"Cola"

180 19 2
                                    

Utwór "Cola" to jeden z najbardziej kontrowersyjnych piosenek z repertuaru Lany Del Rey. Słuchacze zdają się skupiać tylko i wyłącznie na wersie, w którym Del Rey twierdzi, że "tam na dole" smakuje jak Pepsi-Cola. Od niedawna kontrowersje wzbudza także nawiązanie do Harveya Weinsteina, które pojawiło się w piosence. W rezultacie Lana obiecała już nigdy nie wykonać utworu na żywo (niestety), ale przynajmniej nie usunęła go z serwisów streamingowych. Tymczasem "Cola" to coś znacznie więcej niż tylko zabawne porównanie i niefortunne nawiązanie do owianego złą sławą producenta filmowego. To kolejna oda do Ameryki, a jej podmiotem mówiącym wydaje mi się być zepsuta sławą i blichtrem gwiazda bez hamulców moralnych, zwiedzająca drugą, ciemniejszą stronę tytułowego "Paradise", czyli "Raju".

"My pussy tastes like Pepsi cola
My eyes are wide like cherry pies"
Porównanie swoich dolnych partii ciała do smaku Pepsi-Coli, a oczu do placków z czereśniami nie ma na celu jedynie wywoływać uśmiechu czy zdziwienia. Są to porównania nieprzypadkowe - zarówno Pepsi-Cola jak i placki z czereśniami kojarzą się bardzo amerykańsko. Można je dostać w przydrożnych knajpach z szafami grającymi i neonowym flamingiem na ścianie, gdzie kelnerki jeżdżą na wrotkach. Są jednym z typowych, stereotypowych pozycji w amerykańskiej knajpie. Poza tym, w trakcie pisania tego utworu, Lana była w burzliwym związku z Barrie-Jamesem O'Neillem, szkockim muzykiem, który ponoć powiedział jej kiedyś: "Wy, amerykańskie dziewczyny macie o sobie strasznie wysokie mniemanie i nosicie się jakby wasze ci*ki smakowały jak cola". Lana postanowiła więc wykorzystać ten uroczy "komplement", ale słowa O'Neilla wynikały właśnie z tego jak amerykańsko kojarzą nam się Coca-Cola czy Pepsi.

"I got sweet taste for men who are older
It's always been so, it's no surprise"
Ten moment także nikogo nie dziwi, ale trzeba przyznać, że stanowi piękną kontynuację dla kontrowersyjnego wstępu do utworu. Mało kto przyznałby się do swoich "nietypowych" upodobań z podobną niewymuszoną i rozbrajającą szczerością. Jest to także nawiązanie do osoby, o której Lana będzie śpiewała później.

"Harvey's in the sky with diamonds and he's making me crazy
(I come alive, alive)
All he wants to do is party with his pretty baby"
Harvey to oczywiście Harvey Weinstein, który teraz odsiaduje w więzieniu za liczne napaści na tle seksualnym. Zwykł on "zwabiać" do siebie dziewczyny, obiecując im w zamian szybką drogę na szczyt. Mając na uwadze to, o czym Lana śpiewała w utworze "Fucked My Way Up To The Top", można przyjąć, że Del Rey zwykła wykorzystywać dwuznaczne propozycje Weinsteina. Nie oznacza to oczywiście, że do czegokolwiek ją zmuszał. Skoro już przed laty zaśpiewała o tym w tak swobodny sposób to raczej oczywiste, że nie doszło między nimi do niczego nielegalnego. Zastanawia tylko to, czy Lana wiedziała o tym co Harvey robił z innymi kobietami. Z jednej strony ponoć "wiedzieli wszyscy", ale z drugiej strony Lana nigdy nie należała do największej śmietanki Hollywoodu, więc ciężko stwierdzić czy zaliczała się do tych "wszystkich". Natomiast stwierdzenie "in the sky with diamonds" to oczywiście nawiązanie do utworu The Beatles - "Lucy In The Sky With Diamonds", czyli piosenki o LSD (L jak Lucy, S jak Sky, D jak Diamonds). Gdy Del Rey wspomina, że jej kochanek nazywa ją "pretty baby" to wspomina tytuł filmu "Ślicznotka" (1978), który również wzbudził ogromne kontrowersje, gdyż opowiadał o historii dziecięcej prostytutki, zagranej przez nieletnią Brooke Shields.

 Gdy Del Rey wspomina, że jej kochanek nazywa ją "pretty baby" to wspomina tytuł filmu "Ślicznotka" (1978), który również wzbudził ogromne kontrowersje, gdyż opowiadał o historii dziecięcej prostytutki, zagranej przez nieletnią Brooke Shields

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Come on, baby, let's ride
We can escape to the great sunshine
I know your wife and she wouldn't mind
We made it out to the other side"
Maluje się przed nami dość romantyczny obraz - dwoje kochanków pędzi razem ku słońcu. Wyobrażam sobie ich na jakiejś kalifornijskiej drodze w samochodzie bez dachu, zmierzających w kierunku zachodzącego słońca. Później jednak Lana psuje nieco ten klimat wyznaniem: "Znam twoją żonę i wiem, że nie miałaby nic przeciwko". Przyznaje więc, że jest jedynie kochanką i nie wstydzi się tego. Nie jest też jedyną jego "dziewczyną na boku", skoro jego żona przywykła już do podobnych wybryków, a nawet przyjaźni się z kochankami męża. Od razu na myśl przychodzi zepsuty świat Hollywood, romansików, interesów i układów. Lana wyraźnie sypia ze swoim partnerem interesownie, chociaż nie oznacza to, że nie lubi spędzać z nim czasu - wręcz przeciwnie. Uwielbia zabawę, błyskotki i blichtr. Przypomina to nieco klimat którejś z powieści F. Scotta Fitzgeralda. Czym jednak jest wspominana przez Lanę "druga strona"? Według mnie to ta strona "po drugiej stronie słońca", w którego stronę tak pędzili. Druga strona Raju, ale także druga strona jaźni - możliwe, że chodzi tutaj o stan upojenia narkotykami.

"I fall asleep in an American flag
I wear my diamonds on Skid Row"
Ta zwrotka wydaje się być po prostu przypadkowa, gdyż z resztą utworu nie wiąże jej za bardzo nic prócz ciągle przewijającego się motywu Ameryki. Lana zasypia na fladze - bo kocha swój kraj? A może to wszystko co ma, bo jest tak biedna? Nie pasuje to przecież do historii o wielkiej gwieździe, która wozi się szybkimi samochodami z żonatymi producentami filmowymi. A jednak, wspomina ona także "Skid Row", czyli ubogą dzielnicę zamieszkaną przez miastową biedotę, bezdomnych oraz prostytutki. Może być to kolejne nawiązanie do filmu "Ślicznotka" (1978). Podoba mi się jednak kontrast, który zarysowała Lana - na Skid Row nosi ona diamenty. To połączenie dwóch stron Ameryki - blichtru Hollywoodu oraz szarej codzienności, która nie raz ma gorzki posmak niespełnionego Amerykańskiego Snu. Przywodzi też na myśl wszystkie "gwiazdeczki getta", które po biednych dzielnicach chodzą w drogiej biżuterii lub ubraniach od designerów. Zazwyczaj są to albo podróbki, albo coś, co dostały od sponsora, albo coś, na co oszczędzały bardzo długo. Może jednak podmiot liryczny piosenki "Cola" to wcale nie wielka gwiazda? Może mieszka ona właśnie na takim Skid Row, ale ma znajomości "w branży" i czasem lubi z nimi gdzieś wyskoczyć i się zabawić? Sama Lana przyznała kiedyś, że zwykła sypiać z wieloma osobami "ze środowiska" żeby dostać się na szczyt, ale nic to nie dało. Może to właśnie nawiązanie do tego okresu z jej życia.

"I pledge allegiance to my dad
For teaching me everything he knows"
Nie wiemy o ojcu Lany aż tyle żeby móc tutaj gdybać czego takiego ją nauczył, ale wiadome jest, iż Del Rey ma z nim bardzo dobre relacje. Podobno, gdy usłyszał utwór "Cola" to się uśmiechnął i uznał go za zabawny, w przeciwieństwie do mamy Lany. Możliwe, że w tym fragmencie piosenki wcale nie chodzi nawet o jakieś wyszukane umiejętności, ale zwyczajne rzeczy, których Lana nauczyła się od swojego taty. Ze względu na ich dobre relacje, postanowiła w ten sposób oddać mu hołd.

"Drugs, suck it up, like vanilla icies
Don't treat me rough, treat me really niceys
Decorate my neck, diamantes ices"
Ze Skid Row wracamy do zdegenerowanego Hollywoodu. Lana śpiewa o zażywaniu narkotyków, a dokładniej kokainy, którą porównuje do lodów waniliowych ze względu na kolor, oraz zapewne przez to, że "wchodzi" równie łatwo co słodki przysmak. Później prosi ona kochanka, żeby nie traktował jej ostro, ale żeby był dla niej miły. Może ma on zapędy do brutalnego traktowania dziewczyn, zwłaszcza, gdy jest pod wpływem? Cóż, pasowałoby to do historii o Harveyu Weinsteinie... Lana prosi swojego partnera także o to, żeby udekorował jej szyję diamentami, czym ostatecznie udowadnia to, iż jej zainteresowanie nim jest jedynie powierzchowne oraz interesowne. Możliwe jednak, że jej zdegenerowana dusza nie potrafi już kochać inaczej.

Studium Albumu: Lana Del Rey - ParadiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz