𝚇𝙸𝚅

1.4K 84 1
                                    

Niestety zgodnie z tym, czego mogłam się spodziewać, nie udało mi się zasnąć. Dlatego resztę nocy spędziłam na przeglądaniu internetu. W ten sposób dowiedziałam się, że buntownicy dają nam popalić. Ostatnio napadli na karawan wiozący broń i żołnierzy, którzy przenosili się do innej placówki. Złapano ich część, jednak nadal dwie osoby są poszukiwane. I szczerze współczuję tym których złapali. Na początku ich przesłuchają. Nie cofną się przed niczym, by wyciągnąć z nich informacje. Tortury fizyczne, jak i te psychiczne, które będą miały na celu wydobycie z nich informacji. Jeśli nic nie powiedzą najpewniej w końcu zakatują ich na śmierć. Jeśli zaczną mówić, wrzuca ich do więzienia. Najpewniej do izolatek gdzie spędza resztę swoich dni. No, chyba że będą sprawiać problemy. Wtedy ich zastrzelą. Znam to aż za dobrze. Sama byłam światkiem kilku takich egzekucji. I sama wraz z moim oddziałem złapałam nie jednego buntownika. Uczestniczyłam w przesłuchaniach i innych takich. Nikt nie znak litości. Włącznie ze mną.

Jak to mawia mój ojciec, w tym świecie nie ma miejsca na litość. Zawsze mi powtarza, że ludzie byli głupi. Według naszego prawa, jeśli skazano kogoś trzeci raz za zbrodnie poważną wyrokiem jest kara śmierci. Chociaż za niektóre przewinienia kara śmierci jest przewidywana już za pierwszym ich popełnieniem. Takimi przestępstwami są zbrodnie na tle seksualnym, handel żywym towarem rozumnym, morderstwo z wyjątkowym okrucieństwem i wiele innych. Rząd przeznacza mało pieniędzy na utrzymanie więźniów. Dlatego ich ilość należy ograniczać. Poza tym przestępcy przestępcami pozostają. Jednym z priorytetów władców świata nadprzyrodzonych jest ograniczenie przestępczości. Dlatego nasze metody są takie, a nie inne. I wydaje się to działać. Odsetek przestępczości jest dosyć niski. I chyba nigdy wcześniej w historii świata nie spadł tak nisko.

Ten świat w ogóle ma swoje specyficzne zasady. Demokracja została zniesiona. Kiedyś, kiedy się o tym uczyłam, spytałam mamę dlatego tak jest. W końcu demokracja wydawała się dobra. Wtedy ona powiedziała, że demokracja jest jak autobus pełen wariatów, który jedzie w przepaść. Kierowca pyta skręcić, czy jechać dalej? Wariaci chcą jechać dalej i wszyscy giną. Demokracja jest zawodna, bo ludzie wypowiadają się w niej na tematy, na które się nie znają. I w ten sposób często nawet nieświadomie krzywdzą siebie i innych. Za to mój ojciec powiedział coś o wiele prostszego. "Ja się górnikom w pracę nie wpierdalam, więc niech oni nie wpierdalaj się w moje rządy". Brzmi to okrutnie, bo pojedyncze jednostki nie mają prawa głosy. Jednak ten system sprawdza się lepiej. Bo tak jak mój ojciec powiedział, tak zrobił i kiedy wystąpiły problemy w kopalniach, pozwolono zdecydować górniką i innym ludziom z tego środowiska. Bo to oni mogli podjąć najlepszą decyzję.

Kiedy wybiła pora śniadania, podniosłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Liczyłam, że zdążę zjeść śniadanie, nim zjawia się dziadkowie. Kiedy weszłam do jadalni, spotkałam a niej jedynie Herona.

- Hej. - Rzuciłam, siadając obok niego. - Co dzisiaj tak wcześnie? - Spytałam, raczej nie spodziewając się go jako pierwszego na śniadaniu.

- Są problemy z buntownikami i mam uczestniczyć w jakiejś naradzie. - Wyjaśnił, pijąc kawę. - Chociaż wątpię, byśmy wymyślili coś nowego. Prawo i tak jest bardzo dokładne, jeśli o nich chodzi.

- Czytałam o tym. Chociaż wątpię by internet był najlepszym źródłem wiedzy. - Stwierdziłam, zaczynając śniadanie. - Więc może ty mi powiedz, co się stało?

- Buntownicy napadli na auta przewodzące żołnierzy i broń. Złapano dziesięć osób, jednak żołnierze twierdzą, że kilkoro uciekło, zabierając że sobą broń. Mamy rannych jednak wszyscy żyją.

- Nie poradzili sobie z nimi? Przecież to była tylko zbuntowana banda przeciwko wyszkolonym żołnierzom. - Zauważyłam, spoglądając na brata zdziwiona.

- Niby tak. Jednak to były same wilkołaki, co już było pewnym utrudnieniem. No i buntownicy mieli dobry plan. Ktoś musiał im donieść o trasie przejazdu. Zaatakowali w nocy, kiedy większość żołnierzy spała. Tylko kierowcy nie spali.

- Robią się odważni. Nawet bardziej niż za mojej służby. A myślałam, że to niemożliwe.

Postrzelona zostałam w Waszyngtonie. Niegdyś mieście prezydentów. Teraz w większości składa się z gruzów. Odbicie go byłoby dla ludzi i wszystkich buntowników symbolem. Dlatego wkroczenie do niego byli dla nich tak ważne. Z tego, co wiem, pod ziemią znajdują się sieci tuneli wybudowane po wielkiej wojnie. Trzymane są tam dokumenty i ponoć dochodzi tam do rzeczy, o których rządy wolałyby, by zwykli obywatele nie wiedzieli. No i oczywiście wszyscy, którym mogłoby się to nie spodobać. Dlatego Waszyngton to aktualnie dobrze strzeżona kupa gruzu.

- Twój oddział został ponownie przeniesiony do Waszynktonu. - Oświadczył, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. - Mają nowego dowódcę. Wilkołaka, na którego mówią Invicta.

- Niezwyciężony. - Rzuciłam bardziej do siebie jak do brata. - Słyszałam o nim. To ponoć dobry wojskowy jednak nigdy go nie spotkałam.

- Służył na dawnych ziemiach Europy. Dopiero niedawno przeniesiono go do nas. - Wyjaśnił kontynuując śniadanie. - I pewnie zostaniesz na kilka dni sama. Ponoć mamy jechać do Waszyngtonu. Tam odbędzie się spotkanie rządów.

Najwyższym władca świata jest mój ojciec. Jednak każda z nacji ma swoje rządy. Mentalni niegdyś byli podzieleni na małe sabaty. Teraz jest podobnie tylko, że sabaty mają jeden wspólny rząd najwyższy. Składa się on z rady starszych, w której skład wchodzą najpotężniejsi mentalni o największej wiedzy. Wampiry zawsze miały swoje królestwo, to się nie zmieniło. Na jego czele stoi rząd wampirów rodów pierwotnych podlegający oczywiście królowi. Potem wilkołaki, które dzieła się na watahy a na ich czele stoi podobnie jak w pozostałych przypadkach rząd, który składa się z najpotężniejszych alf na świecie. Każdy z rządów liczy w sobie piętnaście osób.

- Miłe wspomnienia wracają. - Rzuciłam, skupiając się na swoim talerzu. - Uważaj na siebie. Wiesz, jaka jest sytuacja w tym przeklętym mieście.

- Dużo znaczy dla buntowników, ale nic mi nie będzie. Do miasta sprowadzono dodatkowe oddziały, które będą dbać o nasze bezpieczeństwo.

- Mam wrażenie, że ojciec wybrał to miasto, by pokazać buntownikom, że się nie boi. Szkoda tylko, że to może kogoś zabić. - Stwierdziłam, kończąc śniadanie.

- Nic nam nie będzie, gwarantuje. A jak wrócę to opowiem Ci, jak radzi sobie twój dawny oddział. - Obiecał, wstając z miejsca. - I nawet nie udawał, że cię to nie obchodzi, bo wiem, że tak nie jest.

- Dobra geniuszu spadaj już, bo nie wypada ci się spóźnić na tę radę czy co to tak jest. - Rzuciłam, sama wstając od stołu. - Ja muszę iść na trening.

Ruszyłam do wyjścia, cały czas myśląc o tym co powiedział mi brat. Czyli wychodzi na to, że buntownicy stali się odważni. Co niestety oznacza jeszcze więcej trupów po obu stronach. Jednak czego innego można się było spodziewać. W końcu to wojna.

Na granicy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz