Rozdział 9

171 15 0
                                    

Ania Shirley-Cuthbert

Wczorajszy dzień był naprawdę dziwny. Z samego rana obudziłam się w objęciach Gilberta, spędziłam cały dzień z Gilbertem, zasnęłam w objęciach Gilberta. W ramionach chłopaka, którego kocham lecz przez długi czas wzbraniałam się przed tym ze względu na przyjaciółkę i choć on także przyznał, że darzy mnie uczuciem, stoimy w miejscu. Przez te wszystkie wydarzenia nasza relacja prawie w ogóle nie rozwinęła się w żadną stronę od momentu imprezy. Może, to oznacza, że to wcale nie jest miłość? Może, to tylko przywiązanie, przyjaźń?

Od około dwóch godzin leżałam na łóżku wpatrzona w sufit bojąc się obudzić mojego... No właśnie kogo? Dzisiaj do domu mają wrócić moi kochani, Maryla i Mateusz, więc jest to równoznaczne z powrotem Blythe'a.

Rozejrzałam się ponownie po pokoju i tym razem skupiłam wzrok na moim pamiętniku. A może wszystko się ułoży? Znów będę szczęśliwa? Jednak ta jedna koszmarna myśl wciąż tkwiła mi w głowie. Stała się nowym lokatorem mojego umysłu, urządziła tam sobie przytulne mieszkanko i nie miała najmniejszego nawet zamiaru się wyprowadzić. By odgonić ją choć na chwile spojrzałam na śpiącego koło mnie anioła, który jak się okazało już dawno opuścił Morfeusza.

— Hej - przeciągnął zaspanym głosem, a jego twarz przyozdobił piękny uśmiech. - Gotowa na kolejny dzień? - zapytał ze śmiechem.
— A masz jakieś ciekawe plany? - pociągnęłam temat ciekawa jego zamiarów.
— Myślałem, że moglibyśmy pooglądać jakieś filmy i zapomnieć o całym świecie. - zaproponował i pyknął mnie delikatnie w nos obklejony piegami. Kolejny dzień spędzony z brunetem, to szczyt marzeń, ale (niestety zawsze musi jakieś być)...
— Oh bardzo chętnie, ale dzisiaj Cuthbertowie wracają. - powiedziałam siadając na miękkim materacu.
— W porządku... To ja się będę już zbierał... - odpowiedział i pospiesznie zszedł z łóżka. Wziął swoje rzeczy i poszedł do łazienki. C-co się właśnie wydarzyło?

Po naprawdę szybkim śniadaniu, podczas którego chłopak co chwile zerkał w telefon, pożegnał się ze mną i wyszedł. Naprawdę, co tu się właśnie stało? Zamknęłam drzwi i wróciłam do stołu. Na blacie zauważyłam komórkę Blythe'a, więc wybiegłam z nim przed dom jednak jej właściciel już dawno odjechał. No trudno, zapewne jak zauważy jej brak to wróci albo od kogoś zadzwoni. Schowałam urządzenie do kieszeni i podeszłam do zlewu by pozmywać.

Księżniczka Kordelia po kolejnym wielkim balu pełnym przystojnych młodzieńców doszła do wniosku, że tylko jeden z nich ma klucz do jej serca. Już nie musiała tkwić w wieży zbudowanej z nadziei, naiwności i wyobraźni, wreszcie jej sny mogły stać się prawdą, ponieważ choć na tym jednym balu książę był nieobecny, wiedziała, że i tak jej nie opuści. Przecież obiecał...

Moja wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach gdy do moich uszu dobiegł odgłos przychodzącego SMSa, jednak nie w moim telefonie, a tym Gilberta. Wytarłam dłonie o białą sukienkę i spojrzałam na urządzenie, a to co było na wyswietlaczu zbiło moją piękną bańkę wiary. Nie wierząc własnym oczom spojrzałam ponownie lecz drobne litery wciąż układały się w te same słowa.

Ja też Cię kocham <3

Wiadomość przysłała nieznana mi Selena. Wiem, nie powinnam być zazdrosna nie znając wszystkich faktów i znając fakt, że nie jesteśmy razem, ale to i tak boli. Czemu nawet nie wspomniał o tej Selenie? Nawet jeśli uważał naszą relacje za czysto przyjacielską, chciałabym wiedzieć. Przecież przyjaciołom się zwierza z takich spraw, prawda?

Niekontrolowane przeze mnie łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a ja pełna obaw postanowiłam pójść do Blythe'a, aby oddać mu telefon. Nie będę się pytała o tą dziewczynę, w końcu to jego sprawa lecz nie zmienia to faktu, że myślałam, że to ja jestem... Chociaż kto by chciał brzydką, pyskatą, rudą sierotę? Ponownie łudziłam się, że mogę być szczęśliwa, że ktoś mnie pokochał...

Wyszłam z budynku i ruszyłam w kierunku domu Blythe'a. Pogoda zdawała się idealnie rozumieć mój nastrój. Świecące rano słońce nieśmiało skryło się za smutnymi, szarymi chmurami, które jakby odgradzały je od całego zła sprowadzając na ludzi ten przytłaczający nastrój.

Szłam szybko najkrótszą znaną mi drogą, prowadzącą przez raczej nieuczęszczaną przez ludzi część lasu, mianowicie tą uważaną niegdyś przeze mnie za nawiedzoną. Choć tak naprawdę nic tam nie straszyło, no może poza paroma wróblami, w zimowe wieczory był naprawdę przerażający. Zawsze gdy ja lub Diana chciałyśmy jak najszybciej znaleźć się u drugiej, szłyśmy tędy. Skrót prowadził prosto na Sosnowe Wzgórze, jednak gdy skręciło się w prawo chwile wcześniej, można było wejść na teren sadu Blythe'ów.

To właśnie z sławnego sadu należącego teraz do Basha i Gilberta pochodziły najlepsze jabłka. Ten piękny, idealnie czerwony owoc, który chciał mi dać pierwszego dnia, który przysporzył mi także wiele kłopotów, pochodził właśnie z tego sadu.

Mijałam ostatnie jabłonki, obrośnięte dorodnymi owocami, gdy moje oczy ujrzały niechciany widok, a stopy wstrzymały trucht. Zobaczyłam mojego ukochanego o ciemnych lokach i wesołych, migdałowych oczach. Stał wśród licznych krzewów, a jego ramiona otulały jakąś szczupłą brunetkę. Miała na sobie zwiewną żółtą sukienkę, sięgającą jej do kostek. Wyglądała niczym wyjęta z bajki. Nie dziwię się Gilbertowi, że wybrał ją...

Po moich policzkach spłynęła fala łez, a gdy chłopak wypowiedział moje imię, wybudziłam się z tego dziwnego transu. Spojrzałam mu prosto w oczy i wcisnęłam telefon do ręki, po czym pobiegłam z powrotem na Zielone Wzgórze. Jak widać baśnie nie mają racji. Nie każda bajka ma szczęśliwe zakończenie, więc czasem może lepiej przyspieszyć jakiekolwiek?

🌻🌻🌻

Witajcie! 🌻

Dobra, wiem że miał to być przedostatni rozdział, ale cóż, będzie przedprzedostatni.

Jak sobie radzicie w szkole? Mnie trochę przytłoczyła, pogubiłam się odrobine. Wszystkie dni się zlały, więc byłam pewna, że ostatni rozdział wpadł kilka dni temu, a te kilka dni okazały się dwoma tygodniami.

Ostatnio mam jakiś zastój w pisarstwie, ale za to po dwóch miesiącach wróciłam do charakteryzacji, ale zaprzestałam szycie. Nie wiem co się dzieje.

Wracając...

Wydaję mi się, że uda mi zakończyć tą książkę jeszcze we wrześniu, ponieważ finałowy rozdział jest już dawno napisany.

Dajcie znać co sądzicie o sytuacji z Seleną i ogólnie o całym rozdziale. Macie jakieś teorie? Podpowiem, że w sumie jedna z ważniejszych rzeczy z finału jest już dawno zdradzona, ale nie powiem gdzie jej szukać. 💕

Buziaki! ❤️
Pomarncxka 🌻

Przeznaczenie [AWAE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz