-𝟸𝟻-

767 38 7
                                    

TO wydawało się być tak przerażajace, że aż niemożliwe... Moment kiedy podniosłam głowę i spojrzałam w jego dobrze znane mi duże, zielone oczy, które kiedyś wydawały mi się być najpiękniejsze na świecie. Wszystko w jednej chwili powróciło. Wszystkie wspólnie spędzone chwile. Każda łza wylana przez owego chłopaka. W tamtej chwili moimi oczami ukazały się wszystkie sceny, które za wszelką cenę próbowałam zapomnieć.

To on... To do jasnej cholery ON.

-Jacob Miller- powiedział złotowłosy chłopak podając mi rękę i uśmiechając się przy tym miło. Nie wiem czemu, ale w tym uśmiechu widziałam trochę goryczy, żalu czy nawet smutku... „Czy mu było przykro?"- zadawałam sobie to pytanie w głowie, na które nie byłam w stanie odpowiedzieć.

Gdyby nie Thomas zapewne uciekłabym na drugi koniec świata, ale jako że chłopak nagrywał Vloga i wszystko zostałoby uwiecznione. Niechętnie podałam złotowłosemu rękę na przywitanie czując dreszcz przebiegający po plecak. Jego dotyk wywołał u mnie gęsią skórkę i sprawił, że momentalnie zrobiło mi się zimno.

-Bella Stanley- przedstawiłam się cicho, po czym lekko przesunęłam się w stronę Chase'a stojącego obok, który wyglądał na lekko zaniepokojonego moim zachowaniem.

-No to skoro wszyscy się znamy, możemy zacząć sesję- powiedział ochoczo Bryant i podszedł do Jacoba dać wytyczne i wskazówki dotyczące zdjęć.

Prawdę powiedziawszy nie spodziewałam się, że sesja przeminie w pozytywnym nastroju i że Jacob nie będzie zwracał na mnie większej uwagi niż była potrzebna. Widziałam, że Chase zdążył zauważyć moje roztrzęsienie, ale dałam mu znak, iż wytłumaczę mu wszystko potem.

-Bella?- po chwili usłyszałam za plecami dobrze znany mi głos.

-Tak Jacob?- powiedziałam odwracając się w jego stronę.

-Przepraszam. Naprawdę bardzo, bardzo cię przepraszam. Nie musisz mi wybaczać, ale po prostu chcę abyś wiedziała, że się leczyłem i jestem całkowicie innym człowiekiem niż kiedyś. A te wszystkie listy, które miał ci dawać Jason były naprawdę stare... Tak bardzo cię przepraszam. Nie oczekuję, że zostaniemy przyjaciółmi, ale...- plątał się w słowach Jacob do momentu, w którym przerwałam jego monolog.

-Spokojnie, wszystko jest ok. Rozumiem, że się zmieniłeś i mam nadzieję, że pozostaniesz najlepszą wersją siebie jak najdłużej- powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się szczerze wciąż nie wierząc, że Jacob, który miesiącami znęcał się nade mną psychicznie jak i fizycznie mnie przeprosił.

-Naprawdę bardzo, bardzo cię za wszystko przepraszam... Widzę, że jesteś kompletnie zakochana w tym całym Hudsonie, więc po prostu życzę ci jak najlepiej w związku z nim- dodał jeszcze Jacob, wywołując jeszcze większy szok na mojej twarzy.

-Dzięki...- wyjąkałam, a chłopak uśmiechnął się miło.

-Podobała ci się dzisiejsza sesja?- zapytał jakby nigdy nic, a ja pokiwałam głową.

-Tak, było naprawdę przyjemnie- powiedziałam, na co chłopak zareagował śmiechem.

-Wiesz co? W ogóle się nie zmieniłaś od czasu kiedy cię ostatni raz widziałem. Wciąż jesteś tak samo przesłodka i czarująca. Do zobaczenia Bella- dodał jeszcze Jacob po czym odszedł zostawiając mnie samą ogarniętą szokiem i zdziwieniem. To był moment, który sprawił, że zaczęłam wierzyć w możliwość zmiany nawet najgorszego człowieka.

Po chwili potrząsnęłam głową, aby spróbować wybudzić się z szoku i poszłam do pokoju poprawić fryzurę przed przyjazdem Josha i Bryce'a.

-To powiesz mi w końcu czy wszystko jest w porządku?- zapytał opierający się o framugę drzwi Chase, a ja ruszyłam w kierunku chłopaka, po czym szybko wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

-Wszystko jest wspaniale...- powiedziałam uśmiechając się.

***

-Czyli ten Jacob od Bryanta to twój ex?!- zapytał po raz kolejny z niedowierzaniem Chase.

Od bitych piętnastu minut siedziałam z chłopakiem w pokoju i próbowałam mu wytłumaczyć dokładny przebieg mojej rozmowy z Jacobem.

-Tak Huddy, mówiłam ci to już z pięć razy...- powtórzyłam cicho, po czym zrezygnowana położyłam się na łóżko.

-Dobrze, dobrze... Powiedzmy, że już rozumiem- położył się obok mnie lekko uśmiechając się Chase, a pomiędzy nami zapanowała komfortowa cisza. Żadne z nas jej nie zakłócało, tylko po prostu cieszyliśmy się obecnością drugiej połówki.

-Cieszę się, że to się już skończyło- dodałam po dłuższej chwili mając na myśli całą sytuację z Jacobem, a Chase pokiwał głową zgodnie.

-Ja też- odparł chłopak zamykając na chwilę oczy, a ja spróbowałam podnieść z łóżka, lecz Chase złapał mnie za rękę i przyciągną do siebie.

-Huddy, zaraz będzie Josh i Bryce- powiedziałam patrząc w niebieskie oczy chłopaka.

-To się nie liczy...- wyszeptał przeczesując ręką moje włosy. Tak bardzo chciałam, aby czas się zatrzymał i ta chwila trwała wiecznie, lecz niektóre życzenia po prostu nie mogą się spełnić...

𝙸𝚝 𝚍𝚘𝚎𝚜𝚗'𝚝 𝚌𝚘𝚞𝚗𝚝|| 𝐂𝐡𝐚𝐬𝐞 𝐇𝐮𝐝𝐬𝐨𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz