Rozdział 3

203 16 8
                                    

Ania Shirley-Cuthbert

Siedziałam na łóżku otoczona błękitną pościelą, gdy do mojego pokoju weszła zestresowana Maryla. Momentalnie przywołałam uśmiech na twarz, wycierając łzy z policzków. Jednak nie udało mi się ukryć mojego dość ponurego humoru przed opiekunką. Kobieta usiadła na skraju łóżka i po chwili zastanowienia w końcu się odezwała.

-Płakałaś? - zapytała troskliwie.
-E ... Tak. Marylo nawet nie wiesz, jakie książki potrafią wywoływać emocje, zwłaszcza, gdy wyobrażasz sobie, że jesteś bohaterką historii. - skłamałamując przywołać mój dawny prób do opowiadania i fascynacji prostymi rzeczami.
-Proszę nie czytaj takich dramatów ... Mam do Ciebie pewne pytanie. - spojrzałam na nią z uśmiechem kiwając głową; - Ciocia Małgorzata ... jej stan pogorszył, a Tomasz nie daje rady pracować i się nią opiekować. Poprosił, więc szefa o urlop, ale by mieć pieniądze na ten czas, musi wyjechać na trzy dni w delegacje. Czy ... Czy moglibyśmy pojechać do niej? Jeśli wolisz zostać, możesz zaprosić kogoś z przyjaciół by tu nocował, abyś nie była sama. - nie mogę jechać teraz do cioci, nie wytrzymam jej ciągłego dogryzania, ale nie chcę zostawać sama. Z drugiej strony, ktoś musi się nią zająć, nie mogę odciągać od tego Cuthbertów. - Zapytaj Dianę albo Cole, albo Gilberta ...
-Jasne, zapytam. Nie martwcie się, wszystko będzie w porządku. - choć usta mówiły odważne słowa, serce drżało mi ze strachu.
-Jakby coś się działo Jerry będzie cały czas pod telefonem i przyjdzie o 7.00 sprawdzić, czy wszystko w porządku.

Po wyjściu kobiety złapałam za telefon leżący na komodzie i napisałam do przyjaciół. Błagam niech się zgodzą! Maryla i Mateusz zaraz wyjeżdżają i muszę im przekazać kto przyjdzie. Jak na złość nastolatkowie nie odpisywali.

————————————————————————
📶LTE                            16.09.                    54%🔋————————————————————————

<   🌼 Bicze Avonlea

Ognista wariatka🥕:
Ej może któreś przyjść do mnie na noc?

Shiperka💙:
Przepraszam kochana, ale nie mogę. Jestem u babci i szybko mnie nie wypuści :(((

MacVinci🖍:
Ja też odpadam, za tydzień mam wystawę, a muszę skończyć jeszcze dwa obrazy i rzeźbę :c

Shiperka💙:
A coś się stało?

Ognista wariatka🥕:
Nie

Ognista wariatka🥕:
Cuthbert'owie muszą znów wyjechać do Małgorzaty i nie będzie ich trzy dni.

MacVinci🖍:
Może napisz do naszego kochanego loczka?

Shiperka💙:
Dobry pomysł! Pisz!

Ognista wariatka🥕:
Wolałabym nie.

Ognista wariatka🥕:
Jeszcze zobaczę

MacVinci🖍:
Ok ale jak coś to pisz ❤️

Ognista wariatka🥕:
❤️
16.45. wyświetlono przez: wszystkich

————————————————————————

Zeszłam na dół, by pożegnać moich rodziców adopcyjnych i poinformować ich, że przyjdzie do mnie Diana i Cole. Wiem, że nie powinnam kłamać, ale co miałam zrobić? Z resztą ostatnio szło mi, to coraz łatwiej...

***

Po szybkim prysznicu przebrana w piżamę usiadłam przy biurku. Zdjęłam z półki pamiętnik ukryty wśród książek i otworzyłam na pierwszej pustej stronie. Potrzebowałam chwili, aby zebrać myśli, jednak nie zajęło, to długo. Już po kilku minutach moja ręka zapisywała kolejne rzędy liter dając choć trochę ukojenia mojej zapłakanej duszy. Dopiłam resztki herbaty znajdującej się w błękitnym kubku w małe jabłka. Odłożyłam pamiętnik na miejsce i przeniosłam się na łóżko.

Przez długi czas nie mogłam zasnąć jednak gdy mi się udało, nie trwało to długo. Obudził mnie dziwny hałas dobiegający do moich uszu. Po chwili osłupienia złapałam za komórkę leżąca koło mnie. Bezmyślnie kliknęłam w pierwszy numer na liście i przyłożyłam telefon do twarzy. Byłam przerażona, a dźwięki dochodzące nawet nie wiem skąd nie ustawały.

— Halo? - odezwał się zaspanym głosem. - Aniu coś się stało? Wszystko w porządku? Jest... 2.00 w nocy...
— Przepraszam, że Cię obudziłam. Nie powinnam była dzwonić... Dobranoc. - Jak mogłam być tak głupia i dzwonić do niego w środku nocy, ponieważ coś usłyszałam?! Anka ogarnij się!
— Nie, stój! Co się stało? - zapytał nie zważając na swoje zmęczenie, gdy miałam już zakończyć rozmowę.
— J-ja coś usłyszałam... Boje się... - odpowiedziałam łamiącym się głosem. Nie mam siły dłużej udawać silnej, jestem przerażona i bezbronna.
— Spokojnie, będę za max 10 minut! - powiedział nagle energicznym głosem, a w tle usłyszałam szelest materiału i trzask drzwi.
— C-co? Nie musisz... - czy on naprawdę chce teraz do mnie przyjechać?
— Już za późno, obudziłaś mnie, więc nie ma odwrotu. - zażartował wywołując u mnie delikatny uśmiech okalany łzami.
— Dziękuję Gilbercie. Mogę się nie rozłączać przez ten czas? - zapytałam pełna nadziei.
— Nawet nie pomyślałem, że mogłabyś to zrobić. - usłyszałam odpalany silnik, a już po chwili chłopak poinformował mnie, że ruszył.

Te 10 minut było dla mnie udręką. Choć Blythe próbował mnie zagadywać i odwracać moją uwagę, ja wciąż odczuwałam lęk. Nie wierzę, że on naprawdę przyjedzie do mnie w środku nocy tylko dlatego, że się boje. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek, a głos w słuchawce potwierdził swoją obecność. Zeszłam powoli po schodach i niepewnie otworzyłam drzwi. Nie skupiając się na konsekwencjach wtuliłam się zapłakana w bruneta, a on pozwolił mi na ten nagły gest rozpaczy i cierpienia przyciągając mnie bliżej siebie. Staliśmy tak w uścisku, aż do momentu, w którym się uspokoiłam.

Gilbert obiecał, że będzie przy mnie, aż do rana. Może, to dziwne, ale czułam się przy nim niesamowicie bezpiecznie, jakby żadne niebezpieczeństwa tego świata nie istniały. Otoczona jego wspaniałą osobą zasnęłam w wierze, że dotrzyma słowa i mnie nie opuści.

🌻🌻🌻

Witajcie!

Wiem, że ostatnie rozdziały nie są jakieś imponująco długie, ale następny, obiecuję że będzie znacznie dłuższy.

Dajcie znać co myślicie o tym rozdziale oraz czy podoba Wam się strona w jaką idzie książka.

Jak coś, to to dziwne coś po środku rozdziału, to moje próby odwzorowania telefonu i messenger'a haha

Buziaki ❤️
Pomarncxka 🌻

Ps.: Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Aaaaa!

Przeznaczenie [AWAE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz