𝚇𝚇𝙸𝚇

1.1K 77 9
                                    

~Octavia~

Podobnie jak wczoraj i ten wieczór spędzaliśmy razem. Z uwagą obserwowałam Cezara, który opowiadał mi o swojej rodzinie. Jak się okazało jego ojciec Koda, jest wilkołakiem a jego matka Lejzi jest mentalną. Ma młodsza sióstr Atenę, która jest wilkołakiem i starszego brata Mirena, które jest hybrydą. I jak się okazuje, kiedyś go spotkałam. Jest wojskowym i dowodzi oddziałem, z którym dwa lata temu współpracowałam. Pamiętam go jako fajnego gościa z poczuciem humoru. Jednak w życiu nie powiedziałabym, że jest spokrewniony z Cezarem. Są kompletnie różni, jeśli chodzi o wygląd i o charakter. A przynajmniej z tego, co zapamiętałam.

W pewnym momencie mentalny podciągnął rękawy koszuli. Dzięki temu mogłam dostrzec blizny na jego rękach. Przyglądałam się im uważnie, co bez wątpienia nie ullbiegło jego uwadze. Bo ku mojemu zdziwieniu zdjął z siebie koszule, odsłaniając przede mną tors pokryty bliznami.

- Jak to wszystko się stało? - Dopytałam, patrząc na jego tors. - Przecież nigdy nie walczysz w bliskich starciach i nigdy nie byłeś żołnierzem.

- Nigdy nim nie byłem, jednak ojciec mnie do tego szkolił. Nie zrozum mnie źle, nie jestem ofiarą przemocy domowej czy czego w tym stylu. Po prostu ojciec traktował treningi bardzo na poważnie. - Wyjaśnił, a ja nieco niepewnie wstałam z łóżka i przejechałam palcami po największej bliźnie na piersi. - Pokaże ci jak powstała. A raczej pokaże ci jak to zobaczyć. - Oświadczył, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.

- Myślisz, że dam radę? Takie wchodzenie innym do głowy to trudna sprawa.

- Wpuszczą cię do umysłu, a nawet pomogę Ci wejść więc to powinno być dosyć łatwe. - Pokiwała głową na znak, że rozumiem, a ten uśmiechnął się lekko. - Połóż palce na moich skroniach i się rozluźnij. Pomyśl o tym, że chcesz zobaczyć jak powstała ta blizna i staraj się ją sobie wyobrazić przy zamkniętych oczach.

Wypuściłam powietrze z ust i zamkła oczy. Cały czas wyobrażałam sobie tę bliznę. Po upływie jakiejś minuty otworzyłam. Oczy, by powiedzieć mu, że to nie działa. Jednak jak się okazało, zadziałało. Znalazłam się w długim korytarzu, z masą drzwi. Wszystkie były szare i miały na sobie wyryte daty. Podejrzewam, że tak właśnie wygląda miejsce, gdzie to Cezar przechowuj wspomienie. Ponoć u każdego to miejsce wygląda nieco inaczej. Coś kazało mi iść przed siebie, więc to też zrobiłam. W końcu odnalazłam drzwi, które jako jedyne były uchylone. Po dacie stwierdziłam, że Cezar miał wtedy siedemnaście lat.

Weszłam do środka i pierwszym co mnie uderzyło, był jasny rozbłysk światła. Kiedy ten zniknął, znalazłam się najpewniej w jakiejś sali treningowej. Rozejrzałam się po sali i w końcu odnalazłam Cezara. Walczył z wyższym od siebie mężczyzna o kruczoczarnych włosach. Był bardzo wysoki i mocno zbudowany więc z łatwością poznałam w nim wilkołaka. A jego złote oczy tylko upewniły mnie w przekonaniu, że to jego ojciec. Obaj byli pół nadzy i walczyli, co wyglądało dosyć poważnie. W pewnik momencie wilkołak wziął mocny zamach i rozciął pierś chłopaka. Ten upadł na ziemię przez siłę kolejnego ciosu.

- Kurwa. - Przeklinał Cezar a ja zaśmiałam się lekko. Jeszcze nigdy nie słyszałam, by przeklinał.

- Słownictwo Cezar. - Upomniał go wilkołak, pomagając mu wstać z ziemi. - Byłeś dobry, ale swojego staruszka nie szybko pokonasz.

- A raczej nigdy. - Stwierdził, przykładając dłoń do rany.

- Trening czyni mistrza młody. Jeszcze trochę i będziesz walczył nie gorzej niż ja. W końcu jesteś moim synem.

- Czasem mam ku temu wątpliwości. - Przyznał, a mężczyzna przyciągnął go do siebie.

- Nawet nie gadaj takich głupot. - Warknął czochrając go po niebieskich włosach. - Jesteś silniejszy, niż ci się wydaje. Potrzebujesz tylko w to uwierzyć. Tak jak mawia twoja matka, siła umysłu jest doprawdy potężny. Zwłaszcza twoja.

- Niech Ci będzie. - Rzucił, zdobywając się na lekki uśmiech.

- Na spokojnie. A teraz choć to opatrzyć, bo mama nas zabije. - Zarządził wilkołak i razem ruszyli do wyjścia.

Czekałam aż wspomienie się skończy, jednak tak się nie stało. Za to na jednej ze ścian pojawiły się kolejne drzwi. Stwierdziłam, że Cezar chce mi coś jeszcze pokazać, dlatego przed nimi stanęłam. Widziało na nich wiele dat zapisanych bardzo chaotycznie. Były wyskrobane w drzwiach pod różnymi kątami i w bardzo przypadkowych miejscach. Wydawały mi się kompletnie nie pasować do panującego tutaj porządku. Przeszłam przez drzwi i ponownie ujrzałam jasność, a potem znalazłam się na szkolnym korytarzy. Cezar szedł przed siebie, a ja ruszyłam na nim. Szybko doszukałam się loga szkoły. Kiedy je dostrzegłam, mogłam odczytać jej nazwę. "Szkoła ponadpodstawowa dla mentalnych imienia Elajny Moor". Szłam za chłopakiem i patrzyłam na uczniów. Szeptali między sobą i mało dyskretnie wskazywali palcami na mentalnego. Co chwila to, co widziałam jakby drgało, a uczniowie zmieniali swoje miejsca i ubrania. Tak samo jak mentalny co wskazywałoby na to, że ten scenariusz się powtarzała. Chłopak naciągał nerwowo rękawy koszuli. I wtedy w głowie zaświeciła mi się czerwona lampka. Kompleksy.

Ogarnęła mnie światłość, przez którą musiałam zamknąć oczy. Kiedy je otworzyłam, zobaczyłam Cezara. Wzięłam głęboki wdech i zabrałam ręce z jego skroni. Cały czas, bacznie mu się przyglądając.

- Każdy ma swoje urazy z przeszłości. - Stwierdził, lekko się uśmiechając. - Ja jako nastolatek miałem kompleksy na punkcie swoich blizn. Wydawało mi się, że wszyscy na nie patrzą i je komentują. To, co widziałaś za drugimi drzwiami to nie do końca wspomnienie. Raczej uraz zapisany w mojej głowie. - Wyjaśnił, a ja wykonałam krok w tył.

- Nawet nie wiesz, jak dobrze cię rozumiem. - Podciagłam materiał bluzki, pokazując mu blizny na brzuchu. - To po postrzale. Zresztą kiedyś Ci o tym opowiadałam.

- Tak, kiedy zobaczyłem co masz na nogach. - Przypominał, a ja skinęłam głową. - Jednak to wygląda gorzej.

- Tu wbiła się jednak kula. - Wskazałam na czarną plame ze źle zagojoną skórą. - A tutaj druga. - Wskazałam na podobną bliznę. - Chyba mój największy kompleks.

- Moim zdaniem wygląda to całkiem uroczo. - Oświadczył, a ja niewiele myśląc pozbyłam się koszulki. - A im wyżej tym są mniej widoczne. - Zauważył uważnie śledząc ślady na moim ciele.

- Nie brzydzi cię to? - Spytałam oczekując mniej przyjemnej reakcji.

Nie wstydziłam się swojego ciała. A fakt, że oglądał moje piersi, nie był ani trochę dla mnie krępujący. Raczej bardziej przeszkadzały mi ślady, które zostawił na moim ciele tojad.

- A dlaczego by miało? - Spytał, patrząc mi prosto w oczy.

W tym momencie w mojej głowie urodziła się chęć zrobienia jednej rzeczy. Nie mogłam być pewna, że to wszystkiego nie zepsuje. Jednak bardzo chciałam to zrobić. Przede wszystkim dlatego, że życie jest zbyt krótkie, by się bać lub czekać bez końca na odpowiednią okazję. A ja nauczyłam się, że dzisiaj jesteśmy a juto nas nie ma, dlatego należy z każdej chwili czerpać jak najwięcej. By w godzinie śmierci, nie żałować tego czego nie zrobiliśmy.

Na granicy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz