Harry Styles ma osiemnaście lat i jest uczniem jednego z Londyńskich liceów. Uczniowie ze szkoły doskonale go znają dzięki temu, że jest bardzo życzliwy, pomocny, troskliwy i kochany. Znajdą się osoby, które wykorzystują dobroć Harry'ego, ale ten tego nie zauważa. Nauczyciele uwielbiają Harry'ego, uwielbiają z nim dyskutować na różne tematy, gdyż Harry jest jedynym, który wyraża jakiekolwiek chęci do rozmowy z nimi.
Harry ma dość specyficzny styl wyrażania siebie. Maluje paznokcie, czasami nałoży na powieki cień lub na usta szminkę. Na szyi zawsze leży naszyjnik lub pereły. Jego koszule są luźne, a jego spodnie kolorowe. Wszyscy się już do tego przyzwyczaili i na szczęście nikt nie ma z tym problemu.
Do czasu..
Do liceum, dokładniej do ostatniej klasy doszedł pewien szatyn. Harry od razu się nim zauroczył i robił wszystko aby mieć z nim jakieś interakcje. Louis nie rozumiał dobroci Harry'ego, dlatego zawsze gdy w pobliżu był Harry, ten irytował się.
Harry nie poddawał się. Zawsze pytał się jak ten się czuję, czy się wyspał lub czy nie jest głodny. Louis odpowiadał na te pytania niechętnie, aby później powiedzieć, że "Sorry, ale mam zajęcia."
Tak było tym razem. Harry wszedł uśmiechnięty do szkoły machając innym uczniom. Oni witali się z Harrym i życzyli mu miłego dnia.
Harry podszedł do swojej szafki i wpisał kod aby ta otworzyła się. Gdy wyjmował podręcznik od historii usłyszał, że osoba obok niego z hukiem otworzyła szafkę.
Styles niepewnie zamknął swoją i spojrzał w prawą stronę. Zobaczył tam zdenerwowanego Louisa.
— Hej, Louis. — przywitał się przyciągając podręcznik do swojej klatki piersiowej. Szatyn na niego spojrzał a jego oczy wyrażały czystą złość.
— Cześć. — odpowiedział zdenerwowany. Harry patrzył na Louisa nie wiedział co zrobić. Nie chciał aby Louis był smutny ani zły.
— Wszystko w porządku, Lou? Dlaczego jesteś zły? — zapytał z nadzieją, że ten mu odpowie. Tomlinson wyjął z szafki książkę, ale Harry nie dostrzegł z jakiego przedmiotu. Louis trzasnął szafką i spojrzał na Harry'ego.
— Zamknij się i daj mi spokój. — powiedział zły i odszedł uderzając Harry'ego ramieniem.
Harry'emu było bardzo przykro, ale nie dał tego po sobie poznać. Inni patrzyli się na niego smutnym wzrokiem, ale ten posłał im uśmiech.
Sprawdził czy szafka Louisa jest dokładnie zamknięta i dopiero wtedy poszedł na zajęcia.
***
Ostatnimi zajęciami, które miał Harry tego dnia, były zajęcia fizyczne. Harry za nimi nie przepadał, ponieważ nie był za dobry w grach drużynowych czy bieganiu. Harry bardzo szybko się męczył i był strasznie niezdarny.
— Ustawić się w linii prostej! — krzyknął nauczyciel po rozgrzewce. Harry ciężko oddychał, a jego serce biło strasznie szybko. — Dziś mamy zajęcia łączone. — oznajmił mężczyzna. — Dołączy do nas czwarta klasa, ta od Pana Petera.
Harry słysząc to mimowolnie się uśmiechnął. Była to klasa Louisa. Nigdy do tej pory nie miał z nim zajęć, więc bardzo się ucieszył.
Niall, który stał obok niego szturchnął go ramieniem i kiwnął głową w pewną stronę. — Idzie ten Twój.
Harry zarumienił się, ale tym razem nie przez wysiłek. Na boisko weszła grupka chłopców. Styles od razu odszukał wzrokiem Louisa, uśmiechnął się kiedy dostrzegł go w koszulce z numerem 28.
CZYTASZ
Larry Stylinson - One Shot.
FanfictionJest to zbiór historii Louisa i Harry'ego. Będzie dużo miłości, słodkości ale nie zabraknie także smutku i łez. Mam nadzieję, że Wam się spodoba!