𝚇𝙸

1.5K 92 0
                                    

Mentalny przyglądał mi się tak, jakby chciał prześwietlić moją duszę. Ja obserwowałam go z nie mniejszą uwagą. Wiedziałam, że wie, co robi. W końcu to mentalny, który zajmuje się takimi przypadkami od dawna. I liczyłam na to, że mi pomoże bardziej niż na cokolwiek innego. Może właśnie dlatego milczałam, dając mu robić to co uzna za słuszne. On jednak milczał dłuższą chwilę, co już powoli zaczynało mnie irytować. Nienawidziłam tego poczucia marnowanego czasu. A teraz czułam je aż nadwyraz mocno.

- Nie grzeszysz cierpliwością. A ponoć u wojskowych to ważna cecha. - Stwierdził Cezar, dostrzegając moje podenerwowanie.

- Nie lubię czuć, że marnuje czas. Jeśli czuję, że czekam i to przyniesie korzyści, jestem w stanie się kontrolować. Jednak takie siedzenie bez celu mnie irytuje.

- Pamiętaj, że ja nigdy nie robię rzeczy bezcelowych. - Zapewnił, spoglądając w stronę trenujących wampirów. - Przy użyciu mocy mentalnych jest ważne kilka rzeczy. Cierpliwość, upór i przede wszystkim chęci. Podstawą ten mocy nie jest twoja siła fizyczna a psychiczna.

- Więc co teraz będę trenować psychikę? - Spytałam nieco niepewnie.

- Dokładnie. Słyszałaś kiedyś o medytacji? Bo jak nie to źle. Medytacja jest ważna i będzie częścią naszych treningów. Tak jak rozmowy, w których trakcie się otwierasz.

- Nie wiem, czy powiem Ci rzeczy aż tak istotne i aż tak się otworze, ale niech będzie. - Wzruszyłam ramionami, spoglądając kątem oka na wampiry.

- Moce mentalne szwankowały u ciebie, od kiedy byłaś mała. Opowiedz mi o tym. - Zasugerował a ja Westchnęłam cicho.

Niby mam tylko dwadzieścia pięć lat jednak to masa czasu. Zwłaszcza kiedy próbujesz sobie przypomnieć rzeczy z wczesnego dzieciństwa. Które wydaje się tak odległe, jakby dzieliły cię od niego wieki.

- Kiedy miałam pięć lat, czyli wtedy kiedy powinnam zacząć zyskiwać moce, rodzice posłali mnie na treningi. Szybko jednak okazało się, że moce się nie uaktywniły. Czego bym nie robiła, po prostu ich nie było. Więc początkowo stwierdzono, że jestem hybryda i nie posiadam mocy mentalnych. Jednak kiedy byłam starsza i wodziły mną silne emocje moc się uaktywniała. Rzeczy wokół mnie spadywały z półek i takie tam. Jednak w dalszym ciągu nie byłam w stanie nad tym panować. Więc po prostu sobie odpuściłam. No i skupiłam się na pozostałych dwóch wcieleniach.

- Wampir i wilkołak. Jednak teraz przez nogi są one bezużyteczne więc, jako że nie postało ci już nic, wróciłaś do mocy mentalnych. - Stwierdził, a ja skinęłam głową. - Więc czeka nas naprawdę masa pracy. Bo na razie chyba brakuje Ci wszystkiego, co jest potrzebne by władać mocami mentalnymi.

- Teraz to już w ogóle zbudowałeś we mnie pozytywne myślenie. - Parsknęłam śmiechem, poprawiając się na trawie.

- Bolą cię nogi? - Spytał mentalny, a ja westchnęłam ciężko.

- Nie... No może trochę. Ciężko tak siedzieć nie mogąc w żaden sposób zmienić swojej pozycji.

- Będziesz musiała jakoś przywyknąć. - Stwierdził, zrzucając z siebie płaszcz. - To, co cię blokuję musi sięgać, bardzo wczesnego etapu twojego życia. Być może już nawet o tym nie pamiętasz, jednak to nadal tworzy w tobie blokadę.

- Czyli odkrycie tego będzie cholernie trudne. - Stwierdziłam, poprawiając włosy. Chyba czas je obciąć. - No, chyba że w ogóle jest niemożliwe.

- Mentalni są specyficzni. Potrafimy wracać wspomnieniami, do rzeczy których na co dzień nie pamiętamy dzięki kontroli nad własnym umysłem. A jeśli poprowadzimy cię w dobyrym kierunku, odpowiednie wspomnienia same wrócą.

- Dobra, ale skąd będziesz wiedział, że ten kierunek jest odpowiedni? - Dopytałam, niewiele z tego wszystkiego rozumiejąc.

- Spokojnie to już mój problem.

- W końcu ty jesteś tutaj specjalistą. - Stwierdziłam, poprawiając się na ziemi. Ja naprawdę nie mogę siedzieć w tak niewygodnych miejscach.

- Możesz się nadal przemieniać? - Spytał nagle, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. - Chodzi o komfort psychiczny. Pewnie umiejętność przemiany ci go zapewniała.

- Lubisz skakać po tematach co? - Spytałam lekko rozbawiona. Taki chaos nie pasuje mi do mentalnego.

- W zasadzie temat ogólny cały czas jest ten sam. W końcu wszystkie te tematy dotyczą twojej psychiki i mocy. Poza tym takie skakanie po tematach sprawia, że rozmowa nie jest nudna i trzyma tępo.

- Więc tak mogę się przemienić. Jednak tylne łapy nie pracują, więc to nie ma większego sensu. - Wyjaśniłam wracając wspomnieniami, do pierwszej przemiany po wypadku.

To były bolesną chwilę. Początkowo straszny ból fizyczny, a potem dopadająca mnie świadomość, że nic już nie będzie takie samo, że straciłam wszystko. Desperacka próba wykonania chociaż jednego kroku. I upadek. Ciągnięcie za sobą łap, które okazały się ciężarem, a nie wsparciem. I przysięga, że już nigdy nie zmienię formy. Bo też niby po co miałabym to robić.

- Lubiłaś przemiany? - Kontynuował, a ja westchnęłam cicho.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. Ktoś, kto nigdy tego nie przeszedł, nigdy nie rozumie. Tego poczucia wolności i dzikości. Kiedy zmieniałam formę, znikały wszelkie ograniczenia.

- Masz rację, nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. - Przyznał, przenosząc wzrok na wielkie mury które otaczały nas z każdej strony. - Nie często mogłaś stąd wychodzić co? - Spytał, ostatecznie zatrzymując wzrok na mnie.

- Całe dzieciństwo spędziłam za murami jak w więzieniu. Często nawet poza teraz domu rodzinnego chodziłam z obstawą. Dopiero po pierwszej przemianie wyszłam poza mury. Wbiegłam do pierwszego lasu i biegłam, jakby nic już się nie liczyło. Nikt nie mógł mnie zatrzymać.

- Byłaś naprawdę wolna. Nie myślałaś o tym, czego oczekują inni, jaką powinnaś być, liczyli się tylko to co tu i teraz.

- Kiedyś musiałeś coś takiego przeżyć. Prawda? - Spojrzałam na niego i obserwowałam jak kącik jego ust, wędruje ku górze.

- Czułem się tak, kiedy wyjechałem z domu. Dopiero kiedy pokonałem bramę, byłem naprawdę wolny. Pierwsze raz w swoim życiu.

- To zabawne. Inni marzą by żyć jak my, a my marzymy by żyć jak inni. - Parsknęłam śmiechem, spoglądając na trenujące wampiry, które pewnie już kończyły dzisiejszy trening.

- Na pewno są osoby, które są zadowolone z tego, w jakim miejscu i na jakim stanowisku się urodzimy. Po prostu my nie mamy szczęścia się do nich zaliczać.

- Wielka kurwa szkoda.

- Musimy się zbierać. Zaraz zaczynasz rehabilitację. - Oświadczył, podnoszą się z ziemi. - Isaac nie lubi, kiedy ktoś się spóźnia. - Podniósł płaszcz z ziemi i otrzepał go z trawy.

- Znasz go? - Spytałam zaskoczona.

- Tak. On jest najlepszy. Więc często zajmuje się mentalnymi, którzy przy wypadkach często tworzą blokady. Więc często pracujemy razem.

- Mogłam się w sumie domyślić... I musisz mi pomóc. Sama nie wstanę. - Wyciągłam przed siebie dłonie a on pomógł mi wstać. - Dzięki.

- Nie ma za co. A teraz chodźmy. Chętnie popatrzę, jak ci idzie. - Oświadczył, ruszając w stronę kliniki.

- Jak chcesz, ale gwarantuje, że nie ma na go patrzeć. - Zapewniłam, ruszając za nim.

- Pozwól, że sam to ocenie.

Na granicy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz