Ania Shirley-Cuthbert
Wstałam niechętnie z łóżka i przykryłam je białą narzutą w drobne kwiatki. Podeszłam powolnym ruchem do lustra. Patrząc w odbicie widziałam pustkę. Poranne promienie słońca nie cieszyły mnie tak, jak dawniej, a słodki śpiew ptaków ucichł w moich uszach oraz sercu. Przestałam widzieć kolory, tak jak przedtem. Delikatnie dotknęłam policzka. Nie było już na nim nawet najmniejszego śladu, ale ja wciąż czułam ten ból.
Usłyszałam głos mojej ukochanej opiekunki, który chciał mnie obudzić. Maryla jednak nie wiedziała, że przez ostatnie tygodnie niewiele spałam. Gdy tylko przymykałam powieki, widziałam szaleńcze i płonące z wściekłości oczy Nate'a. Na samą myśl o nim przechodzi mnie dreszcz.
Wyjęłam z mojej szafy cienkie dresowe spodenki w kolorze brązu i białą top na ramiączkach. Zamykając drzwi od łazienki pozwoliłam sobie na chwile opuścić gardę i pozwolić działać emocjom. Woda płynąca z prysznica mieszała się z gorzkimi łzami kapiącym z mych źrenic. Choć Gilbert niewiele razy widział, jak płacze twierdził, że moje oczy wtedy jeszcze bardziej przypominają mu ocean i choć lubi się w nie wpatrywać, to nie chce abym płakała. W ostatnim czasie zbliżyliśmy się do siebie. Chociaż na pamiętnym spotkaniu padły różne wyznania, nie zrobiliśmy żadnego ruchu w tym kierunku.
Otrząsnęłam się z rozmyślań i wychodząc z kabiny okryłam moje blade ciało puchatym ręcznikiem. Narzuciłam na siebie wcześniej wybrane ubrania, a następnie wykonałam lekki makijaż, którym nawet skutecznie udawało mi się przykrywać oznaki zmęczenia przez kilkanaście ostatnich dni. Moje niesforne rude pasemka związałam w koka i zeszłam do kuchni.
Na stole czekała na mnie porcja kanapek i kawa. Gdy tylko weszłam do pomieszczenia wzrok moich opiekunów skupił się na mnie. Czując się niesamowicie niezręcznie usiadłam przy stole delikatnie kiwając głową na powitanie. Upiłam łyka napoju przygotowanego zapewne przez moją przyszywaną matkę. Oni cały czas przyglądali mi się jedząc swoje śniadania. Ostatnio prawie każdy mój dzień wyglada tak samo, wszyscy zachowują się tak samo, robią to samo. Mam już dość ich ciągłego zamartwiania o tak nieistotną istotę jaką jestem ja! Jeszcze brakuje, żeby Mateusz jak codzień zapytał... Nieważne...
— Jak się dzisiaj czujesz Aniu? - mówiłam, codzienna rutyna...
— W porządku. Dziękuję. - odpowiedział skupiając się na posiłku.
— Jedziesz dzisiaj na przesłuchanie? - zapytała tym razem Maryla. Wow, nowość... będąc naprawdę zmęczona, skinęłam jedynie głową.
— Zawieść Cię? - gdy Pan Cuthbert wypowiadał te słowa, mój telefon postanowił przypomnieć o swoim istnieniu.
— Nie trzeba, Gilbert ze mną pojedzie. Tak właściwie, to już jest. Pa - szybko pożegnałam się z rodzicami i chowający telefon do kieszeni wyszłam z domu.Moim oczom ukazał się wcześniej wspomniany chłopak. Rozmawiał o czymś z Jerrym i wyglądał na przejętego. Jego brwi były lekko zmarszczone, a szczeka zaciśnięta. Baynard również nie wyglądał zbyt radośnie. Podeszłam do tych dwóch wysokich brunetów, pełniacych naprawdę ważne role w moich życiu i przywitałam się z nimi. Po krótkiej rozmowie, w której nie brałam zbyt czynnego udziału, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w kierunku posterunku. Muszę się dowiedzieć, o czym oni rozmawiali...
🌻🌻🌻
Witajcie! 🌻
Przedstawiam Wam pierwszy rozdział kontynuacji „Złudzenia" - „Przeznaczenia". Mam nadzieje, że ta część znajdzie sobie chociaż paru czytelników.
Przepraszam, że musieli dość długo na nią czekać, ale jakoś ostatnio nic mi nie szło. Z tego samego powodu ten rozdział jest taki krótki i bez wymyślnego tytułu. Ogólnie w tej książki prawdopodobnie nie będę robiła żadnych podtytułów tylko po prostu numery. Mam nadzieje, że Wam to nie przeszkadza.
Dajcie znać, jak podoba Wam się ten rozdział i kogo chcielibyście zobaczyć w tej części, kto nie pojawił się w poprzednim lub było tej postaci mało.
Buziaki ❤️
Pomarncxka 🌻
CZYTASZ
Przeznaczenie [AWAE]
FanfictionPo traumatycznych przeżyciach przyjaciele próbują wrócić do normalności. Jednak nie tak łatwo zapomnieć... Druga część „Złudzenia" • • • Zapraszam do czytania!