𝚇𝚇𝚅𝙸𝙸𝙸

1.1K 78 15
                                    

~Cezar~

Mimo moich sprzeciwów Octavia upadłą się, że pójdzie dzisiaj na rehabilitację. Ja uważałem, że to okropny pomysł. Moim zdaniem powinna zostać w domu i przetrawiać to, co zobaczyła. Niestety ta kobieta ma to do siebie, że jeśli na coś się uprze nie ma możliwości, by ją przekonać. Dlatego zebraliśmy się z jej pokoju, a ona ubrała na nogi szyny. I od tego zamierzałem ją odwieść, jednak po raz kolejny się uparła twierdząc, że ta krótka chwila na pewno nie zaszkodzi. W tym momencie chciałem ją udusić, jednak jakimś cudem powstrzymałem chcęć mordu i pomogłem jej wstać z łóżka.

W milczeniu dotarliśmy do szpitala. Nie chciałem zadręczać jej pytaniami. Chciałem dać jej czas, na przemyślenie tego co zobaczyła. A raczej tego, co przeżyła po raz kolejny. Widziałem po jej minie, że jest zamyślona. Dlatego nie chciałem jej przeszkadzać. Kiedy weszliśmy na salę, powitał nas uśmiechnięty Isaac. Zresztą ja chyba w życiu nie widziałem go z innym wyrazem twarzy. Tej facet był pełen pozytywnej energi, którą zarażał wszystkich wokół siebie. Dlatego był odpowiednia osoba, by wykonywać ten konkretny zwód.

- Dobrze, że wszystko się udało. - Oświadczył, mówiąc najpewniej o operacji. - Dobra to dzisiaj będziemy pracować nad tym drugim wcieleniem, więc musisz zmienić formę. Damy Ci chwilę. - Wilkołak złapał moje ramię i wyprowadził mnie do sąsiedniej sali. - I jak ona sobie radzi?

- Myślę, że jest coraz lepiej. Ta operacja była jej potrzebna nie tyle fizycznie ile psychicznie. - Stwierdziłem zgodnie z władnymi obserwacjami.

- Tu muszę się zgodzić. Widać po niej było, że ten brak sprawności ja zamęcza. - Rzucił, wzdychając ciężko. - Zobaczymy teraz, jak ma się jej zwierzę. Neli prosiła, bym nie pozwolił jej się przeforsowywać.

- Czyżbyś był z doktor Moor na ty? - Dopytałem, a ten spojrzał na mnie z cwaniackim uśmiechem.

- Spędzamy razem w pracy sporo czasu. I jakoś tak zagadaliśmy się przy porannej kawie. - Wyjaśnił i chyba chcąc uciąć temat, wrócił do sali w której przebywała Octavia.

Rudy wilk leżał na ziemi z podniesioną głową i bacznie się nam przyglądał. Po cięciach wykonanych w trakcie operacji nie było już śladu. Wszystko, co po niej zostało to ogolone włosy, na połowie ciała wielka co wyglądało dosyć zabawnie. Ubrania trybryda leżały gdzieś z boku na jednym stosie.

- Zaczniemy od masażu i zobaczymy, jak łapy pracują. - Oświadczył brunet i podszedł do wilka. - Obróć się na plecy. - Polecił a zwierzę, posłusznie wykonało polecenie.

Isaac ukląkł obok wilka i złapał jedna z jego tylnych łap. Zaczaj wykonywać nią rychy, by sprawdzić, czy nie ma w nich oporu. Octavia za to cały czas leżała i wydawała się rozluźnione. Co było dobrym znakiem, bo znaczyło tyle, że łapy nie bolą.

- Wygląda to całkiem nieźle. - Stwierdził wilkołak, co tylko potwierdziło moje przypuszczenia. - Dobra zobaczymy czy uda Ci się podnieść. Obróć się normalnie, a ja pomogę Ci wstać.

Rudy wilk obrócił się na brzuch i podniósł się na przednich łapach. Następnie próbował podnieść tyłek, co w końcu z pomocą Isaaca mu się udało. Tyle łapy trzęsły się dosyć mocno i wydawało się, że odczuwa ból jednak Octavia stała tak długo aż rehabilitant nie odłożył jej na ziemię.

- Myślę, że skupimy się na ćwiczeniach w wodzie, by wzmocnić mięśnie i wypracować na nowo odpowiednie ruchy. Będziemy też ćwiczyć takie wstawanie i myślę, że efekty powinny być szybko widoczne.

- Brzmi aż zbyt dobrze. - Stwierdziłem, podchodząc do wilka i głaszcząc go po głowie. Na ten gest zwiedzę zamerdało ogonem niczym pies.

- Octavia jest silna, a operacja została dobrze wykonana. Już wkrótce jej wilk będzie jak nowo narodzony. - Zapewnił brunet, poklepując zwierzę po boku. - Wstaniemy jeszcze raz. - Oświadczył, a Octavia podniosła się na przednich łapach to samo próbując zrobić z tylnimi. - Nie tak szybko. Nie wstaniesz sama dzień po operacji. - Uspokoił ją Isaac ponownie pomógł jej się podnieść.

- Jesteś zdecydowanie nieco zbyt niecierpliwa. - Oświadczyłem, patrząc wilczycy prosto w oczy. - Daj sobie jeszcze trochę czasu. Za niedługo na pewno dasz radę biegać sama.

- Zgadzam się z przedmówcą. Tylko nie możesz się przeforsować, bo wtedy możesz sobie coś uszkodzić i tyle było z wymarzonej sprawności. - Brunet powoli pomógł jej wrócić do pozycji leżącej. - Wszystko przyjdzie z czasem. A teraz wróć do ludzkiej postaci. Jej też poświęcimy chwilę.

Ponownie wyszliśmy z sali, by dać jej chwilę. W tym czasie Isaac odpisał na kilka wiadomości, a ja spojrzałem na niego znacząco.

- Czyżby nasza pani doktor? - Spytałam z cwaniackim uśmiechem.

- Ej już się tak nie podniecaj. Bo jeszcze zostaniemy rodziną. - Stwierdził, a ja spojrzałem na niego zaskoczony. - Błagam przecież widać, że między wami jest ta mięta.

- Twoja pani lekarz też tak uważa. Dobrze się dobraliście. - Rzuciłem, krzyżując ramiona na piersi. - Serio aż tak widać?

- Oj bardzo widać. Zwłaszcza kiedy ktoś cię zna i wie, jakie masz zazwyczaj podejście do podopiecznych. - Zapewnił, okładając telefon. - Zaproś ją gdzieś.

- Zjedliśmy wczoraj razem kolacje. I spędziłem u niej noc. A uprzedzając twoje wścibskie pytania tylko spaliśmy.

- No właśnie. Wy w zasadzie już nawet randkujecie. Teraz pytanie, czy planujesz wyjechać? - Spytał a ja spojrzałem na niego, lekko zaskoczony.

- Szczerze? To nie mam ochoty nigdzie bez jej jechać. - Przyznałem, opierając się o najbliższą ścianę. - Tylko rzecz w tym, że, żadnemu z nas nie posłuży takie siedzenie tutaj bez celu.

- No to zabierz ją ze sobą. - Zaproponował, a mnie nieco zatkało. - No co? Jej stan jest dobry, a jak będzie w pełni sprawna chociaż jako wilk to da radę z tobą jeździć. Chociaż żeby nie było, powinniście o to spytać Neli.

- W zasadzie to jej to zapronponuje. W końcu bez przerwy mi powtarza, jak nie lubi tego miejsca.

- Ej zapomnieliście już o mnie?! - Krzyknęła Octavia, przypominając nam o swojej obecności.

Wraz z wilkołakiem wróciliśmy na salę gdzie już czekała gotowa trybryda. Stała ubrana w to, co wcześniej i wydawała się być w doskonałym nastroju. To, że w końcu poczuła nogi pod wilczą postacią, było dla niej bardzo ważne.

- Octavia zdejmij szyny i podejdź do poręczy. Cezar ci pomoże. - Oświadczył Isaac. Co za cwany lis.

Zrobiliśmy, co kazał. Octavia złapała się poręczy a część ciężaru własnego ciała oparła na mojej klatce piersiowej. Postawiłem pierwszy krok do przodu, przy czym Octavia zrobiła to samo. Dzięki temu, że moje nogi pchały jej, unosiła nogi nieco wyżej niż zazwyczaj.

Isaac, zanim nas wypuścił, wrobił nas w jeszcze kilka wspólnych ćwiczeń. W ten sposób nauczył mnie jak pracować z Octavią. Potem wróciliśmy do domu i podobnie jak wczoraj zjedliśmy razem kolacje. Dużo przy tym rozmawialiśmy, przez co wieczór minął nam bardzo miło.

Na granicy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz