swoim sercem i nie widział po za nim świata.
Louis lubił Finna, był dobrym chłopakiem dla Harry'ego. Traktował go dobrze, dbał o niego, troszczył się. Styles był przy nim zawsze uśmiechnięty i śmiał się.
Szatyn mimo że lubił chłopaka Harry'ego to i tak miał do niego dystans. Obawiał się, że Harry wybierze Finna a Louisa odrzuci w kąt, porzuci i ich długoletnia przyjaźń się zakończy. Były momenty gdzie Harry odmawiał spotkań z Louisem gdyż spędzał czas ze swoim chłopakiem.
Niebieskooki rozumiał go. Byli w związku i Harry miał prawo spędzać czas z kimś innym niż tylko z przyjacielem. Dochodzi do tego to, że oni byli tylko przyjaciółmi. Nikim więcej.
Właśnie, Louis był dla Harry'ego przyjacielem, ale Harry dla Louisa był kimś więcej. Odkąd Tomlinson zobaczył Harry'ego, który przekroczył próg klasy w trzecim semestrze liceum już wiedział. Wiedział, że Harry nie jest mu obojętny.
Nadal pamięta widok loczka, który nieśmiało wszedł do klasy i rozejrzał się po uczniach.
Jego loki były roztrzepane przez wiejący wiatr na dworze. Szyja była okryta szalikiem, który był brzydki, ale kiedy miał go na sobie Harry od razu stał się idealny. Harry miał na sobie sweterek w czerwonym kolorze a szczupłe nogi zostały okryte czarnymi rurkami. Torba była luźno położona na prawym ramieniu, a plan lekcji znalazł miejsce w lewej dłoni. Styles przywitał się grzecznie z nauczycielką i ponownie rozejrzał się po klasie w poszukiwaniu wolnego miejsca.
Jedyne wolne miejsce było obok Louisa. Harry niepewnie podszedł do jego ławki i usiadł na wolnym krześle. Tomlinson widział jak spięty i zdenerwowany jest.
— Hej, jestem Louis. — przywitał się szeptem. Zielonooki spojrzał na niego i uśmiechnął się.
Louis pomyślał, że nigdy nie było dane mu zobaczyć piękniejszego uśmiechu.
— Cześć, jestem Harry. — w jego policzkach pojawiły się dołeczki gdy jego kąciki ust uniósł się.
Patrzyli sobie w oczy dopóki nauczycielka nie poprosiła uczniów aby utworzyli podręczniki.
Louis wiedział, że wpadł.
Tomlinson po raz kolejny zadzwonił do Harry'ego. Kiedy myślał, że już nie odbierze na jego telefonie wyświetliła się twarz Harry'ego.
Brunet leżał owinięty kocem i miał podkrążone oczy.
— Louis, nie mam ochoty na rozmowę. — głos Stylesa był zachrypnięty przez to, że długo go nie używał.
— Curly, kochanie.. — było mu żal loczka, nienawidził oglądać go smutnego. — Co Ty na to abym wpadł do Ciebie, co?
Harry spojrzał na niego znacząco. — Nie mam ochoty na spotykanie się z ludźmi a szczególnie z facetami.
Louis przewrócił oczami. — Harry, nie możesz wiecznie być zamknięty w czterech ścianach.
— Właśnie, że mogę. Jeśli Ci to przeszkadza to już nie mój problem. — powiedział zły. — A jeśli miałeś dzwonić tylko po to aby mnie wkurzać, to żegnam.
CZYTASZ
Larry Stylinson - One Shot.
FanfictionJest to zbiór historii Louisa i Harry'ego. Będzie dużo miłości, słodkości ale nie zabraknie także smutku i łez. Mam nadzieję, że Wam się spodoba!